Muzyka, którą zajmował się DJ była na tyle głośna, że basy dawały po uszach, a krzyki imprezowiczów zlewały się w jedno. Czułam tylko, jak głowa niemiłosiernie mi pulsowała.
- Nadal jestem zwolennikiem średniowiecznych uczt. – westchnął sfrustrowany Lucyfer, opierając się swobodnie o ścianę. Wyglądał całkiem przyzwoicie, udając znudzonego imprezowicza, który rozglądał się po klubie, jakby szukał kobiety, która go dzisiaj zabawi, a nie pijanego Wygnańca.
- Faktycznie, taki styl do ciebie nie pasuje.
Nie czułam potrzeby, aby krzyczeć. Dobrze wiedziałam, że jakimś niewytłumaczalnym sposobem Lucyfer mnie usłyszy.
- Bardzo łatwo przystosowuje się do nowych trendów, ale przyznam, że jeśli chodzi o całe to gówno – ręką wskazał na coraz to bardziej rozkręcającą się imprezę. – To nie dla mnie.
Prowadziliśmy swobodną rozmowę, choć z tyłu głowy wciąż kołatała mi się myśl, po co dokładnie tutaj jestem. Podziwiałam jednak szatana. Z jednej strony rozmawiał ze mną, jakbyśmy byli starymi znajomymi, a z drugiej lokalizował naszą ofiarę, bym mogła jak najszybciej przejść do ataku.
I to mnie najbardziej przerażało. Znałam plan Lucyfera. Musiałam zrobić wszystko, aby Wygnaniec wyczuł, kim jestem. Na co dzień nie mam takiego problemu. Wciąż pamiętałam zdziwienie Vicky, kiedy odwiedziła mnie jeszcze w Helsinkach, po raz pierwszy po mojej przemianie.
Zmieniłaś się. Gdybym cię nie znała, jako zwykły wilk przechodzący obok, pewnie bym się przeraziła. Ta moc jest bardzo wyczuwalna, mogłabym powiedzieć, że dorównujesz wyższym nieśmiertelnym.
Już wtedy zaczynało się coś dziać. Wkrótce po tym pojawił się dar. Emanowałam mocą, sprawiając, że wszyscy wokół wiedzą, kim jestem. Nie są tylko świadomi, jaki dar posiadam.
I często może to być dla mnie zgubne.
Ale nie teraz. W tej chwili musiałam to wykorzystać, tylko po to, aby złapać nieuchwytnego Wygnańca. Wykorzystać okazję, która się nadarzyła. Stracenie przez niego czujności, poczucie, że jest bezpieczny, było naszą jedyną szansą.
- Ludzie w średniowieczu bardzo się mnie bali. – odezwał się Lucek, wyrywając mnie z głębokich rozmyślań. Spojrzałam na niego unosząc brew.
- Wydaje mi się, że bali się również samego Boga.
- Nie tak jak mnie. Bardzo mi to pochlebiało – uśmiechnął się pod nosem. – Szczególnie kobiety były bardzo strachliwe. Czasem wykorzystywałem to do swoich potrzeb.
Poczułam, jak nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało.
- Chciałeś powiedzieć: do ich zaspokajania.
- Nie chciałem ci obrzydzać wieczoru, ale skoro sama to zrobiłaś... - wzruszył ramionami. – Owszem. Zaspokajały moje potrzeby seksualne. Do czasu.
Ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, ale zdołałam je zrozumieć. A wtedy jego mina diametralnie się zmieniła. Zauważyłam, jak się cały napina, a jego twarz pochmurnieje. Oczy zaszły mgłą, jakby wracał do jakiegoś wspomnienia, które dobrze pamięta...
I które najwyraźniej sprawiło mu przykrość.
Tak przynajmniej mi się wydawało. Nie byłam do końca pewna, czy w przypadku Lucyfera, gdy dostrzegam coś podobnego do smutku, to czy u niego jest to właśnie dokładnie ta emocja. Był w końcu szatanem, panem piekieł, mającym pod władaniem mnóstwo nieśmiertelnych istot. Od początku wydawał mi się zgorzkniałym, nie mającym uczuć, czasem tylko śmiejącym się facetem. Ale z każdym dniem zaskakiwał mnie coraz bardziej.
CZYTASZ
W zasięgu kłów - tom 3 (seria: Sługi Szatana)
VampireTrzecia część serii Sługi Szatana opowiadająca o losach Moniki i Fabiana. Życie Moniki i Fabiana kwitnie. Dziewczyna ma wszystko, o czym nigdy nie śniła. Spełnianie się w roli matki, a już niedługo także w roli żony, jest dla Moniki najważniejszym p...