Pov: Dream (nie będę w tym fiku używać prawdziwych imion oprócz George'a, bo tak)
Jak dobrze, że mogłem się dzisiaj wyspać, bo akurat przypadało teraz otwarcie kawiarni na Sapnapa więc miałem dodatkową godzinę, kiedy on przygotowywał kawiarnie. Chociaż to spanie i tak trzeba było przerwać, bo wciąż musiałem iść do pracy.
Dzisiaj w dobrym humorze stałem za ladą i rysowałem na kartce do zamówień jakieś bazgroły czekając na klientów. W godzinach około od 7 do 9 było najwięcej osób w dni robocze, ale dzisiaj była sobota więc było znacznie mniej.
Co jakiś czas przychodziła albo jedna osoba, albo cała grupa. Z jednej strony cieszyłem się, że to nie ja ogarniam głównie kuchnie, ale z drugiej kłócenie się z klientem, że espresso z mlekiem to zwykła kawa z mlekiem jest naprawdę męczące.
Jedną z najlepszych momentów tej pracy były właśnie takie dziwne osoby, bądź zamówienia, które kochałem zapisywać w notatniku. Takim sposobem notatnik był już prawie cały zapełniony.
Czekając na klientów i rozmawiając ze Skeppym dobre dwadzieścia minut w końcu ktoś przyszedł. Od niechcenia oderwałem się od rozmowy, która nabrała tematu jaką muzykę najlepiej puszczać w kawiarni.
Podszedłem do lady, by przyjąć zamówienie od... Naprawdę ładnej osoby. Muszę pamiętać, by zapisać to w notatniku.
- Dzień dobry, poproszę kawę z mlekiem i trzema łyżeczkami cukru - poprosił niższy odemnie brunet.
- Oczywiście, imię? - spytałem bardziej przyglądając się wyglądowi.
Ubrany był w jasny zielony sweter z luźnymi czarnymi spodniami. Miał ze sobą równie czarną torbę, w której jak można się spodziewać były rzeczy na uczelnię, która była niedaleko kawiarenki.
- George
- Dobrze, kawa powinna być zrobiona za mniej niż dziesięć minut
Brunet skinął głową i odszedł do najbliższego wolnego stolika. Odrazu po odebraniu zamówienia pojawiła się kolejna osoba, od której również odebrałem zamowienie.
Po odebraniu następnych trzech zamówień widząc, że kolejka się skończyła w pośpiechu udałem sie do kuchni. Oczywiście, że musiałem opowiedzieć o tym chłopaku.
- Sapnap, sapnap, sapnap właśnie odebrałem cztery zamówienia z czym jedo z nich złożył śliczny chłopak - podekscytowany podałem chłopakowi kartkę z zapisanymi zamówieniami.
- Naprawdę? To szokujące, a teraz powiedz, która to osoba w tym tygodniu, która wpadła ci w oko. Przedwczoraj ten rudy wysoki typ, wczoraj ta blondynka więc kto dziś? - spytał i zaczął robić zamówienie właśnie dla tej osoby.
- No ale to naprawdę moja miłość życia, jest brunetem, niższy odemnie, ma bardzo ładny sweter i chyba chodzi na uczelnię koło
- Dream, ile ty już masz tych swoich miłości życia, liczb, by zabrakło. No i sam Twój opis nie brzmi źle więc chyba ładny.
- No ale teraz jest inaczej, mówię ci - praktycznie skakałem nad sapnapem, który starał się nie zwalić kawy.
Spoza kuchni było słychać dzwonek, który oznaczał klienta i sapnap mnie przepędził bym odebrał zamówienie i dał mu dokończyć. Tak więc wróciłem, by odebrać kolejne zamówienia od grupki osób, które wyglądały na nie więcej niż szesnaście lat.
Na szczęście nie wybrali nic z kofeiną więc nie trzeba było szósty raz w tym tygodniu tłumaczyć nie letnim, że nie możemy im tego zrobić. Jak spojrzałem ukradkiem na mój nowy obiekt westchnień, siedział on na środku kawiarni przepisując coś z podręcznika.
CZYTASZ
Coffeeshop ~Dreamnotfound~
FanfictionKiedy 4 razy Dream pisze coś na kubku, ale George tego nie zauważa i 1 raz, kiedy jednak zauważa. Jakiś oneshot napisany w godzinach o 2 do 3 w nocy z pomysłu jaki wymyśliłam dla przyjaciela, ale skończyłam go pisząc. Enjoy