1. Będziesz udawać moją dziewczynę.

30.2K 707 522
                                    

Aston

– Naprawdę chce odciąć cię od kasy? – zapytał rozbawionym tonem Elias. Czasem miałem wrażenie, że niemal wszystko stanowi dla niego powód do śmiechu. Ktoś mógłby uznać go za zwyczajnie pozytywnego człowieka, ale prawda była zgoła inna.

Elias potrafił bowiem samym śmiechem złamać duszę drugiego człowieka. To taka tajna broń, która użyta w odpowiedni sposób mogła unicestwić wroga.

– Nie zrobi tego – oznajmiłem pewnym głosem, choć tej pewności wcale tak do końca nie miałem. Ojciec był nieprzewidywalny i gwałtowny. Wpadał mu do głowy jakiś poraniony pomysł, a zanim zdążyłby się zastanowić nad jego słusznością, już jest po wszystkim. – Ale może odebrać nam nasz dom – podsunąłem. Ze złości aż zacisnąłem pięści. Staruszek ostatnio coraz częściej działał mi na nerwy.

– Chyba żartujesz – prychnął. – Niby z jakiej to okazji?

– Chata jest przecież jego własnością – odburknąłem.

Ojciec rok temu sprezentował całej naszej trójce przestronny dom, w którym mieliśmy zamieszkać po skończeniu szkoły. Ot, taka miejscówka na czas studiowania. Oczywiście korzystaliśmy z niego już teraz i do tej pory nie miał nic przeciwko.

– Jebać to. Kupimy sobie inny – rzucił nonszalancko Elias, rozkładając się wygodnie na szkolnym krześle. Krawat od mundurka miał przerzucony przez ramię, a kilka górnych guzików koszuli rozpiętych. Jak zwykle wyglądał niechlujnie, a jednak również w jakimś stopniu atrakcyjnie, zważając na pożądliwe spojrzenia, którymi stale był obdarowywany.

– To mogłoby być problematyczne – oświadczył Cassian. W przeciwieństwie do naszej dwójki, on prezentował się nienagannie. Ciemne włosy zaczesane do tyłu, zapięta marynarka, idealnie skrojone spodnie. Delmont miał poniekąd obsesję na punkcie swojego wyglądu, jak i wszystkiego, co go otacza. Czuł silną potrzebę sprawowania kontroli nad każdym aspektem swojego życia.

– W chuj problematyczne – mruknąłem zniechęcony.

Czekał nas ostatni rok w Golden Lakes School, ale każdy kolejny dzień zdawał się być dłuższy od poprzedniego. To oczekiwanie potrafiło porządnie wymęczyć człowieka. Miałem już dość murów tej szkoły, zasad, wiecznej presji. Ten dom był naszą odskocznią od każdego gówna, które zaprzątało nam głowę. Nie mogłem go stracić.

– Z czym tak właściwie twój staruszek ma problem? – drążył Elias, po czym ziewnął głośno.

– Gdybym się pospieszył, to może do końca dnia udałoby mi się sporządzić ci całą listę jego zażaleń. – Wywróciłem oczami. – Wiesz, że przypierdala się o wszystko.

– Sądzę, że pobicie tamtego chłopaka było jednak przegięciem – wtrącił się Delmont. Jego głos wyrażał otchłań obojętności i pewnie gdyby nie był mi tak bliski, to bym się go bał.

– E tam, ja się dobrze bawiłem. – Bezczelny uśmieszek rozświetlił twarz Brindley'a.

– No i zobacz, co teraz z tego masz.

– Wyluzuj. Jakoś to ogarnę – zapewniłem. – Pobicie to tylko jeden malutki punkt tej całej listy.

– Ostatnio byliśmy grzeczni – upierał się Elias.

– Zwłaszcza, kiedy ojciec musiał zwoływać ekipę do wymiany kilku szyb w naszym domu. – Nie, żeby to stanowiło rzeczywisty problem. Akcja trwała raptem jeden dzień, a ojciec pewnie nawet nie zauważył ubytku w cyferkach na swoim koncie bankowym. Tyle że on lubił wytykać mi takie, czy inne gówna, by potem móc z czystym sumieniem nazwać mnie nieudacznikiem.

Secrets of Darkness | 29.05Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz