Rozdział 10
Zakazany owoc
Sophie Walters
- Co ty gadasz?! – Julie wierciła się na moim łóżku, gdy ja próbowałam wybrać odpowiedni strój na grilla. – Osiem lat młodsza?
- Ale dorównuje tacie swoją inteligencją, może dlatego zwrócił na nią uwagę.
- Racja. Twój tata ma alergię na głupich ludzi. Dobrze, że się do nich nie zaliczam i kocha mnie, jak swoje drugie dziecko. – wywróciłam oczami i wzięłam wieszak, na której była obcisła bluzka z długimi rękawami.
Jednak Julie się nie myliła. Mój tata naprawdę traktował ją jak swoją drugą córkę, co mi wcale nie przeszkadzało. Dzięki temu od zawsze mogłyśmy u siebie nocować, nawet w środku tygodnia, kiedy trzeba było wstać wcześniej do szkoły. Stosunki między naszymi rodzicami były na poziomie przyjacielskich, a nawet rodzinnych. Mamę Julie od małego nazywam ciocią Amy, a na tatę mojej przyjaciółki wołam wujaszek Edi. Świetna z nas paczka, tym bardziej że dzisiejszy dzień spędzimy wszyscy razem.
- Weź te dżinsy. – Julie wskazała na błękitne spodnie, w których nogawki były szerokie, a materiał idealnie opinał moją pupę.
Rozebrałam się do bielizny i przymierzyłam całość na sobie. Czarno biała bluzka pasowała do błękitnych dżinsów, więc nie pozostało mi nic innego, jak włożyć czarne trampki do kostek. W końcu był to grill i zjeżdżali się sami moi przyjaciele. Mogłam ubrać się najwygodniej, jak chciałam, a i tak wiedziałam, że nie będą mnie za nic oceniać.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że swoje urodziny spędzasz z Augustem. – Julie uderzyła poduszkę, prawdopodobnie wyobrażając sobie na jej miejscu Augusta. – Zawsze spędzałyśmy je razem.
- Wiem, Julie, ale w tym roku chciałabym je spędzić właśnie z nim. – odwróciłam się w jej stronę, świdrując wzrokiem jej wzburzoną minę. – Zależy mi na tym. Proszę, nie gniewaj się.
Oczywiście pominęłam fakt, że chyba żyję w trójkącie miłosnym, ale miałam zamiar jej powiedzieć o tym jeszcze dzisiaj.
- Nie gniewam się. Po prostu jest mi przykro, ale jeśli to jest to, czego właśnie chcesz, to nie będę ci stawać na drodze. – Juliette chyba naprawdę mi odpuściła, bo posłała mi szczery uśmiech. – A poza tym za niedługo wyruszamy na tajną misję i mam nadzieję, że napotkamy naszego detektywa, który tak bardzo ci się podoba, że...
- Sophie! Julie! – na szczęście uratowało mnie wołanie taty z dołu. – Zejdźcie do ogrodu i pomóżcie mi z rozłożeniem stołu.
- Dobrze, już schodzimy! – krzyknęłam i pociągnęłam Julie za rękę, ale ona i tak musiała coś wyczytać z mojej miny.
- Sophie, o czym mi nie mówisz?
- Potem pogadamy, dobrze?
- Nie. Chcę wiedzieć teraz.
- Sophie! Schodźcie! – tata chyba czytał mi w myślach, bo znów jego wołanie mnie uratowało.
- Wieczorem ci wszystko opowiem. Obiecuję.
- Trzymam cię za słowo. – Julie zrobiła swoją gniewną, lecz poważną minę. Miałam nadzieję, że nie pogrzebie mnie żywcem wraz z moimi niezrozumianymi jeszcze uczuciami do obu mężczyzn, z których nie jestem w stanie wybrać. Więc, dlaczego mam tracić jednego z nich, skoro mogę mieć obu naraz?
Chryste, Sophie, kiedyś pożałujesz tych swoich nieprzemyślanych decyzji. – pomyślałam, gdy zbiegłam pomagać w przygotowaniach do moich urodzin.
CZYTASZ
LATE AFTERNOON /ZAKOŃCZONE/
Novela JuvenilW prywatnej szkole dochodzi do samobójstwa. Na miejsce dociera detektyw, który ma sprawdzić okoliczności śmierci jednego z uczniów oraz stwierdzić, czy nie doszło do potencjalnego zabójstwa. Sophie Walters, uczennica Springs Academy w Gleenwood, pch...