6. Crema catalana

723 39 67
                                    

Nota: dziś nietypowo piszę również na wstępie, ale - Pedri wreszcie wrócił do grania! Miejmy nadzieję, że już żadna kontuzja go nie spotka w najbliższym czasie, w odróżnieniu od wydarzeń w tym rozdziale, kiedy to w opisywanym przeze mnie czasie też był kontuzjowany. Zdecydowanie brakowało go na boisku. Tymczasem, życzę Wam miłego czytania! 

~~~~~~

14 września, 2021 

Oglądanie meczów na żywo, prosto z trybun, z tysiącami innych ludzi, którzy znaleźli się w tym samym miejscu i w tym samym czasie z tego samego powodu, miało w sobie niepowtarzalny i magiczny klimat. Gdy nie liczy się nic więcej, oprócz pasji do sportu i wspierania swojej ulubionej drużyny. Kto nie chciałby doświadczyć tylu cudownych emocji na raz? Bycie kibicem to zdecydowanie jedna z rzeczy, która nadaje życiu wielu kolorowych barw. Uwielbiam to uczucie, kiedy cały stadion pochłania klubowa przyśpiewka, kiedy nie ma osoby, która nie zareagowałaby wstrzymaniem oddechu, gdy przeciwnicy zbliżają się do bramki "naszych".  Chociaż ma to swoje minusy, w postaci braku komentarza, który rozjaśniłby niektóre sytuacje lub nie zawsze się zobaczy dokładnie każdą akcję, bo taki sposób oglądania meczu nie oferuje powtórek, to pomimo tych niedogodności, te drobne mankamenty można znieść i zaakceptować w imię niezapomnianych wspomnień. Wszechobecny hałas, chociaż w pewnych aspektach uciążliwy, tłumy ludzi, korki, problemy z wyjazdem - to wszystko też jest nieważne, kiedy drużyna wypuszcza kibiców z uśmiechem na twarzy z powodu wygranej. 

Gorzej jest tylko wtedy, gdy fani muszą zmierzyć się z porażką. Ale takiego scenariusza nie zakłada nikt, idąc na mecz, prawda?

Takie samo odczucie towarzyszyło mi w przypadku meczu z Bayernem Monachium, który był starciem grupowym w ramach awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Jechałam na nie z pozytywnym nastawieniem, wiedząc, że to naprawdę istotny cel dla piłkarzy oraz ważne wydarzenie dla Pedro, który stanowi trzon tej drużyny.

— Będziesz miała towarzystwo na trybunach, spokojnie, Mikky i Sira się tobą zaopiekują — powiedział i rozejrzał się dookoła, zanim skręcił na główną drogę — jesteś bardziej zestresowana niż ja.

— Gracie dość dużo, a to jest mimo wszystko obciążające.

— Nie masz się czym martwić, czuję się dobrze — zapewnił, a ja chciałam wierzyć w to tak samo, jak on.

Fakty mówiły same za siebie - Pedri rozegrał kilka intensywnych miesięcy w klubie, jak i w reprezentacji, więc spadek formy, w najlepszym przypadku, był nieunikniony. Każdemu czasem jest ciężko podnieść się z łóżka, dlatego podziwiałam zapał i ten wieczny optymizm, którym zarażał innych.

— A co to za zdjęcia z imprezy ukrywasz przed nami, mój drogi kolego?

Naszą poważną rozmowę przerwał Pablo, równie chętny do poznania posiadanych przez Gonzáleza zdjęć, których ja również do tej pory nie ujrzałam. Po tamtej sytuacji, chociaż atmosfera stała się napięta, po jakimś czasie wspólnie zasiedliśmy do maratonu filmowego. Możemy się sprzeczać i nie zgadzać, ale nie potrafimy się gniewać na siebie i udawać, że druga strona nie istnieje. Abstrahując od tego, nie wróciliśmy już do tematu zdarzenia, aż do teraz.

— Maribel już ci wypaplała? Dobrze wiedzieć, że kolaborujecie ze sobą za moimi plecami.

— To jest współpraca biznesowa — odparł Pablo.

— I jakie z tego masz korzyści? — zapytał Pedri, wystukując rytm piosenki na kierownicy.

— Na tę chwilę znikome, ale liczę na większe zyski.

Gorzki smak słodyczy | Pedro GonzálezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz