🦝Rozdział VII🦦

44 3 21
                                    

Sakurę rano przebudził głośny dźwięk budzika. Nie chciała wstawać. Jej łóżko było jej azylem. Do pokoju jednak wparował Pain z dwoma herbatkami i uśmiechem na twarzy. Martwił się o Sakurę.

– Czas wstawać różyczko, nie możesz się spóźnić, obiecałaś mi, że pójdziemy do kawiarni – odezwał się rudo włosy siadając na łóżku, a kubki odstawił na półce nocnej.

– Dzisiaj rozprawa.

Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała. Wiedziała, jak wyglądała w tamtym momencie. Oczy miała całe opuchnięte i pozbawione życia. Krótkie włosy, do ramion były rozczochrane i miały rozdwojone końcówki.

Była blada jak ściana. Nie wiele jadła.

– Saki ruszaj tyłek, chyba nie chcesz mnie wystawić – na twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.

Przyjaciele wypili parujące napoje, po czym Haruno udała się do toalety.

Umyła włosy. Nałożyła na twarz i dekolt trochę podkładu, zakrywając parę nie znanych jej siniaków oraz wory pod oczami. Rzęsy doprawiła tuszem, a usta pomadką.

Ubrała czarny golf i tego samego koloru spódniczkę.

Wyszła do Yahiko jako zupełnie inna osoba.

– Ślicznie wyglądasz – podsumował chłopak ponownie zmuszając dziewczynę do uśmiechu. – Chodźmy – dodał po chwili.

Wsiedli do samochodu i ruszyli. Na drogach praktycznie w ogóle nie było samochodów. Pewnie wszyscy siedzieli w pracy.

Od czasu do czasu przechodziła jedna i ta sama grupka znajomych, którzy zapewne uciekli na wagary.

Pain zaparkował samochód i otworzył dziewczynie drzwi. Ta jednak, jak zahipnotyzowana, nie zwróciła na to uwagi. Siedziała dokładnie w tej samej pozycji myślami daleko.

– Saki, idziemy – przywrócił ją na ziemię Yahiko. Dziewczyna na jego głos się wzdrygnęła i spojrzała mu w oczy. Niby krótko, a jednak tak długo.

– Pzepraszam – powiedziała po czym opuściła samochód.

Miejsce wydawało się jak z bajki. Budynek obity drewnem z dużym przeszkleniem i wyjściem na taras. Restauracja znajdowała się w lesie, liściastym lesie. Droga była ułożona z kamieni. Przypominała kamienny, czerwony dywan, na którego bokach co parę metrów znajdowały się lampy.

Rudo włosy mówił coś do różyczki, ta jednak jedynie przytakiwała. Była zamyślona.

Usiedli przy swoim stoliku.

– Czy kiedykolwiek znowu będę sobą? – fakt, że dziewczyna się odezwała, lekko zdziwił Paina.

– Musisz dać sobie czas, jesteś silna, pozbędziesz się paru łez i wrócisz do siebie – wydusił z siebie chłopak.

– Nie mam siły walczyć, chcę się poddać – dodała ignorując słowa chłopaka.

Yahiko przeklnął pod nosem i schował twarz w dłoniach.

– Nie ma mowy, dasz se radę, rozwalisz im tyłki – mężczyzna starał się utrzymać optymizm.

Do przyjaciół podszedł kelner. Sakura odmówiła posiłku, jedynie poprosiła o szklankę wody. Nie czuła głodu.

Pain natomiast zajadał się kurczakiem z ryżem w sosie słodko kwaśnym.

W restauracji byli praktycznie sami. Parę stolików dalej jedynie siedziała jedna para, która spokojnie jadła swój posiłek w ciszy.

Haruno było wdzięczna rudo włosemu, że ją tam zabrał. Tego jej brakowało. Innej codzienności.

Po jakimś czasie się lekko obudziła. Yahiko nie musiał już prowadzić monologu.

♥︎ғɪɢʜᴛ ғᴏʀ ʟᴏᴠᴇ♥︎   ♥︎sᴀsᴜsᴀᴋᴜ♥︎ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz