29. Ty jesteś warta

1.9K 126 16
                                    

[ Widzisz błędy, popraw mnie. Dziękuję.]

Katherine

Drzwi do gabinetu Capo otworzyły się, a ja usłyszałam złowieszczy głos Filippo.

— Wyzwiemy każdą organizację, która przyjmie pod swoją piecze Leonardo pierdolonego mruka i sam osobiście wydam rozkaz do wojny. Nie będzie miejsca, w którym zdoła się ukryć. Jeśli trzeba będzie spalę każdy dom w tym mieście i wykurzę skurwiela

Zmroziło mnie na sam dźwięk jego głosu. Brzmiał jakby składał przysięgę. Zamknął drzwi i jego spojrzenie spoczęło na mnie. Wtedy wyraz twarzy mu złagodniał. Wziął głęboki wdech i podszedł do mnie. Podał mi dłoń i pomógł wstać z kanapy. 

— Przepraszam, że tyle to trwało. — Położył dłonie na moich policzkach. — Wszystko dobrze?

Skinęłam głową.

W głowie dźwięczały mi jego słowa. Czy był gotowy wszcząć wojnę? 

— Możemy już wracać? — Zapytałam. 

Chwycił moją dłoń i wyszliśmy z klubu. Było już ciemno, niebo usłane było szarymi chmurami, z których padał rzęsisty deszcz. Kiedy dotarliśmy na pogrążony w mroku parking, na którym wcześniej zaparkował Filippo moje ubranie było przemoczone. Sukienka w kolorze pudrowego różu stała się niemal przeźroczysta. 

Nie dawało mi spokoju to co powiedział, wychodząc z gabinetu. Zatrzymałam się przed samochodem i wyswobodziłam dłoń z silnego uścisku mężczyzny. Spojrzał na mnie zaskoczony. Przetarłam twarz, po której ściekały zimne krople deszczu. 

— Co się dzieje Śnieżko?

 Mimowolnie uśmiechnęłam się w duchu na to przezwisko. Przełknęłam.

— Czy naprawdę chcesz wszcząć wojnę przez Leonardo?

Mięsień na jego szyi zapulsował. Zawsze denerwował się gdy wypowiadałam jego imię.

— Czy naprawdę chcesz rozmawiać o tym teraz? — Zapytał wskazując na ciemny parking pogrążony w mroku.

Zaplotłam ręce na piersi, dając mu tym samym do zrozumienia że tak. W końcu się odezwał:

— Oczywiście. Jeśli tylko nas do tego zmusi, pójdę na wojnę, a za mną inni. 

Spojrzałam na niego z mieszanką strachu i niedowierzania. Na parkingu nie było żywej duszy. Nasze głosy odbijały się od ścian surowych budynków. 

— Będzie dużo ofiar. 

— Będzie. — Potwierdził.

Zacisnęłam szczękę, czując jak zaczyna mi drżeć.

— Czy jest to tego warte? 

Przesunął wzrokiem po moim ciele. Deszcz skapywał z moich włosów. Byłam przemoczona do suchej nitki i było mi cholernie zimno.

— Ty jesteś warta. 

Moje serce stanęło, by ponownie ruszyć z podwójną siłą. Mogłabym się teraz rozpłakać i czułam, że moje oczy zwilgotniały i to nie było spowodowane deszczem. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę w milczeniu, a nasze spojrzenia zdradzały wszystko. 

Pokusy, z którymi tak długo walczyliśmy. 

Pragnienia, żądze, namiętność. 

W jednej sekundzie stałam, próbując zapanować nad wzruszeniem, a w drugiej opierałam się o karoserie czarnego Suva przyciskana przez Filippo. Całował mnie jakby jutra miało nie być. Trzymał dłoń w moich włosach, ustawiając moją głowę w pozycji dla siebie wygodnej. Namiętność w tym pocałunku odbierała mi dech, sprawiała że przez moje ciało przebiegał dreszcz podniecenia, kumulujący się w podbrzuszu. Boże co on ze mną robił. Nie pamiętam kiedy pragnęłam kogoś tak bardzo. 

Złożona przysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz