"Jesteś tylko moja"

91 7 1
                                    

Otworzyłam moje zmęczone oczy. Rozglądałam się przez chwilę ale nie było nigdzie Petera. Wkońcu wstałam, ubrałam się i poszłam do kuchni. Tam też go nie było. Myślałam, że zostanie ze mną, no trudno.

Założyłam buty i wyszłam z domu. Szłam około 5 minut i po chwili weszłam do kwiaciarni. Przywitałam się z moim kolegą i poprosiłam o tulipana. Kiedy już za niego zapłaciłam pożegnałam się i wyszłam ze sklepu. Wtedy chciałam pójść tylko w jedno miejsce.

Kiedy już byłam w parku poszłam do miejsca, gdzie pierwszy raz spotkałam Petera. Dawno mnie tu nie było, ale miejsce jest nadal takie, jakie było. Usiadłam na ławce przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie. Wtedy go nie znałam, ale nawet wtedy było coś w nim takiego, że go polubiłam.

Nagle zadzwonił do mnie telefon. To była Lucy. Zaprosiła mnie do baru. Zgodziłam się, bo rzadko ze sobą rozmawiamy. Wstałam z ławki i skierowałam się w stronę baru.

Po kilku minutach weszłam do baru, zobaczyłam tam siedząca Lucy przy stoliku.

-Wkońcu się pojawiłaś- Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.

-Tak przyszłam- Usiadłam koło niej.

-Jak tam u ciebie?

-Nawet całkiem dobrze...

-Wiem co ci poprawi chumor!- Poprosiła o kieliszek wina.

-Ja nie piję...

-No dawaj będzie dobrze, rozluźnisz się.

-Hmm...- Namyśliłam się chwile i się zgodziłam.- No dobra, ale tylko trochę.

Wypiłam 5 kieliszków, a Lucy namówiła mnie na trochę więcej i przecholowałam. Byłam trochę pijana i po prawie godzinie wyszłam. Namawiała mnie, żebym jeszcze została, ale odmówiłam.

Szłam przez miasto do domu, gdy nagle  usłyszałam krzyk. Podeszłam bliżej, by usłyszeć go wyraźniej. Wkońcu zebrałam się na odwagę i popatrzyłam, co się tam działo. Zobaczyłam kogoś leżącego, przyjrzałam się mu. To był facet, który krzyczał na mnie jakiś tydzień temu. Obok niego ktoś stał, to był Peter. Miał nóż w ręce i był zakrwawiony. Nagle przewróciłam coś, co wydawało dźwięk. Peter obrócił się i zaczął powoli do mnie iść. Stałam tylko w miejscu, gdy nagle złapał mnie za nadgarstek i zaczął powoli mówić.

-Co tu robisz o takiej później porze..?

Ja tylko na niego popatrzyłam i nic nie odpowiedziałam. Staliśmy tak przez dłuższy czas aż wkońcu zaczął mówić ponownie.

-Przecież wiesz, że cię nie skrzywdzę, naprawdę uwierz mi.- Jego głos stał się niższy z każdym jego słowem.

-Wiem...- Odpowiedziałam. Wtedy popatrzył się na mnie.

-Piłaś?- Zapytał z żądaniem na odpowiedź.

-Trochę, naprawdę.

-Coś mi się nie wydaję...- Odparł ponuro.

-Nie musisz wiedzieć wszystkiego o mnie. Mam też prywatne sprawy.- Kiedy to powiedziałam złapał mnie jeszcze mocniej za nadgarstek.

-Muszę!- Krzyknął ale uspokoił się, gdy zobaczył, że się przestraszyłam.

-Ehh... Przepraszam, nie powinienem na ciebie krzyczeć...

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam pijana i mogłam powiedzieć coś głupiego więc wolałam nie odpowiedzieć wogule.

-Wiesz, że może ci się coś stać, prawda?- Zapytał ze zniżonym tonem.

-Tak, wiem i co z tego?

-Boję się o ciebie... Bez ciebie moje życie nie ma sensu...

-Wiem, że się o mnie martwisz i wogule, ale nie możesz mnie tak śledzić… To jest złe… I muszę już wracać do domu…

Odwróciłam się i miałam już iść zawiadomić policję, gdy nagle Peter złapał mnie, przyciągając mnie do niego i wyjmując szmatkę ze środkiem nasennym. Już dobrze wiedziałam co planuje i chciałam się uwolnić, ale przytrzymał mnie tak długo, aż nie straciłam przytomności. Kiedy już miałam zamknąć oczy usłyszałam jak mówi…

-Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Jesteś tylko moja…

Czułam jak zaczął mnie podnosić, ale nie mogłam nic na to zaradzić. Byłam bezsilna. Zamknęłam oczy i powędrowałam w głęboki sen…

^Boyfriend^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz