"Nie kontrolowany odlot"

46 2 2
                                    

Pow Skkf:
Obudziłem sie dość wcześnie, Domi jeszcze spał. Postanowiłem, że wstane i przygotuje jakąś fajną niespodziankę dla mojego słodziaka w ramach przeprosin za to, że robiłem mu taką scene zazdrości.
Zaczne od pysznego śniadanka do łóżka, a poten coś wymyśle.
A więc udałem sie do kuchni i postanowiłem  zrobić amerykańskie tosty bo mój dziubek uwielbia amerykańskie wszytko. Jak już wszystko przygotowałem to ułożyłem na tacy, dotego herbatka i mały bukiet kwiatów. Udałem sie z tacą do naszej sypialni usiadłem obok Domisia i zawołałem.
F: Kochanie obudź się śniadanko Ci zrobiłem.
D: hmmm co?
F: śniadanko kochanie.
D: Dlamnie do łóżeczka, nie trzeba było.

F: Trzeba, trzeba. Pozatym chciałem cie przeprosić.
D: za co?
F: No wiesz za to że jestem taki zazdrosny.
Powinienem Ci ufać.
D: Prawda, ale wybaczam bo jestem głodny.
F: Jak zjesz to możemy zrobić  coś innego.
- przejechałem ręką po nodze blądyna.
Ten strzepał ręke chłopaka i odburknoł.
D: Ja musze sie uczyć przypominam.
F: Ja Cie wyluzuje, to pomoże Ci lepiej zdać.
D:Przestań, to naprawde nie jest czas.
pozatym tekefon Ci dzwoni.

Pov skkf:
Faktycznie dzwonił i musiałem odebrać.
J: Cześć stary jadyn do Ciebie, bedzie odcineczek.
F: Przecierz ostatnio nagrywaliśmy.
J: No tak, ale trzeba dograć
F: Ale serio trzeba to robić dziś?
J: Tak zapomniałeś, że mamy daily.
F: Faktycznie - przetarłem twarz poczym spojżałem na blondyna.
D: Ide do biblioteki sie pouczyć.
F: Ale.... , Wiecie co dobra jakończe do zoba.
- wstałem zatrzymując chłopaka.
- Dominik czekaj, przecierz możesz zostać.
D: Przypominam, że mam marure i musze sie uczyć, a do Biblioteki i tak musze iść bo potrzebuje jednej książki.
F: Rozumniem, przepraszam cie zanich. Gniewasz sie?
D: No co ty, przecierz to Twoja praca i normalne, że masz nagrywki.
F: Moze nagramy coś razem?
D: Czemu nie, ale może później, bo teraz naprawde musze sie ogarnoć.
F: Okej leć, a ja pójde otworzyć bo chyba już przyszli.
-Puściłem go i tak jak wspomniałem udałem sie do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu był tylko Janek i Thorek .
F: A gdzie reszta? Nie nagrywamy całą ekipą?
J: Kiślu jeszcze nie wrócił, a smav u lekarza.
F: A co on chory?
J: Ja nie wiem coś tam mówił, nie słuchałem go.
T: Hahaha cały janek, ale szczerze też was czasem nie słucham bo jakby książki o was nie pisze to po co.
J: A ja był bym ciekawą książką.
T: Ta jasne wmawiaj se.
F: Dobra chłopaki to co nagrywamy.
J: odc domnie, potem do thorka i coś do Ciebie jeszcze można ale to zobaczymy jak z czasem.

Wtym momencie pojawił się blondyn
D: o hej to ja lece paa.
J: hej
T: paa
Spojżałem na chłopaków spod byka i pobiegłem do drzwi za Dominikiem.
Złapłem go u dołu pleców i przyciągnołem do siebie.
F: Uważaj na siebie skarbie i wracaj szybko.
D: Jasne nie martw sie.

Pov skkf:
Cmoknokem minisia i wyszedł.

J: Eeee romeo choć już, julia kiedyś wróci hahaha.
F: zamknij sie jasiek.
T: Florian nie denerwój sie to tylko takie żarciki.
F: Ta jasne to bierzemy sie do roboty.
J: Tak.

Rozstawiliśmy oświetlenie i przygotowywaliśmy wszytko do nagrywek.
Mniedzy czasie nie mogłem przestać myśleć o moim chłopaku.

Pov Dominik:
W tym samym czasie w bibliotece.
Nie moge sie skupić na nauce wciąż myśle otym co powiedzieli chłopacy, że Fifi jest u lekarza. Może jest chory i potrzebuje pomocy. Fajni znich koledzy nawet nie pomyślą, żeby pomóc przyjacielowi tym bardziej, że kiśla nie na.
Złapałem za telefon i biłem sie sam z sobą, ale napisałem do chłopaka poprostu musiałem.

Do Filipek:
Hej słyszałem od chłopaków, że jesteś u lekarza. Wszytko wpożądku?

Nie czekałem długo na odpowiedź, aż mi sie uśmniech wkradł.

Od Filipek:
Chyba pierwszy raz sie ktoś omnie martwi, kto nie jest moją mamą.
Spojojnie żyje i jestem już w domu.

Do Filipek:
Wiesz poprostu pomyślałem, że jesteś sam, kiśla nie ma i może potrzebujesz by ktoś Ci coś kupił do jedzenia czy coś? Chłopaki raczej nie pomogą bo mają nagryfki.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz