Rozdział dwudziesty trzeci

1.4K 36 0
                                    

Od zamachu i incydentu w pokoju  minęło już kilka dni. Nie odezwałam się z Marcello ani słowem, nawet gdy zmieniałam mu opatrunki.
Nawet Dante wczoraj na nas na wrzeszczał, że już ma dość takiej atmosfery między nami, ale nikt z nas się na to nie odezwał tylko Marcello przychnął pod nosem i poszedł zaraz do swojego pokoju.
Ja mam już dość po mału tej sytuacji, ale jestem zbyt uparta, żeby zacząć jakąkolwiek rozmowę.

Ktoś nagle dzwoni dzwoni do drzwi, a że Luca urządza jakieś zebranie w gabinecie to za pewne nie słyszą.
Idę otworzyć i gdy otwieram dostaje szoku. Za drzwiami stoi Ojciec z Mateo.
Są tak wkurwieni, że mimowolnie wycofuje się wgłąb mieszkania.

- co..co wy tu.. robicie - zaczynam się denerwować. Ojciec nagle podchodzi do mnie i uderza mnie w twarz z takiej siły, że upadam na podłogę.

- co my tu kurwa robimy?! A jak ci się wydaje, przyszliśmy po ciebie?! Ojciec zaczyna wrzeszczeć, mam nadzieję, że ktoś go usłyszał. Jednak nikt nie przybiega, kurwa muszę się wziąć w garść. Podnoszę się z podłogi i kieruje się w stronę barku nalać sobie wina, ignorując pieczenie policzka i ich obecność.

- rozgośćcie się, coś do picia? Mówię obojętnym głosem lekko się przy tym uśmiechając. Nie mogą mi nic zrobić.

- powiedz mi kochanie, czy wasz ślub jest prawdziwy czy tylko udajecie? Podchodzi do mnie Mateo i siada koło mnie. Nachyla się, po czym liże płatek mojego ucha. Wdrygam się na to, żołądek podchodzi mi do gardła na zapach jego perfum.
Boże, jak on śmierdzi.

- łapy przecz od mojej żony! Znikąd odzywa Marcello i szybkim krokiem  w obstawie ochroniarzy do nas podchodzi.

- kuzynie, twojej żonki? Muszę cię zmartwić, ale ona jest moją obecnie narzeczoną i każdy o tym wiem.
Więc albo mi ją oddasz po dobroci, albo..

-albo? Jest u mnie w domu i szmiesz mi gorozić? A czy na pewno każdy wie, że jesteś zaręczony? Bo z tego co mi wiadomo, każdy wie, że zaręczyny zostały zerwane.

- o czyn ty mówisz?! Lisa jest moją narzeczoną i za niedługo bierzemy ślub! Jeśli chcesz dostać zaproszenie, to bądź tak grzeczny i mi ją oddaj! Marcello rzuca w Mateo jakimiś papierami, na co mężczyzna szeroko otwiera oczy. Obserwuje Marcello, nie daje po sobie poznać. Stoi obojętnie, na jego twarzy nie ma żadnego wyrazu, ale czuję że boli go noga. Przeskakuje z nogi na nogę, zmieniając pozycję.

- coś tu kurwa zorbił! Mateo rzuca się na Marcello, ale szybko chwytają go ochroniarze. A ojciec stoi bez ruchu.
Wie, że jest nie na swoim terytorium, i jego każdy kolejny ruch, skończy się z kulą w głowie.

- Lisa m, do cholery. Marcello, unieważnił nasze zaręczyny! Jak ty tak możesz, mieliśmy układ! Krzyczy mężczyzna w moją stroną. Wstaje, dla efektu cmokam Marcello w policzek, na co się cały spina.

- po pierwsze Conte, tak się składa że już nie jesteś moim narzeczonym.
Po drugie, między mną a tobą nie było żadnego układu.
Ty się z ojcem bawisz, ale ja nie. Więc nie komrpomituj się bardziej, bo źle na tym wychodzisz.
A po trzecie, wyszłam za mąż. Teraz jestem Lisa de Luca. Jeśli wam się nie podoba, to tam są drzwi. Odwracam się w stronę Ojca i kieruje do niego ostatnie słowa.

- a ciebie drogi ojcze, nie chcę tutaj nigdy więcej widzieć. Ani w tym domu ani na naszym terytorium. Przekroczysz tylko Włochy, a obiecuję ci że osobiście wpakuje ci kulkę między oczy.
A i jeszcze jedno, biorę telefon i włączam nagranie. Na którym słychać jak Ojciec zabija własną żoną, i za razem szykuje zamach na Ojca Marcello, bo miał romans z moją matką, ale my nie jesteśmy z pokrewieni.
Patrzę na wszystkich, których patrzą na mnie zszokiem.
Tego to się nie spodziwaliście.

Nagranie się kończy, rzucam telefonem w stronę Marcello i wychodzę z pomieszczenia rzucając jeszcze przez ramie.
A i jeszcze jedno drogi ojcze, wiesz kto niedługo będzie płonął? Nie wiesz? To ci powiem.
Ty.
A ja z uśmiechem na twarzy będę to obserwować, i dorzucać jeszcze do ognia.

W tym momencie wojna właśnie się rozpoczęła.

TA ZAKAZANA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz