Anna nudziła się i patrzyła przez okno na dwór. Po szybie spływały krople a deszcz dudnił o parapet. Chmury były granatowe i hulał wiatr. Co jakiś czas błyskały pioruny i błyskawice.
Pogoda odpowiadała nastrojowi nastolatki, która otrzymała dziś straszną wiadomość: Jej babcia umiera. Pobiegła rano szybko do niej bo jej dom stoi kilka ulic dalej. Zastała ją w pokoju leżącą na łóżku z uśmiechem na twarzy. Była otoczona rodziną.
A mimo to wyprosiła wszystkich z pokoju oprócz niej. Czemu to właśnie ona miała zostać? Czemu w takim momencie to ona miała być w centrum uwagi? W momencie gdy jedyne co chciała to zapaść się pod ziemię, uciec z tego miejsca od smutku i żalu.
A jednak to trochę fajnie, że to ona tam została i ostatnia rozmawiała z babcią Franią. Tym bardziej, że ma zajętą głowę od myśli na inny temat niż śmierć. No bo to było tak:
- Podejdź tu Ann. - ona i babcia wymyśliły to zdrobnienie. Zawsze lepsze to niż Ania, prawda? Podeszła do babci. - Dobrze. Widzisz tą komodę? Ze smokiem. Otwórz ją. Dolna szuflada.
Anna zdziwiona podchodzi do wskazanej komody i otwiera szufladę na samym dole. W środku jest mnóstwo książek oprawionych w skórę, jakieś kamyki, linki, rośliny bardzo dziwnie wyglądające, kostka z jakimiś znaczkami i naszyjnik z kryształem. Takim zielonym, mętnym kryształem. Był przepiękny.
- Wow! Ale to piękne. - powiedziała zachwycona.
- I od teraz jest twoje. Tak samo jak cały ten dom z ogrodem i pewien las w którym miałam chatkę. Taką leśniczówkę. No i wyspa.- powiedziała babcia.
- Zaraz co ?! Żartujesz ?
- No dobra to wyspy ci nie oddam. - uśmiechnęła się złośliwie babcia. To ona umierała? Jakoś nie było tego widać. - Chociaż może nie. Przyda ci się do obrony przed Łupieżcami.- nagle spoważniała.
Łupieżcami ? Ludzie którzy mają łupież czy co ? - zastanawiała się Anna nie rozumiejąc.
- Załóż ten naszyjnik. Na pewno wiesz o jaki chodzi. Taki z zielonym kryształem. - Anna zrobiła to co prosiła babcia a on na chwilę zajaśniał zielonym blaskiem.
- To ma jakieś ledy ? - spytała zdziwiona.
- Nie. - odpowiedziała rozbawiona babcia. - O wyspie opowie ci tata, bo tam spędzał wakacje. No i zaszył się na kilka miesięcy przed maturą. Tam jest kamień z dziurą do, której pasuje ten naszyjnik. Jak będziesz gotowa to włóż go i powiedz swoje imię. Potem stanie się coś co zmieni twoje życie. - powiedziała tajemniczo babcia.
- Co masz na myśli? - spytała się zaniepokojona.
- Dowiesz się w swoim czasie. - odpowiedziała tylko babcia. - Przeszukuj cały dom, listy i inne rzeczy. Tylko nie pokazuj tego rodzicom. i tak nie zrozumieją. - Anna zamyślona kiwa głową. - Spotkamy się na tamtym świecie. Pamiętaj o tym co ci teraz powiem. - ciągnęła babcia Frania - Odrodzę się jako szlachetne zwierzę i będę przy tobie na początku twej podróży zanim wejdę do Walhalli. Do zobaczenia. - i tak mówiąc odeszła.
Wspomnienie się skończyło a ona spojrzała na naszyjnik. Od założenia go w ogóle się nie zaświecił się a ona nie wracała do domu babci.
Dała rodzicom jakiś papier i schowała się w swoim pokoju, który nie był jakiś ogromny. Delikatny, pastelowy fiolet na ścianie działał uspokajająco a monotonny rytm, który wybijał deszcz pomagał poskładać trochę myśli.
To były ciężkie godziny więc stwierdziła, że pójdzie się przespać.
CZYTASZ
|Strażnicy| - |JWS ff|
FanfictionTytuł i okładka do zmiany. Fanfiction z pewnymi dodanymi przeze mnie wątkami. Anna główna bohaterka (z którą się trochę utożsamiam) poznaje rodzinną tajemnicę. Jak odnajdzie się w świecie Czkawki ?