three. a little disaster

108 8 3
                                    

Ellie wchodząc z powrotem do pomieszczenia, które było całe zarośnięte zieloną roślinnością, zobaczyła Tess wyciągają jedzenie ze swojego plecaka. Usiadła na swojej kurtce tuż obok Eden, którą nadal miotały emocje. Spojrzała w kierunku brunetki, jednak słysząc pytanie w stronę stronę szybko wróciła do dawnej pozycji.

- Jesteś głodna? Podzielimy się - Tess kątem oka widziała niezbyt zachwycony wyraz swojego towarzysza, jednak to zignorowała. Joel nigdy nie lubił nowych ludzi w jego otoczeniu. Nawet ona miała problem się z nim dogadać przez pierwsze dni.

- Dzięki, ale mam zapasy od Marlene - przechylila swoją głowę delikatnie w lewą stronę, siadając bardziej wygodnie.

***

Kobieta zaczęła bić się ze swoimi myślami. Mogła zostawić to wszystko Joel'owi, pozwalając by to on zrobił pierwszy ruch w stronę nastolatki, lub wstać i pogadać z nią jak z normalnym człowiekiem. Bo jednak była nim, mimo ugryzienia. Zdecydowała się na drugą opcję. Wstała szybko i bez ostrzeżenia, na co Joel uniósł swoją broń wyżej.

- Dlaczego jesteś dla niej tak ważna, hm? - zwróciła się do Ellie - jeśli nasz okłamiesz, odstawimy cię razem z tą agresywną koleżanką - pokazała głową w stronę Eden, która wystawiła jej środkowy palec.

- To akurat nie powinien być twój interes - brunetka przewróciła oczami, nadal będąc wściekła na Millera.

Dwójka dorosłych coraz bardziej ją denerwowali. Mimo, że to było normalne zachowanie. Ciekawość była normalna, a w tej sytuacji jeszcze bardziej. Eden nie wiedziała już czy reaguje tak na nich przez jej przeszłość z Joel'em, czy może przez to, że zadają głupie pytania.

- To skąd weźmiecie akumulator? - wzięła kolejnego gryza swojej kromki.

- Słyszałaś? A to że on chce cię zastrzelić? - Odwróciła się połową swojego ciała by pokazać posturę mężczyzny. Szatynka od razu spoważniała.

Za to brunetka prychnęła. Wiedziała, że mężczyzna nawet jak by chciał, to nie zastrzeli dziewczyny. Jeśli by to zrobił, Tess by go udusiła własnymi rękoma. Eden doskonale widziała, że kobieta próbuje nawiązać choć mały kontakt z szatynką.

- Posłuchaj, pogadajmy jak dwie osoby dorosłe, okej? - kucnęła, a dziewczyna pokiwała głową - Jeśli uważasz nas za dobrych ludzi, to zmień tok myślenia. Jesteś coś ewidentnie warta, a my robimy to tylko dla siebie - zaczęła - ale skąd mamy wiedzieć ile, skoro nie wiemy po co jesteś im potrzebna.

- Odstrzel jej głowę a skończysz ze złamanym żebrem - Eden spojrzała z gniewem w oczach na Joela, który nadal celował w młodszą. Tess wciągnęła mocno powietrze, czując, że jest bliska wybuchu gniewu na pozostałą dwójkę.

- Zaraz tobie to zrobię, jeśli się nie zamkniesz - wzruszył ramionami.

Rosewood czując jak mały płomyk w jej oczach, stał się istnym pożarem chwyciła za swój nożyk, który od samego początku dnia leżał na dnie jej tylnej kieszeni spodni. Wstała na równe nogi i szybkim krokiem podeszła do Joela na bezpieczną odległość. Przy tych ruchach również dorzuciła dwie obelgi w jego stronę, czując, że mogłaby by go zadźgać tu i teraz.

Mężczyzna dorównał jej wzrostem, nie wiedząc do czego nastolatka jest zdolna. Może i znał ją gdy ta była dzieckiem, ale teraz nie wiedział o niej nic. Sam się dziwił, że wyrosła na tak drapieżną kobietę, która przed niczym się nie cofnie. Nawet przed tym, by zabić osobę, która kiedyś była dla niej wzorem. Jednak ten wzór runął na jej oczach, pokazując stronę bezdusznego i bezuczuciowego starszego mężczyzny.

- Dacie mi z nią porozmawiać czy wolicie sobie skakać do gardeł? - przelotnie spojrzała na dwójkę, pokazując im, by zamknęli się chociaż na chwilę - w każdym razie, Ellie. Powiedz to - z powrotem kucnęła, patrząc prosto w oczy dziewczyny.

OBLIVION | the last of usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz