Rozdział V ,,Nicholas zawsze miał na Ciebie uspokajający wpływ "

1.5K 65 2
                                    

               — Maddeleine —

Czy był ktoś kto mógł mieć większego pecha niż ja? Raczej nie.

Facet, któremu nawet nie podziękowałam za pomoc w przetrwaniu lotu i nie przeprosiłam za oblanie lemoniadą, miał dziś wieczorem przyjść na kolację do moich rodziców. Miałam ochotę udusić mojego tatę, gdy tylko ta propozycja wyszła z jego ust. Zresztą mamę też, bo mu przytaknęła. lecz z drugiej strony nie mieli przecież pojęcia, że już zdążyliśmy się spotkać.

— Nicholas przyjdzie na kolację? To świetnie!— ucieszył się mój brat, gdy o wszystkim mu powiedziałam. — Czemu się nie cieszysz? — dodał widząc moją minę.

— A powinnam? — uniosłam brew.

— Jako dziecko, spędzałaś z nami, a zwłaszcza z nim, całe dnie. — zaśmiał się powodując, że moje policzki oblał rumieniec. — Czasem byłem nawet zazdrosny, że jego bardziej traktujesz jak starszego brata. Ale tylko czasem.

— Dlaczego ,,tylko czasem"? — zapytałam robiąc w powietrzu cudzysłów.

— Poza dniami, w które wrzeszczałaś.

— Wrzeszczałam?— uniosłam brew.

Na pewno mnie podpuszczał. Ja NIGDY nie płaczę i jestem pewna że jako niemowlę również byłam spokojna jak aniołek.

— I to jak. Tylko on miał wtedy cierpliwość do przebywania w Twoim pobliżu.

A więc Nicholas spędzał ze mną czas gdy byłam dzieckiem...tylko dlaczego?

— Czemu tu przysiadywał? - zaciekawiłam się. — I zajmował się przy okazji mną jak mniemam?

— Jego rodzice całymi dniami się awanturowali. — przerwał na chwilę układanie czystych naczyń do szafy. Mój brat nie miał ochoty pomagać w gospodarstwie i po powrocie z pogrzebu zadeklarował że zajmie się domem, gdy ja pomagałam rodzicom. Kompletnie go nie poznawałam! — U nas miał spokój i jego obecność nigdy nie przeszkadzała naszym rodzicom. Dopiero gdy...— przerwał w pół zdania.

— Gdy...? — drążyłam będąc ciekawa co chce powiedzieć.

—Mama była na niego bardzo zła o jedną rzecz.— powiedział po chwili namysłu. —Myślę, że nadal trochę jest... Mimo, że finalnie wszystko skończyło się dobrze.

— Jaką rze...— zaczęłam, ale nie dokończyłam bo moja rodzicielka wpadła do środka.

— Maddeleine pojedziesz ze mną na zakupy, nie mamy praktycznie niczego w lodówce, a wieczorem będziemy przecież mieli gości.

— Gości? — uniosłam brwi. Przecież tato zaprosił tylko Nicholasa.

— Tata zaprosił przecież również Anne. — wyjaśniła, a Will cały pobladł.

Nie przypominałam sobie tego, ale może dlatego, że byłam bardzo zdekoncetrowana obecnością Nicholasa.

Ale wiedziałam, że ten fakt oznacza, że to zdecydowanie będzie niezręczna kolacja.

                             ***

Mój brat, co kompletnie mnie nie zdziwiło, po tym jak wróciliśmy z zakupów z mamą, próbował na wszelkie sposoby wykręcić się dzisiejszej kolacji, twierdząc że powinien już wracać do Galveston.

A przecież nie rozmawiał jeszcze z rodzicami o tym, o czym ja rozmawiałam z nim w aucie w drodze z lotniska!

Wiedziałam, że chce uniknąć spotkania z Anne i wiedziałam również w jakim celu zaprosił ją mój tata. Najwidoczniej liczył na jakiś powrót uczuć między tą dwójką, na co ja nie miałam już żadnych nadziei. Zresztą Anne również, w końcu rozmawiałyśmy trochę dzisiejszego ranka. Zapewne zgodziła się na udział w tej kolacji ze zwykłej grzeczności. Albo przez wzgląd na Nicholasa, na którego patrzyła z widocznym zainteresowaniem.

(Nie)Znajomy? | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz