Rozdział 3

5.1K 119 185
                                    

Przetarłam zmęczone oczy dłońmi i spróbowałam wstać, jednakże przeszkodziła mi ręka szatyna.

- Ethan, pozwól mi wstać. Wiem że nie śpisz.-odwróciłam się w jego stronę i natknęłam się na jasnoniebieskie tęczówki, które patrzyły głęboko w moje oczy. Na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Skarbie, jeszcze chwilę..- mruknął i wtulił się w moje włosy. Zaciągnął się ich zapachem.

- Jakiego szamponu używasz?I jakich perfum?

- Nie pamiętam.- chłopak przymknął oczy i złożył krótki pocałunek na moich włosach.

....

- Dobra daj mi wstać.-mruknęłam, a chłopak westchnął i uniósł rękę żebym mogła się podnieść.-dzięki- wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju szatyna, powędrowałam do "mojej" sypialni, wzięłam jakieś ciuchy i weszłam do łazienki się przebrać

- Cholera..-mruknęłam bo zauważyłam że nie wzięłam koszulki, Ethan pewnie dalej jest w swoim pokoju, więc mogę szybko pójść po koszulkę,cóż.. trudno zaryzykuję.

Otworzyłam drzwi od łazienki i szybkim krokiem wyszłam z niej i podeszłam do szafy, odetchnęłam pewna że nikogo nie ma i nie będzie w moim pokoju, jednakże się przeliczyłam. Poczułam zimne, duże dłonie szatyna, oplatające mnie w tali.

- Ethan,puść mnie. Chcę się ubrać..-mruknęłam lekko czerwona, chłopak umieścił swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.

- Kurwa, Ethan.- warknęłam, nie uśmiechało mi się być z nim, tak blisko, w samych dresach i staniku. Westchnął i się ode mnie odsunął.

- Odwróć się.- rozkazałam, chłopak posłusznie się odwrócił.

Założyłam szybko zwykły, luźny, czarny t-shirt.

- Już.- mruknęłam, chłopak jak na zawołanie odwrócił się w moją stronę i przeskanował moją sylwetkę.-czy Ty naprawdę, zawsze w randomowych momentach, musisz być tak blisko?

- Z Tobą? Tak.- na jego wargi wszedł ten niezawodny, uśmiech. Westchnęłam, czas do szkoły.

Pov: Ethan.

-  Z Tobą? Tak.- posłałem jej uśmiech, przez który większość dziewczyn szaleje. Tylko nie ona.

Od naszego pierwszego spotkania, zainteresowałem się nią i zamierzałem się o niej jak najwięcej dowiedzieć.

- Księżniczko, czas iść do szkoły.- ewidentnie się podirytowała na słowo "księżniczko".

- Jeb się.- mruknęła.

- Ahh skarbie, ranisz moje uczucia.- złapałem się teatralnie za serce, na co ona prawie nie widocznie, się uśmiechnęła. Taka urocza.

....

Madi poszła gdzieś z przyjaciółką, a ja aktualnie siedziałem z chłopakami na stołówce.

- Jak ona tam miała?- spytał jeden z kolegów.

- Madison, idioto, dokładniej Madison Evans. Dziewczyna z bogatego domu, wrażliwa, pewna siebie i pyskata. Jedna z popularniejszych osób, jak i w szkole, jak i w mieście.- odpowiedział drugi.

- Ah, no tak. Jak mogłem zapomnieć taką uroczą istotę.- zaśmiał się a z nim inni.

- Pamiętasz jak wylosowałeś na imprezie wyzwanie?- spytał mnie Noah.-nie zrobiłeś żadnego do teraz, więc możemy to przemienić w pewien zakład. Oczywiście jeśli chcesz, nie zmuszam.

- Jaki?- mruknąłem zainteresowany owym zakładem.

- Polega to na tym, że w max 2/3 tygodnie masz wyrwać, Madison Evans.

Co mi szkodzi?

- A Co za to będę miał?

- To już się dogadamy.

Nie mam pojęcia czy warto, jednakże pewnie okaże się taka jak wszystkie, tlenione laski.

- Spoko, zgadzam się.

Na ustach Noah pojawił się uśmiech.

- Zaczynasz od teraz, najpierw ją musisz znaleźć.

Wyszedłem z stołówki w poszukiwaniu Madison. Zauważyłem jej przyjaciółkę, z jakimś chłopakiem, co mi szkodzi, podejdę.

- Wiesz gdzie jest Madi?-spytałem Meg.

- Ah, tak. Jest w damskiej, możesz na nią poczekać przed.

- Okej, dzięki.- mruknąłem i odeszłem do damskiej. Madison po paru minutach wyszła z łazienki i na mój widok przekręciła oczami.

- Znowu Ty.

- Tak skarbie.- posłałem dziewczynie uśmiech.

- Jest jakiś dokładny powód tego że tutaj przyszedłeś?

- Księżniczko, po prostu chciałem Cię zobaczyć.

- Zobaczyłeś?zobaczyłeś.- mruknęła- więc możesz już iść, na co czekasz?

- Skarbie, ranisz moje uczucia.

- Nie bardzo mnie to obchodzi.- naszą jakże piękną konwersacje przerwał dźwięk dzwonka.

Pov: Madison.

Weszłam do klasy z Ethanem, odrobinę spóźniona. Na moje nieszczęście miałam teraz lekcje z moją jakże bardzo, ulubioną nauczycielką.

- O czyżby panna Evans, spóźniła się po raz kolejny w tym tygodniu?

- A co panią to obchodzi?- warknęłam.

- Grzeczniej!.

- Grzeczniej to Pani do syna może mówić, nie do mnie.

- Evans nie mów do mnie takim tonem.

- Kiedy przeszliśmy na "ty"?

- Zostajesz po lekcjach i dostajesz uwagę za pyskowanie nauczycielowi!

- Do usług.- mruknęłam sarkastycznie, śmiejąc się pod nosem. Usiadłam na swoje miejsce a ten idiota obok mnie.

....

Szłam w kierunku klasy gdzie miała odbyć się moja "kara" za pyskowanie nauczycielowi, zauważyłam znaną mi sylwetkę która stała pod drzwiami. Ethan.

- Co ty tu robisz? Przecież już skończyłeś lekcje, możesz wracać do domu.

- Ci naprawdę chce się tu siedzieć, ponad godzinę?- mruknął chłopak.

- Nie mam wyjścia.

- Możesz po prostu wyjść z szkoły- przerwałam szatynowi.

- Babka przemyślała sprawę, są pozamykane drzwi.

- Wyjdziemy oknem.- wzruszył ramionami.

- Ale to jest parę metrów w- tym razem to on mi przerwał.

- Cicho.- złapał mnie za rękę i wepchnął do składziku, po chwili sam wszedł i zamknął za sobą drzwi.

W miejscu panowała ciemność, rozejrzałam się i jedynie co dostrzegłam to miotły i cholernie blisko mnie, Ethana. A no tak, jest tu mega mało miejsca.

- Co ty robisz?!- warknęłam, na co chłopak jeszcze bardziej się przybliżył i zakrył mi usta ręką, zaczęłam się szarpać.

- Cicho..- szepnął i widząc że przestałam się szamotać, zdjął mi rękę z ust.

- Czemu mnie tu wepchnąłeś..?- szepnęłam i jak na zawołanie usłyszałam kroki, szpilki.

Oh, czyli moja znienawidzona nauczycielka. Kroki ustały a ja zauważyłam jak blisko jest twarz chłopaka. Nasze usta dzieliło dosłownie parę milimetrów, a nasze oddechy się mieszały.

....

Tak, polsat ^^

LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz