💎AURORA💎
Przekraczając próg szkoły od razu wiedziałam, że nie minie kilka minut a pod moje stopy poleci pierwsza przeszkoda. Nie spodziewałam się tylko prawie od razu stanąć twarzą w twarz z samą królową Becky Smith. Dziewczyna od chwili gdy się pojawiłam w prywatnym liceum nie dawała mi żyć.
Ciągle wyśmiewała i prowokowała dziwne sprzeczki, w których nie chciałam brać udziału, ale kto na to patrzył? To ja byłam tą złą, ponieważ Becky nie posiadała żadnych skaz, a ja wręcz przeciwnie. Uczyłam się tam tylko przez to, że moja matka nagle znalazła sobie dzianego męża i zapragnęła dać mi to czego nie miałam wcześniej, ale... nie wiedziała, że dzień w dzień toczyłam ze sobą walkę.
- Patrz - prześmiewczy głos należący do tej zołzy zapewne skierowany był do jej przyjaciółki. - Drugi dzień w tym samym worze, wstydziłabyś się. Obrzydliwa jesteś.
Czekałam tylko, aż Bleer dorzuci swoją zapałkę do rozpalonego ogniska, ale co dziwne ta chwila nie nadeszła. Bardzo powoli uniosłam wzrok, żeby napotkać drwiące spojrzenie należące do szatynki, oraz znudzoną twarz blondynki. Moretti obracała w dłoni swój błyszczący najnowszy model IPhone, a jej przyjaciółka tylko mroziła ją spojrzeniem. Była wściekła, za to, że nie dawała jej odpowiedniej ilości uwagi.
- Bleer! - Becky uniosła na nią głos jakby właśnie zrobiła jej coś najgorszego na świecie. - Dlaczego mnie nie słuchasz? Wydaje mi się? Czy ja na prawdę mówię do ściany, huh?
Oj, nie wiedziałam dlaczego ta normalna dziewczyna zadawała się z tą wariatką, ale nie odezwałam się tylko minęłam dwójkę zostawiając je na prowadzeniu żwawej konwersacji. Podeszłam do ustawionych w rzędzie szafek i znalazłam swoją. O dziwo nie było tam żadnej wzmianki w postaci wiszących kartek, czy obraźliwych zdjęć.
Otworzyłam ją wyjmując wszystkie podręczniki i wpakowałam je do czarnego plecaka, który kupił mi ojczym. Dla niego zapewne to było tylko jedynie jakieś osiemset peso. Plecak z nowej kolekcji Converse był dla mnie marzeniem, które on spełnił kiwając tylko jednym palcem.
Wchodząc do klasy językowej na Angielski miałam opuszczoną głowę i jedynie jeden zeszyt przyciśnięty do piersi. Bluza była bardzo obszerna, ale lekko osuwała mi się na krągłych udach. Nienawidziłam ich. Czasami miewałam chwile, gdy chciałam sięgnąć za nóż i po prostu dźgać w "tłuszcz" licząc, że razem z krwią opuści moje ciało robiąc ze mnie prawdziwą modelkę.
Och, jaka głupia byłam.
Usiadłam na ostatniej ławce przy oknie zdejmując kaptur z głowy. Byłam kompletnie myślami gdzie indziej i nawet nie zauważyłam, że do klasy weszły właśnie one. Becky była dalej wściekła, za to Bleer jakby nigdy nic siadła bardzo blisko mnie bawiąc się jasnym kucykiem przy uchu. Fikuśne dodatki, i fryzury były jej atutem podziwianym przez każdą dziewczynę, nawet te starsze.
***
- Jak było dzisiaj, kochanie? - mama wypadła z kuchni niczym petarda. Musiałam przejść przez przez pokaźny korytarz, żeby ujrzeć ją w pięknej sukience i brylantach na szyi.
- Dobrze - skłamałam oczywiście nie wspominając nawet o wielu innych przytykach jakie kierowano tamtego dnia w moją stronę. Odłożyłam plecak na welurową pufkę i grzecznie podeszłam do mamy, aby ją przytulić. Była dla mnie wszystkim po tym jak ojciec nas zostawił praktycznie na bruku.
- Och, nawet nie wiesz jak się cieszę. Alvaro niedługo wróci z pracy, i wtedy ogłosimy ci coś bardzo... - zatrzymała się lekko krzywiąc twarz. - Myślę, że ci się spodoba.
- Hmm?
- To nic strasznego, wręcz przeciwnie - puściła mi oczko i pocałowała w policzek. - Kochanie, pójdź do siebie, zawołam cię jak Alvaro wróci.
Skinęłam tylko nie chcąc już więcej nic dopowiadać. Nie wiedziałam w sumie czego się po nich spodziewać. Odkąd zawarli ze sobą związek małżeński tworzyli mieszankę wybuchową. Dzięki ogromnym funduszom, mama mogła wreszcie podróżować tam gdzie chciała ze mną i nim u boku.
Owszem. Alvaro miał dzieci z poprzedniego związku, ale chyba jakoś nie szczególnie chciał, żebym poznała je. Trzymał nas z dala od poprzedniego życia.
Nawet i lepiej... pamiętałam jak na początku mężczyzna wziął mnie na "stronę" i w bardzo kulturalny i klarowny sposób zaproponował pójście na siłownię, i dostosować się do diety. Czułam się odrobinę urażona, ale wiedziałam, że chciał dla mnie dobrze. Dlatego chociaż spróbowałam u boku ojczyma dbać o to wszystko. Nie wyszło, ponieważ zgubiłam może jakieś dziesięć kilogramów?
Znalazłam się w swoim pokoju. Był rodem ze zdjęcia ściągniętego z Pinteresta. Biel, mnóstwo kwiatów i drewniane meble z dodatkiem dużej ilości książek. Pod biblioteczką znajdował się beżowy fotel, na którym przeczytałam mnóstwo romansideł.
Zdjęłam bluzę stanęłam ponownie przed lusterkiem. Miałam za duży biust, który ciągle wylewał mi się z miseczek stanika. Bo gdy kupiłam nowy nagle na drugi dzień stawał się za ciasny, i jak na złość te większe rozmiary były z koronki. Te z push up robiły je o rozmiary większe, co nie wchodziło w grę.
Miałam niechciane boczki. Moje figi wbijały się w nie tworząc fałdki. Skrzywiłam się widząc cellulit na udach i lekko odrastające włoski na łydkach.
Nie byłam dla siebie ani seksowna. Tym bardziej nie mogłam nawet śnić o tym aby ktokolwiek zwrócił na mnie inaczej uwagę. Obleśna, gruba użalająca się nad sobą wieśniaczka.
***
Gdy znalazłam się na dole przebrana w jasne, luźne jeansy i białą koszulkę z długim rękawem spięłam się widząc przy stole obcą mi osobę. Był to mężczyzna. Zresztą bardzo przystojny i w podobnym wieku co ja.
Zerknęłam na matkę, która oczarowana młodzieńcem nakładała mu kawałek kaczki na talerz. Alvaro uśmiechał się do mnie serdecznie pokazując dłonią miejsce naprzeciwko.
- Auroro, to jest mój najstarszy syn, Vincent - wskazał na bruneta, który dopiero wtedy zauważyłam, że był prawie identyczny jak on. - Zgodził się pójść z tobą na bal. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, za to, że z matką chcieliśmy ci sprawić przyjemność?
- Och... - poczułam się jak kretynka. Nikt nie chciał ze mną na niego pójść dlatego chciałam zrezygnować.
- Z chęcią pójdę z tobą na ten bal, Auroro - Vincent czarował podobnie jak jego ojciec.
Czułam, że to się źle skończy...
CZYTASZ
RUBIN |18+
RomancePierwsza część najnowszej serii: Nobilitato. Parker Moretti. Syn Gabriela którego poznać mogliście już w poprzednich częściach, gdzie opisane były losy jego ojca, jak i również jego. Przez pewien czas był grzecznym chłopcem, ale... Jak to mówią...