2.

339 9 3
                                    

Patrzyłam na dom przez jakieś 10 minut i nie mogłam uwierzyć w to co się zaraz stanie, wzięłam głęboki wdech wiedząc ze tylko jedna osoba mogła być w domu i jest to moja Matka Eileen która napewno nie będzie zadowolona z tego ze Victoria Wyszła. Gdy stałam już na schodkach domu i otwierałam drzwi nie zastałam kobiety, lecz po kilku sekundach usłyszałam tylko jej kroki zbliżające się w moją stronę.

- Mamo ja.. byłam u Mayi nic więcej — powiedziałam przerażona, widziałam jej granatowe teńczówki, w których mogłam wyczytać jak bardzo jest wściekła.

- Myślisz że mnie to interesuje?! Psujesz tylko moje życie jesteś, nic nie warta jak już wyszłaś mogłaś nie wracać —Krzyczała na mnie, nie widząc w jakim stanie byłam.

- Mówi to, osoba która woli ćpać niż żyć normalnie — ewidentnie na trzeźwo bym tego nie powiedziała tak jak to szybko powiedziałam to tak i szybko tego pożałowałam.

Widziałam jej sylwetkę zbliżającą się w moją stronę, gdy była już tuż przede mną, uderzyła mnie, a ja poczułam tylko pieczenie policzka.

- Pamiętaj nic nie osiągniesz zawsze będziesz traktowana jak śmieć, a ja wtedy będę się tylko śmiała! — Krzyczała cały czas do mnie stojąc nade mną nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy upadłam na kolana trzymając polik który płonął z bólu, wstałam odepchnęłam ją i wybiegłam a w tle słyszałam już słowa Eileen

- Możesz już, nie wracać. — to były jej ostatnie słowa jakie usłyszałam tamtego Wieczoru, Wiedziała że i tak wrócę albo prześpie się u Mayi. Eilieen często nie było w domu bo lubiła imprezować i wyjeżdżać z kraju, Wiedziałam że muszę przeczekać te dni w których będzie w Mieście, na ten czas musiałam udawać że nic się nie dzieje.

Biegłam przed siebie, wiedząc tylko ze chce dotrzeć do mojego ulubionego miejsca, które znajdowało się w opuszczonym parku, którego nikt prawie nie odwiedza do tamtej, pory tak mi się Myślałam. Zatrzymałam się gdy byłam na miejscu usiadłam na kamieniu i wyciągnęłam z kieszeni małą torebkę w której trzymałam żyletki, zapłakana byłam gotowa się okaleczyć, trzymałam w ręce ostre narzędzie nic już prawie nie widziałam od płaczu, nawet nie czułam, już polika który bolał mnie bardziej niż wcześniej, ręce zaczęły mi się trząść gdy, przyłożyłam żyletkę do lewej ręki, nie zdążyłam nic sobie zrobić bo, w pewnym momencie poczułam mocny ucisk na moim ramieniu, Odwróciłam się natychmiast i ujrzałam wysokiego Bruneta, który patrzył na mnie lodowatym wzrokiem, miał piękne granatowe oczy, w tamtym momencie zdałam sobie sprawę że jego ucisk był taki jak chłopaka na imprezie, Chłopak wywrócił mnie od myślenia gdy tylko się odezwał.

- Co ty robisz, zgłupiałaś? — Patrzył na mnie jak na wariatkę a z drugiej strony sam był trochę wystraszony, jak przyjrzał się mojemu polikowi. - kto ci to zrobił? — gdy tylko wypowiedział te słowa, rozkleiłam się bardziej i nie mogłam zabrać już oddechu.

- Ej, halo uspokój się — próbował coś zdziałać ale nic mi nie pomagało. — Nagle usłyszeliśmy głosy, jeden należał do Mężczyzny, a drugi do Kobiety, gdy głosy były coraz bliższe i było je coraz lepiej słychać, Rozpoznałam głos Mayi.

- Vic!? Co ty tu robisz?— Dziewczyna natychmiastowo podbiegła do mnie i podniosła moją głowę. — Eilien? - wyszeptała mi do ucha, a ja pokiwałam tylko głową. Było mi cholernie wstyd że Brunet i Miles oglądali mnie w takim stanie, Blondynka wstała i mnie objęła w ramiona.

- Maya.. przenocuj mnie proszę. — wyszeptałam jej do ucha, podciągając nosem i gdy się już uspokoiłam trochę, to odkleiłam się od niej podniosłam wzrok na Bruneta i Milesa patrzących na mnie nie wiedząc co robić.

- przepraszam was, że widzicie mnie w takim stanie, nie powinno się to w ogóle wydarzyć, to wina pewnie alkoholu, a jeśli chodzi o mój polik to pokłóciłam się z moją koleżanką nic więcej — Okłamałam ich, nie chciałam żeby wiedzieli o mnie cokolwiek, Miles pokiwał głową i podszedł do Mayi, a Brunet ciągle wpatrywał się we mnie nie okazując żadnych emocji, wyglądał jakby chciał wyczytać ze mnie cokolwiek, odwrócił jednak wzrok jak Maya wstała.
- Miles, wiem że już jest dość późno ale mógłbyś nas podwieźć do mnie? — podeszła do chłopaka opierając głowę o jego ramię.

This is about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz