Wróciłam do domu około szesnastej. Przez myśl mi przeszło zerwanie się z lekcji, ale później przypominałam sobie Diego i jego rozczarowany wyraz twarzy, dlatego też postanowiłam zostać. Byłam zła, smutna. Nie chciałam siedzieć w szkole i najchętniej bym się popłakała, czego oczywiście nie zrobiłam. Łzy cisnęły mi się w oczach, jak tylko przekroczyłam próg domu i zamknęłam drzwi.
Rzuciłam się na kanapę w salonie i włączyłam telewizor. Żaden serial nie przykuł mojej uwagi, co również mnie zirytowało. ,,Dzisiaj chyba los nie chce być dla mnie łaskawy" - pomyślałam sobie tylko.
- Jestem beznadziejna.
- Z tym nie można się nie zgodzić.
Wchodzący Carson szczerzył się w diabelskim uśmiechu. Przysiadł na fotelu naprzeciwko i badawczo obejrzał po moją twarz. Ułożył łokcie na podłokietnikami, a głowę oparł na dłoniach. Westchnął głośno.
- O co się pokłóciliście?
Zmarszczyłam brwi.
- Ale że kto?
- No, że ty, Mack i Moose. - wytłumaczył mi, jakby rozmawiał z pięciolatkiem - O co poszło pomiędzy wami.
Zacisnęłam usta w wąską linię. Wystarczyło, abym leżała przygnębiona na kanapie - czego zazwyczaj nie robię - aby mój mały braciszek zauważył, że coś jest nie tak.
- Pokłóciliśmy się i tyle.
- O co? - dopytywał.
- Drobnostka.
- Dokładniej?
Westchnęłam męczeńsko.
Nie jestem tym typem osób, która lubi się uzewnętrzniać. Wole swoje obawy, problemy i uczucia trzymać w sobie i walczyć z nimi sama. Mam problemy z komunikacją i mówieniu o sobie. Wole słuchać innych i pomagać im.
Wiele razy była taka sytuacja, gdzie Mackenzie chciała porozmawiać ze mną o czymś, a ja najdelikatniej musiałam jej przekazać, że nie chce z nią rozmawiać o niektórych sprawach. Po dziś dzień pamiętam, jak raz się na mnie obraziła, więc musiałam wyjawić jej na czym polega mój problem.
- Zataiłam przed nimi jedną rzecz, przez co są na mnie źli. - powiedziałam na jednym wdechu.
Carson otworzył szeroko oczy, a usta zasłonił dłonią, chcąc stłumić pisk, który się z nich wydobył. Jego przesadna reakcja mówiła wszystko za siebie.
- Złamałaś waszą najświętszą zasadę. - wyszeptał - Przecież wy jej nawet ołtarzyk zrobiliście.
Nie mogłam się z nim nie zgodzić. Tak, to prawda, w pokoju Foley'a znajduje się tabliczka z napisem OKŁAMUJESZ = ODKUPUJESZ. Na nasze mniej więcej znaczy to: jeśli okłamałeś nas raz musisz odkupić swoje grzechy. W gruncie rzeczy sposób odkupienia grzechów zależy od rodzaju i sposobu odkłamania. Może i jesteśmy dziwni, ale mamy na to specjalny paragraf, który naszym zdaniem powinien znaleść się w konstytucji.
Moje kłamstwo jest najświeższe, gdyż ma dopiero jeden dzień, więc powinno być potraktowane jeszcze łagodnie.
- Jak przyszedłeś mnie bardziej dołować to możesz już sobie iść.
- Mitch, spokojnie. - uniósł rękę w uspokajającym geście. - Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi.
Rzuciłam w niego poduszką, która dostał w głowę. Uśmiechnęłam się złowieszczo i już łapałam za kolejną, kiedy ten z głośnym piskiem wybiegł z salonu. Słyszałam, jak wbiegał po schodach na górę i trzaskał drzwiami.
CZYTASZ
To dance your dream [ZAKOŃCZONE]
Fiksi RemajaMitchie Torres od zawsze kochała taniec ponad wszystko. Razem z dwójką swoich najlepszych przyjaciół, Moosem i Mackenzie uczęszcza do studia ,,to dance your dream", w którym przygotowują się do ważnych zawodów. Wszystko układa się tak jak powinno, d...