Uwaga jeśli ktoś jeszcze nie widział to w poprzednim rozdziale były zdjęcia poglądowe głównych bohaterów
--------------------------------------------------------------
Gdy tylko otworzyłam drzwi do domu mojej mamy w progu zobaczyłam komitet powitalny, który krzyknął chórem.
- Pokazuj jak wygląda na palcu!!!
Po tych słowach moja mama sięgnęła po moją dłoń i wszyscy zaczęli się jej przyglądać jak jakiemuś wyjątkowo ciekawemu eksponatowi w muzeum. Za sobą usłyszałam cichy śmiech Percy'ego, po którego stresie z zeszłego dnia nie było nawet najmniejszego śladu.
- Ale to pięknie wygląda! - Krzyknęła ciocia.
- Na palcu wygląda jeszcze lepiej niż w pudełku. - Dodała moja mama.
- Nie wierzę, że nasza mała Lawan ma narzeczonego. - Powiedział wujek ocierając pojedynczą łzę.
Dopiero jego słowa uświadomiły mi, że faktycznie mam teraz narzeczonego. To tak poważnie brzmi, wciąż to do mnie na dochodziło, ale o czym my mówimy skoro ja czasami nie wierzyłam, że mama chłopaka pomimo, że byliśmy ze sobą już parę miesięcy.
Gdy pierwsze emocje opadły moja mama zapytała.
- O której dokładnie macie ten lot?
- O 2.
- To już niedługo jesteście spakowani? - Zapytała ciocia.
- Już prawie tak muszę dopakować jedynie wczorajsze rzeczy. I możemy jechać. - Dodałam i ruszyłam na górę.
Tam szybko dopakowałam wszystkie rzeczy i przebrałam się w niebieskie jeansy, biały top, a na to wszystko zarzuciłam białą koszulę, włosy spięłam w wysoki kucyk i gotowa wróciłam na dół. Percy w międzyczasie również zdążył się przebrać i zanieś nasze walizki do samochodu.
Pożegnaliśmy się z moją mamą i ciocią Ellie, a później razem z wujkiem ruszyliśmy do samochodu. Zed i Percy zajęli się rozmową na jakieś swoje tematy, a ja siedziałam i podziwiałam swój pierścionek. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że ten pierścionek pewnie kosztuje więcej niż moje stare mieszkanie, przecież ja będę się teraz bać go nosić. To jest dla mnie pojebane, że na palcu mam, aż tak drogi przedmiot.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos bruneta, który poinformował mnie, że jesteśmy już na miejscu. Pożegnaliśmy się z wujkiem i ruszyliśmy na odprawę. Gdy już siedzieliśmy w samolocie zapytałam bruneta.
- Długo to wszystko przygotowywałeś?
- Pamiętasz mój całodniowy wyjazd służbowy? - Skinęłam głową, a on kontynuował. - Wtedy przyjechałem tu, aby zapytać o zgodę twoją mamę, a przy okazji Zed'a i Ellie. Izzy też pytałem czy mnie nie zabije jak to zrobię.
- Gdyby Iz nie wyraziła zgody to byś tego nie zrobił?
- Zrobiłbym tylko bym lepiej się pilnował już po wszystkim. - Po namyśle dodał. - Od tamtego czasu czekałem na jakiś odpowiedni moment by zabrać cię do Kalifornii. Jak wybierałem pierścionek to zabrałem ze sobą Amberly, Holly, Ellie, Lily, Izzy, a nawet moją matkę.
- A wtedy jak biegałeś z Nathanielem po domu i szukałeś jakiegoś certyfikatu to o co chodziło?
- Nate zobaczył, że ma małe uszkodzenie i potrzebowaliśmy go by wymienić pierścionek.
Teraz wiele zachowań nabrało sensu. Jak później Percy wyznał nawet spiskował z moimi koleżankami by dowiedzieć się jaki dokładnie mam rozmiar, a nawet ćwiczyli całą przemowę, z której finalnie wyszły nici, ale gdy mi ją wyrecytował stwierdziłam, że to, co mi tam powiedział było dużo lepsze.
CZYTASZ
MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]
RomantizmGdy pierwszy raz go zobaczyłam był dla mnie jak anioł. Nigdy bym nie powiedziała, że był to upadły anioł