"The sun is hidden
Behind the clouds
The sun goes down
I see it fall"- Teen Suicide, "no, the moon"
TERAZ
Kiedy byłam młodsza, nie wiedziałam za dużo o problemach psychicznych i o pomocy jaką można uzyskać żeby jakoś je naprawić. Wydaje mi się, że w wielu domach się o tym nie rozmawiało, a już szczególnie nie w domach pokolenia naszych rodziców.
Próbowałam zaciągnąć moją mamę do grupy wsparcia AA o której kiedyś przeczytałam w internecie, ale nie było nas stać żeby wyjeżdżać raz w tygodniu poza miasto. Nie wiedziałam nawet o co w tym chodzi, rzuciły mi się w oczy hasła o cudownym uzdrowieniu i dzieleniu się doświadczeniem, pomyślałam, że to mogłoby się sprawdzić. Ale oczywiście nie było szansy się o tym przekonać.
Ostatecznie mama nigdy nie zasięgnęła takiej pomocy. Mój ojciec i tak był sceptyczny dzieleniem się problemami z obcymi ludźmi, więc nie było o czym mówić. Na tym skończyła się moja cudowna akcja ratowania świata.
Teraz, kiedy jestem dorosła, wiem lepiej. Wiem, że można i że trzeba sobie pomagać, że są ludzie którzy wiedzą jak zacząć. Nie chodziłam nigdy do psychologa, nie miałam na to czasu, więc teraz czuję się jakby nie na miejscu. Jakbym była tutaj intruzem.
Wpatruję się w dziwne obrazy na ścianach w brzydkim odcieniu żółci i przypominam sobie wszystkie te filmy w których nastolatkowie siedzieli w podobnych pokojach. Ciekawe że one zawsze muszą być tak nienaturalnie przystrojone.
- Panno Wells...
Podnoszę spojrzenie na kobietę w okularach, może niewiele starszą ode mnie. Normalnie nie szłabym do nikogo w takim wieku, ale wydawała się godna zaufania. Taka... podobna do mnie.
Uśmiecham się niemrawo, przyłapana na gorącym uczynku. Nie zwróciłam na nią uwagi, a zamiast tego wpatrywałam się jak idiotka w te dziwne bibeloty.
- Początki są zawsze trudne. Wiem, że to dla pani nowa sytuacja, dlatego może zacznijmy od podstaw, dobrze?
- Możemy sobie mówić na ty?
Marszczy brwi i krzywi się, ale po chwili zastanowienia kiwa głową. Chyba doszła do tego samego wniosku co ja - nie jesteśmy od siebie wcale takie różne. Dziwnie mi kiedy ktoś w moim wieku zwraca się do mnie w ten sposób, choć zawsze mogę się mylić co do tego ile ma lat. Wygląda młodo, bardzo młodo.
- No więc Connie... - zaczyna westchnięciem. - Powiedz mi, czemu się zdecydowałaś zasięgnąć pomocy psychologicznej? To nie musi być żaden konkret. Jakieś... przeczucie? A może po prostu gorzej się ostatnio czułaś?
Opadam na siedzenie.
"Pomoc psychologiczna" brzmi dla mnie jakoś niepewnie. Czy ja naprawdę potrzebuję pomocy? Nie miałam po prostu z kim porozmawiać. Wiem, że ona nikomu nie może tego powtórzyć... Felicity by tego nie udźwignęła, a już na pewno nie moja mama. Pojawiłam się tu bo chciałam szybkiej kuracji, a teraz czuję, że to nie będzie prosta sprawa. To była trudna, ale nie do końca przemyślana decyzja którą podjęłam ze względu na to, że najwyraźniej pomaga to Dionowi. Może mnie też się uda, myślałam.
- Chyba... - odchrząkuję słysząc, że mój głos brzmi jak nie ja. - Chyba po prostu chciałam się z kimś zobaczyć. Mój... przyjaciel zaczął uczęszczać na wizyty. Dobrze mu to robi.
- Mhm - kiwa zbyt ochoczo głową, zachęcając mnie do kontunuowania. - Bardzo dobrze. Rozumiem... A czy ten twój... przyjaciel. Czy jest coś, co łączy wasze decyzje? Czy to po prostu taki impuls, chęć uzyskania podobnych rezultatów?
CZYTASZ
Nothing To Save
Teen FictionConnie robi wszystko żeby stanąć na nogi, a problematyczny Dion który nagle pojawia się w jej życiu, wcale nie okazuje się być ratunkiem na całe zło tego świata. Dziewczyna nie miała nigdy czasu żeby doświadczyć prawdziwej miłości, a wbrew obawom...