Wymioty z miłosnym skutkiem

72 7 5
                                    

Czas akcji: sezon 4, "Chory i śledzony"
Ostrzeżania: nie
*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*!*
Henryk czuł się zdradzony i zraniony. Jak Ray mógł mu nie uwierzyć, że jest chory? Nigdy siebie nie okłamywali, byli przecież bardzo blisko, nawet bliżej niż przyjaciele, a brunet zwyczajnie mu nie wierzył. Wszedł do restauracji, w której był umówiony z Jasper'em i z tego co wiedział chłopak będzie okablowany. Chciał dać Ray'owi nauczkę, więc postanowił, że walnie coś takiego, że aż im wszystkim dech zaprze. Zobaczył swojego przyjaciela przy jednym ze stolików, już nie mógł się doczekać przedstawienia.

- Jak się czujesz?- zapytał Jasper.

- Lepiej, lepiej-odpowiedział Henryk.

- Jak lepiej to dobrze- rzekł- i wiesz, że jakby co to możesz mi wszystko powiedzieć, w końcu jesteśmy przyjaciółmi-dodał takim tonem, że nawet jeśli nie wiedziałby, że Jasper jest okablowany to Henryk i tak by się domyślił, że coś jest nie tak.

- Wiem- powiedział blondyn.

- Więc... Nie chcesz mi o niczym powiedzieć?- zapytał kręconowłosy.

- Nie, raczej nie- rzekł Niebezpieczny.

- Na pewno?- dopytał Jasper.

- Znaczy, jest coś o czym ma razie nikt nie wie i nie wiem czy na pewno mogę ci zaufać, że się nie wygadasz- powiedział Henryk z trudem powstrzymując choćby lekki uśmiech.

- Możesz, możesz, przecież jesteśmy przyjaciółmi- powiedział szybko Dunlop.

- Przybliż się- powiedział Henryk, a Jasper się przybliżył- bliżej- rzekł blondyn, a kręconowłosy był już twarzą w twarz z blondynem- po pierwsze wcale nie byłem chory, a po drugie nie chcę być już Niebezpiecznym- szepnął Hart. Z trudem powstrzymał się od zaśmiania na widok wyrazu twarzy Jasper'a.

- Ale jak to?! Przecież to najlepsza praca na świecie- rzekł będąc wciąż w szoku Dunlop.

- Niby tak, ale ostatnio podjąłem się współpracy z Doktorem Miniakiem- rzekł Henryk, a Jasper wpadł w jeszcze większy szok.

- Ale to przecież wróg- oznajmił oczywistość kręconowłosy.

- Niby tak, ale razem opracowaliśmy broń, którą można zniszczyć Kapitana- powiedział blondyn. Był ciekawy miny Ray'a.

- Ale przecież Ray jest niezniszczalny- rzekł Jasper.

- Wiem, ale ta broń będzie w stanie go zniszczyć, bo sam powiedz po co nam ten Kapitan? Gdy Ray'a uda się wyeliminować, to ja zostanę Kapitanem, a ciebie uczynię moim pomocnikiem. Wchodzisz w to?- zapytał Henryk. Śmieszyła go ta sytuacja.

- No nie wiem...- zaczął- dobra wchodzę- dodał po sekundzie.

Ray był początkowo w niemałym szoku, ale nie był najgłupszy na świecie, więc szybko się domyślił, że Henryk wie, że jest podsłuchiwany i teraz zwyczajnie ciśnie z niego bekę. Szatyn wstał ze swojego miejsca i podszedł do stolika, gdzie siedzieli Jasper i Henryk.

- Ray?! A co ty tu robisz?!- zapytał Jasper wykonując dziwne ruchy głową.

- Rzuć na luz, synu-rzekł Kapitan-skąd wiesz, że Jasper jest okablowany?- zapytał zwracając się do swojego pomocnika.

- Bo nie jestem głupi-warknął blondyn-jak mogłeś mnie śledzić?- zapytał nie ukrywając żalu.

- Jak mogłeś kłamać, że od trzech dni jesteś chory?- zapytał Ray.

- Byłem chory, przeziębiłem się albo miałem jakąś grypę. Z resztą nadal jestem chory- rzekł Henryk.

- Ta, bo każdy zagrypiony rozsiada się zjada wielką michę chili-odparł Ray.

- To była zupa gulaszowa-oznajmił Henryk.

- Zupa gulaszowa, wiedziałem- palnął nagle Jasper.

Ray i Henryk zaczęli się kłócić. Nie było wiadomo, tak w zasadzie o co im do końca chodzi, bo jeden przekrzykiwał drugiego. Hart w pewnym momencie poczuł jak robi mu się niedobrze, próbował zmusić Manchester'a, żeby się od niego odsunął, ale mężczyzna wciąż go oskarżał o symulowanie choroby. Niebezpiecznego już na serio naciągało na wymioty i znów poprosił Kapitana by się od niego odsunął, ale mężczyzna tylko papugował swojego przyjaciela, bo był przekonany, że kłamie. Henryk poczuł, że będzie wymiotował, poleciał do przodu i złapał Ray'a za biodra, zwymiotował mu na buty, spodnie i podłogę wokół.

- Ta, to gulaszowa- wydusił Ray podnosząc wzrok znad bałaganu.

Henryk czuł się zawstydzony. Właśnie zwymiotował na swojego szefa na środku restauracji na oczach kilkunastu ludzi. Po za tym czuł się osłabiony i kręciło mu się w głowie. Poczuł, że ktoś pomaga mu usiąść, obrócił głowę i zobaczył, że tą osobą był Jasper. Henryk nawet nie zauważył kiedy jedna ze sprzątaczek posprzątała bałagan, a Ray wrócił w czystych ubraniach. Brunet uklęknął przed przyjacielem i przyłożył mu rękę do czoła. Wyczuł, że było gorące, a sam Henryk miał okropne dreszcze i był blady jak ściana.

- Zabierz mnie stąd Ray- wymamrotał Hart i poleciał do przodu wprost w ramiona Ray'a.

Mężczyzna szybko położył Henryka na ziemi i sprawdził mu oddech. Blondyn nie oddychał. Manchester od razu rozpoczął reanimację. Krzyknął na kogoś by zadzwonił po karetkę. Przez cały czas do przyjazdu ratowników błagał Henryka by nie umierał, bo nie zdążył mu jeszcze wszystkiego powiedzieć. Gdy przybyli ratownicy podpieli nastolatka do tych dziwnych kabelków, podłączyli do respiratora i zabrali szybko do karetki. Ray wraz z Jasperem szybko pobiegł do samochodu, którym przyjechał i ruszył za karetką. W szpitalu musiał się bardzo nagimnastykować, by wreszcie mógł wejść do Henryka.  W międzyczasie zdążył usłyszeć, że Henrykowi już się trochę poprawiło i, że odłączyli go od respiratora i przenieśli z OIOM'u na zwykłą salę. Gdy tylko wszedł do blondyna na salę szybko usiadł na krześle i złapał jego dłoń w swoją.

- Heniu, błagam wybacz mi... Ja sobie nigdy nie wybaczę, że przeze mnie mogłeś umrzeć - powiedział ze łzami Ray.

- Nic się nie stało- wymamrotał słabo Henryk.

- Od teraz jak tylko będziesz się źle czuł możesz zostać w domu i nawet nie musisz pytać mnie o zgodę- rzekł Manchester.

- Dzięki Ray- mruknął Hart.

Ray wziął głęboki oddech, chciał... Musiał powiedzieć Henrykowi co do niego czuje. Nie mógł już więcej czekać, a fakt, że blondyn mógł chwilę temu umrzeć utwierdziło mężczyznę, że nie warto czekać, bo czasem można czekać zbyt długo.

- Kocham cię Heniu- powiedział Ray patrząc prosto w oczy Henryka.

- Ja też cię kocham Ray- odpowiedział Henryk.

Mężczyzna miał ochotę piszczeć z radości, ale zamiast tego pochylił się nad blondynem i złączył ich usta.

Teraz otworzyła się przed nimi nowa droga szczęścia....

Yoł🤗
Liczę na gwiazdki i komentarze 🌟
Mam nadzieję, że się podobało 💫
Liczba słów 957👑
Czuwaj!❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 04, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Henry Danger~ (one shots)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz