Życie w więzieniu

Rozdział 3

Dzień trzeci zaczął się od porannej pobutki tym razem obudzili nas strażnicy powodem tego był pożar w kuchni podczas przygotowywania śniadania każdy bym zmuszony do opószczenia swoich cel. Naszczęście to był mały pożar i nikomu nic się nie stało. Godzina 8:00 pora śniadania mieliśmy trochę spóźnienia z powodu tego pożaru i dzisiaj śniadanie trwało do 9:30. Godzina 9:31 pora czasu wolnego jak każdy dzień zaczynam od ksiązki dzisiaj zacząłem czytać ksiązkę pod tytułem " Wojownicy. Tom 4 Cisza przed burzą" autorstwa Erin'a Hunter'a, która miała 376 stron. Godzina 10:33 strażnicy zabrowadzają nas do cel, gdzie mieliśmy czekać na dalsze polecenia od dyrektora więzienia Pana Przemysława, który przyszedł pół godziny później i wydał nam rozkaz, abyśmy wyszli ze swoich cel i ustawili pod ściane.

- Drodzy więźniowie dziś jest dzień, w którym zabieramy was każdego pojedynczo do lekarza, aby was przebadali, jeżeli ktoś z was na testach wyjdzie z negatywnym wynikiem badań zostanie zaaprowadzony do specjalnej izolatki, w kórej będziecie siedzieć prze 2 miesiące, a śniadanie będziecie dostawać o 7:30 tak jak wszyscy, ale będziecie musieli po 10 minutach skończyć. Każdy się po tej wiadomości nie którzy nawet się przestraszyli nawet ja. Do lekarza doktora więzienia Pana Isaac'a ustawialiśmy się według numerku celi ja miałem 213 numer, czyli byłem przed ostatni bo 214 numer celi miał mój kolega Jack, którego poznałem drugiego dnia siedzenia w więzieniu.

- Boisz się? - zapytałem Jack'a.

- Trochę nie tak bardzo, ale nie ukrywam boję się. - odpowiedział z przerażeniem Jack.

Po kilku minutach nadszedł moja kolej na wizyte u Pana Isaac'a , który przypomnę był naszym lekarzem w więzieniu do niego zawsze w czasie wolnym można było przyjść na wizyte kontrolną.

- Witaj Zack mam na imię Isaac przeprowadzimy rutynową kontrolę powiedz mi czy coś ci dolega od tech trzech dni od kąd tu przyszłeś? - zapytał doktor Isaac.

- Nie Panie doktorze nic nie odczuwam od kąd tu doszłem. - odpowiedziałem ze spokojem w stronę lekarza.

- Dobrze. - kontynuował lekarz.

- Więc jesteś tu nowy i jak się u nas żyje? - zapytał z ciekawością.

Dobrze Panie doktorze. - odpowiedziałem krótko.

Naszczecię nic mi nie dolegało wyszłem od lekarza z pozytywnym wynikiem badań. Po mnie wszedł jeszcze Jack i o dziwo się okazało, że Jack ma też pozytywny wynik badań. Wizyta zakończyła się pomyśle dla wszystkich więźniów. Godzina 13:30 czas obiadu każdy jadł dzisiaj obeszło się bez żadnych awantur. Pół godziny po zjedzeniu obiadu jak zawsze każdy z nas miał czas wolny , więc postanowiłem porozmawiać z Jack'iem.

- Siemanko Jack jak tam u ciebie? - zapytałem.

- A dobrze a jak tam u ciebie? - odparł Jack.

- U mnie też dobrze. Dobiero 3 dzień a ja już powoli zaczynam wariować. - powiedziałem ze spokojem.

Godzina 15:00 wyruszamy spowrotem do swoich cel , ale po drodze zapytałem strażnika czy bym mogł zajść do lekarza bo źle się poczułem. Strażnik bez wachania mi pozwolił.

- Dzień dobry Panie dotktorze. - przywitałem się z Panem Isaac'iem.

- Witaj Zack czy coś się stało? - zapytał lekarz.

- Niby tak, ale chciałem się dowiedzieć co tu się dzieje.- odparłem.

- Zack posłuchaj ja nie mogę ci o niczym powiedzieć bo zostane zwolniony, a jestem jedynym lekarzem, który tu pracuje. - odpowiedział mi doktor Isaac.

- Dobrze dziękuje. Tak naprawdę to bolał mnie brzuch, ale chyba już przestał. - powiedziałem w stronę doktora.

Byłem zły, że nic się nie dowiedziałem od niego myślałem, że coś mi powie na temat życia tutaj. Godzina 19:00 zaczęliśmy kolację, na kolacje  mieliśmy godzinę jedzenia nie minęło pół godziny a do stołówki weszło 3 ludzi w maskach i zapytali srogim głosem:

- Gdzie jest dyrektor tego więzienia? - zapytał jeden z nich

- U siebie. - odpowiedział jeden z strażników.

Po chwili usłyszeliśmy krzyki a później strzały po całej akcji trzej zamaskowanych chłopów wybiegło i uciekli na miejscu ucierpiał nasz dyrektor, który po chwili zmarł i taką akcją zakończył się dzień trzeci.