Pov:Neteyam
Od kiedy jesteśmy na wyspie dużo się zmieniło.Nauczyliśmy sie tutejszych zwyczajów i tradycji.Nie było łatwo ale jakoś daliśmy radę.Być może Aonung i Rotxo nadal nas nie zaakceptowali, ale niebardzo się tym przejmowałem, bo mam już przyjaciółkę.Mowa tu o Ivy, wolałbym żeby widziała we mnie coś więcej, bo od początku mi wpadła w oko ale mogę sobie o tym tylko pomarzyć.Z tych przemyśleń ocknął mnie mój brat.
-O czym tak myślisz brachu?-zapytał.-Ojciec woła cię już trzeci raz.
-A no wiesz takie sprawy osobiste.-Odpowiedziałem krótko.
-Sprawa osobista ma na imię Ivy?
-Przestań, to nie wyjdzie.
-Czyli jednak?Czemu niby nie wyjdzie?-Dodał siadając obok mnie.
-Bo widzi we mnie tylko przyjaciela, dobre i to ale ja tak nie chcę...
-To jej to powiedz.
-Łatwo ci mówić bo Ty i Tsireya już prawie jesteście razem, przynajmniej się tak zachowujecie.-Powiedziałem odwracając głowę w przeciwnym kierunku.
-Spotkaj się z nią-powiedział.-może akurat ci się uda.
Spotkania z nią są super ale niesamowicie mnie stresują.Być może nie widać tego po mnie ale w głowie mam cały czas to że zaraz powiem coś dziwnego albo coś zrobię nie tak.Nie chcę żeby miała mnie za skxawnga.Przyjaźnimy się ze sobą od samego początku i nie chcę żeby to się zepsuło.
-Dobra dobra zobaczę ale co tata odemnie chciał?-Zapytałem.
-Nie wiem.Idź do niego, jest na brzegu plaży.
Tak jak powiedział, tak zrobiłem.Zauważyłem go w towarzystwie Tuk i domyśliłem się że mała coś odemnie chce.
-No wkońcu się ruszyłeś.-Odezwał się.
-Przepraszam tato.-Odpowiedziałem.
-Pomóż Tuk w łowieniu, powiedziała że chcę z tobą połowić.-Zdziwiło mnie to co powiedział bo Tuk ostatnio bardzo dobrze szło, być może jest w tym jakiś haczyk.
Wziąłem siostrę na ręce i poszliśmy w miejsce w którym spotkaliśmy się przedwczoraj z Ivy.Ponoć tam się najlepiej łowi.
-Wiem, że widzisz Ivy, wiesz w jakim sensie.-Powiedziała na co ja stanąłem jak wryty z nogami miękkimi jak wata.
-Nie wiem o czym mówisz.-Powiedziałem lecz ona najwyraźniej mi nie uwierzyła bo patrzyła na mnie z dziwną, skrzywioną miną.
-Ja już wszystko wiem.
-Ona jest tylko przyjaciółką...
-No pewnie pewnie.
-Łów lepiej a nie mi głowę zawracasz jakimś widzeniem.
Łowiliśmy bardzo długo, Tuk nie chciała w ogóle wracać do domu, nieźle ją wkręciło.Z tych nudów leżałem na piasku, podziwiałem niebo i rozmyślałem.O Ivy bo o kim innym.Moja głowa od jakiegoś czasu jest zajęta tylko nią.Stwierdziłem, że pójdę w głąb lasu po jakieś owoce dla mnie i siostry, w końcu siedzimy już na tej plaży ⅓ dnia.
Zrywając pożywienie usłyszałem śmiechy-Aonung i jego pachoły.-Zobaczcie kto tu się zjawił!-Powiedział wyraźnie rozbawiony.
-Czego chcecie?-Zapytałem zmęczony ciągłymi kłótniami z nim.
-Mam sprawę..
-O co chodzi?
Zbliżał się do mnie małymi i powolnymi krokami, zupełnie mu się nie śpieszyło.Gdy wkońcu stanął przede mną nachylił się do mojego ucha i zaczął szeptać:
CZYTASZ
~𝓨𝓸𝓾𝓻 𝓮𝔂𝓮𝓼 𝓸𝓷 𝓶𝓮~ᴀᴠᴀᴛᴀʀ♡
FanficIvy to nastolatka zamieszkująca wraz z rodziną Morski obszar Pandory.Dziewczyna ma starszą siostrę i brata- Tsireyę i Aonunga oraz rodziców-Tonowari'ego oraz Ronal pęłniących dużą rolę w klanie Metkayna.Pewniego dnia do mieszkańców dochodzi nowina o...