Rozdział VII

1.1K 33 5
                                    

Obudziłam się o godzinie 9:47, tak przynajmniej wyczytałam z zegara, wiszącego na ścianie obok.

Bartek był wtulony w moje ciało, widać było, że cały czas był pogrążony we śnie.
Cieszę się, że usnął i resztę nocy spał spokojnie.

GENZIAKI

Świeży: Zapraszam na śniadanie do domku Laskowskich, przygotowaliśmy dla was pyszne jedzonko. Jadłodajnia otwarta od 10:15😉

Fausti: Ja i Wika będziemy!

Haniula: Słyszałam ze Wera i Karol też wpadną wiec super

Wika: Ktoś coś wie o Kubickim i Misi?

Michasia: Właśnie się obudziłam, wiec budzę Bartka i będziemy na czas!


-Bartek, wstawaj. Idziemy na śniadanie do Laskowskich.- zaczęłam lekko go szturchać.

Chłopak nie reagował, więc uznałam, że podniosę rolety. Niech światło dzienne wejdzie do tego pomieszczenia.

Dałam Bartkowi jeszcze parę minut, bo gdyby bardzo chciał to mógłby się ogarnął w pięć.

W tym czasie ruszyłam do łazienki.
Postanowiłam wziąć szybki prysznic, bo wczoraj ze zmęczenia kompletnie o tym zapomniałam. Rozebrałam się z koszulki i krótkich spodenek. Weszłam pod prysznic, nakładając na dłoń odpowiednią ilość płynu do mycia.

Po wysuszeniu ciała nałożyłam na moją twarz krem. Jednak uznałam, że zęby umyję po śniadaniu, bo wiedziałam, że już mi tak nie posmakuje.

-Bartek, budź się proszę. Za 10 minut jest śniadanie.- bełkotałam do niego, by jakkolwiek zareagował.

Chłopak ani drgnął. Sprawdziłam aż jego tętno, gdyż odrobinę mnie to zmartwiło. Jednak wszystko było w porządku, czułam tętno na opuszkach palców.

To było głupie.

Bartuśka nadal nie reagował, więc postanowiłam podjąć ciekawsze czyny.
Wzięłam szklankę z biurka, nalałam do niej zimnej wody i od razu ruszyłam do Kubickiego.
Wylałam na niego szklankę, a ten szybko się przebudził.

-Wolałbym zostać obudzony jakimś przyjemnym buziakiem, a nie szklanką zimnej wody.- stwierdził, otrzepując się z nadmiaru lodowatej cieczy. Nawet nie był na mnie zły.

-No już wstaję.- rzeczywiście jego nogi dotknęły podłogi, a ten podniósł się.

Szukał jakichś ubrań, by się w nie zaraz przebrać.

-Japierdole, nie widziałaś może przypadkiem mojej fioletowej bluzy? Z żółtym napisem?- spytał rozkojarzony.

-Bartek błagam cię, leży na dnie twojej walizki. Kto cię pakował, że nie wiesz co gdzie masz?- zadrwiłam z niego.

-Nie pierdol.

Równo o 10:15 zapukaliśmy do drzwi Hani i Świeżego. Od razu na stole rzuciły nam się w oczy rozmaite dania, leżały pancake'i z syropem klonowym, były kanapki na słono, z serkiem, ogórkiem i pomidorkiem malinowym. Były też kanapeczki z twarożkiem i szczypiorkiem posypane solą. Gdy wchodziliśmy do środka Hania postawiła na stole cztery dzbanki- dwa z własnego przepisu zrobioną lemoniadą, trzeci dzbanek był napełniony zimnym mlekiem, a ostatni herbatą. Dla chętnych była również kawa z ekspresu.

Świeży położył jeszcze ciepłe mleko w garnuszku, dostaliśmy dwa rodzaje płatków. Ciniminis oraz czekoladowe łódeczki.

Natalka przyniosła jeszcze jajka sadzone i parówki gotowane na wodzie. Mieliśmy do dyspozycji cały „szwedzki stół", byłam zszokowana, w jaki sposób się dla nas postarali.

„Nie bój się pokochać"//genzie i ekipaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz