Tak właściwie to Roxanne była święcie przekonana, że coś pójdzie nie tak jak chciała. Ale nigdy, przenigdy nie pomyślałaby, że wszystko wyjdzie tak dobrze. Gruba Dama bez problemu wpuściła ich do puściutkiego pokoju wspólnego, bo gryfoni w tym czasie uczyli się w innej sali, a trójka ślizgonów miała pole do popisu. Fred i George rozłożyli się na starych kanapach i pilnowali, żeby nikt nie wszedł, a Roxanne dostała od nich szczegółowe wskazówki, gdzie znaleźć kufer ich siostry. Po wejściu na piętro kilka sekund zajęło jej odnalezienie odpowiedniego pokoju i łóżka. Kufer był pod nim. Omiotła spojrzeniem jego ułożenie, aby potem wszystko było dokładnie tak, jak zostawiła je gryfonka.
Co za idiotyzm- pomyślała, a potem chwyciła za kufer, wyciągając go.
Podniosła wieko. Na dnie leżały jakieś ubrania, ale... z pod nich uśmiechała się do niej skórzana, czarna okładka. Bez zawahania chwyciła dziennik. Gdy tylko dotknęła okładki, zapiekła ją blizna. Syknęła cicho i ignorując ból wrzuciła go do powiększonej kieszeni w pelerynie. Odłożyła wszystko na miejsce i ruszyła do wyjścia z pokoju. Kiedy była prawie na dole usłyszała głos profesor McGonagall. Wychyliła się lekko zza ściany, a gdy profesor była do niej tyłem, weszła do pokoju i jakby nigdy nic odezwała się.
-Moja część skończona chłopaki. Zostało tylko... oh, profesor McGonagall... cóż za niespodziewane spotkanie.- Posłała starszej kobiecie perlisty uśmiech.
-Potter, Weasley, Weasley... powiedzcie mi czemu wasza trójka zawsze coś knuje?!
-Pani profesor...- zaczął Fred.
-... bez nas byłoby nudno- dodał George.
-A profesor Snape nie wychodziłby z lochów- zaśmiała się Roxanne. Minerwie drgnął kącik ust.
-I właśnie dlatego do niego pójdziecie. Właśnie w tej chwili! Za mną!
Gdy czarownica odwróciła się, aby wyprowadzić nieposłuszną młodzież, Roxanne pokazała bliźniakom kciuk w górę. Udało się.
Dokładnie tak jak myśleli, Snape odesłał Minerwę, aby samemu wymierzyć karę swoim uczniom.
-Zanim pan zacznie to chciałabym powiedzieć, że inaczej się nie dało.
Wyjęła dziennik z kieszeni i w końcu obejrzała go dokładnie. Wiedziała, że to ten. Czuła jak wzywa jakąś jej cząstkę do siebie. Obróciła go i zauważyła złoty napis "Tom Marvolo Riddle". Przeszedł ją zimny dreszcz. Riddle, zagadka... "Tom Marvolo Riddle- znany w późniejszych latach jako Lord Voldemort"- przeszedł jej przez myśl cytat z "Historii wojen czarodziejów".
Cholera, czy to jest...?
-Imponujące- westchnął Snape.- Pamiętasz może, droga Roxanne, że nikt nie miał być zamieszany w to zadanie oprócz ciebie?
-Oczywiście profesorze. Z premedytacją nie posłuchałam, bo zadanie było niemożliwe do wykonania samodzielnie. Teraz kiedy pan ma dziennik, może go przekazać odpowiedniej osobie. Wszystko tak jak miało być.- Założyła ręce na piersiach i uśmiechnęła się.- Powinien się pan cieszyć, że w ogóle udało nam się go zdobyć.
- I że profesor McGonagal go nie zauważyła- dodał Fred, szczerząc zęby.
-Weasley, idźcie stąd i zajmijcie się sobą. Potter z tobą jeszcze nie skończyłem.
-Oh, naprawdę? Nie wiedziałam profesorze.
Chłopaki pokazali jej kciuki w górze, a swojemu profesorowi skinęli głową. W ekspresowym tempie wyszli z gabinetu postrachu Hogwartu, zostawiając Roxanne w paszczy nietoperza.
CZYTASZ
Golden Twins on The Dark Side
Fanfiction"Przyjaciól trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej" "-Siadaj i słuchaj mnie uważnie- powiedział gładząc jej policzki- Nie pozwolę Ci zginąć. Zbyt wiele dla mnie znaczysz, gówniarzu." Co by się stało gdyby Lily Potter urodziła bliźniaki? Która stron...