Pov: Will
Obudziłem się przytulny w Mike'a, który mocno mnie obejmował. Wczorajsza noc wyleczyła mnie z choroby, pocałunki które składał na mojej twarzy sprawiły, że poczułem się o wiele lepiej. Tak bardzo go kocham.
Spojrzałem na spokojną twarz bruneta, który jeszcze spał. Oddychał spokojnie, a wiosenne promienie słońca rozświetlały jego bladą twarz. Mike Wheeler jest cholernie przystojny i ma w sobie coś co nie pozwala oderwać od niego wzroku.
Przyłożyłem swoją rękę do jego chłodnego policzka i zacząłem delikatnie przejeżdżać palcami po jego twarzy. Zatrzymałem się na jego wyrazistej szczęce i zacząłem sunąć palcem po wyraźnych rysach. Brunet zaczął się kręcić, a chwilę później rozbudzać. Zatrzymałem swoją rękę na jego policzku, ale jej nie zabrałem tylko zacząłem się mu przyglądać.
Mike głośno ziewnął, a sekundę później spojrzał na mnie z pod swoich ciemnych, gęstych rzęs. - Will... - uśmiechnął się czule i położył swoją rękę na tej mojej, która nadal znajdowała się na jego twarzy. - Hej... - lekko musnąłem jego wargi, a chłopak pogłębił pocałunek i z pocałunku, który miał być powitalny i wolny zrobił się intensywny i szybki. Nie przeszkadzało mi to absolutnie, wręcz przeciwnie.
- Lepiej się czujesz? - podniósł się podpierając się na łokciach, a mi zrobiło się gorąco sam nie wiem dlaczego. Może dlatego, że chłopak wyglądał tak cudownie w tej pozycji. - Tak... Zdecydowanie mi lepiej, kiedy jesteś obok - uśmiechnąłem się zadziornie i z powrotem położyłem go na łóżko. Jego blada twarz nabrała intensywny, czerwony kolor, a wzrok utknął na moich ustach.
Jego ręce chciały owinąć moją talię, ale mocno chwyciłem jego nadgarstki i agresywnie przyparłem do pościeli co wywołało zdziwienie u chłopaka. Zaczął błądzić oczami po mojej twarzy, a ja schyliłem się nad jego uchem lekko liżąc jego płatek.
Brunet głośno oddychał, a jego twarz przypomniała dojrzałego pomidora. Zjechałem ustami na te jego i mocno pocałowałem jego miękkie, uchylone wargi, które tak cudownie smakowały.
Następne zjechałem ustami na jego szyje i zacząłem jeździć nosem po jego skórze, a później zrobiłem kilka malinek przez co chłopak głośno westchnął. Uśmiechnąłem się pod nosem i nie przestawałem całować go po szyi. Jego głowa była mocno odchylona, a nadgarstki cały czas były trzymane przez mnie, próbował się wyrywać, ale teraz to ja chciałem dominować.
- Chłopcy... - drzwi od mojego pokoju otworzyły się, a w nich stanęła moja mama, która z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w zaistniałą sytuację. Natychmiastowo odsunąłem się od Mike'a i nerwowo podrapałem się po głowie. Zastała nas w naprawdę niekomfortowej sytuacji.
- Wybaczcie nie chciałam przeszkodzić... Ummm... Jadę już do pracy z Hopperem, a El wróci po szesnastej - jej wzrok błądził pomiędzy mną, a chłopakiem. Brunet miał zmarszczone czoło i byłem pewien, że umiera z żenady, zresztą ja też.
- Zrobiłam wam herbatę, jest w kuchni - pośpiesznie wyszła z pokoju zamykając drzwi. - Umieram z żenady - opadłem na łóżko zakrywając twarz dłońmi. - Ja też - usłyszałem cichy głos, a później uginanie materaca obok. - Hej... Nie zakrywaj się - chwycił moje ręce i wziął je z mojej twarzy, a następnie złączył moje palce z tymi jego.
Spojrzałem na niego, a moje oczy błyszczały z miłości do niego. Przełożył rękę przez moje biodro, a kilka sekund później złożył krótki pocałunek na moich ustach.
Leżeliśmy przytuleni do siebie na łóżku, a słońce z zewnątrz oświetlało nasze czerwone twarze. W pokoju było słychać odgłosy pocałunków i nasze przyśpieszone bicie serc. Chciałabym, żeby takie chwile trwały wieczność, chociaż wtedy nie wiedziałem, że to niemożliwe...
CZYTASZ
You are late |BYLER|
Novela JuvenilKiedy Mike nie odwzajemnia uczuć Will'a ten zakochuje się w kimś innym...