Rozdział 1 'Egoista'

154 12 7
                                    

-Skończyliście się przebierać, wy nieoszlifowane diamenciki? -rozległ się męski głos z dosyć dużych głośników wiszących w rogu pomieszczenia, w którym się znajdowałem. Było ono całkowicie puste, a na jednej ze ścian tylko znajdował się ekran, na którym widoczny był wychudzony mężczyzna w czarnej koszuli. Miał on na nosie kwadratowe okulary, a jego czarna grzywka delikatnie opadała mu na czoło. Rozejrzałem się wokół siebie i dostrzegłem dziesięć...nie, jedenaście osób. Każdy z nich mocno się od siebie różnił, ale najbardziej wyróżniał się dosyć tęgi i wysoki chłopak z pomarańczowymi włosami, które miał w dosyć dużym nieładzie. Drugim, który przykuł moją uwagę była czerwono włosa ślicznotka, której długie, proste włosy i dziewczęca twarz potrafiłyby mocno zmylić gdyby nie jego całkiem umięśniona sylwetka. Trzecią osobą był białowłosy chłopak, którego chyba kojarzyłem z jakiejś futbolowej gazetki. Kira...chyba tak miał na imię.
-Pozostałe osoby w tym pokoju będą od teraz waszymi kolegami z drużyny...jak i rywalami, którzy będą chcieli was strącić na samo dno. Oceniłem was na podstawie własnych kryteriów i odzwierciedla je ocena, która widnieje na waszym stroju. Może się ona zmienić z dnia na dzień zależnie od waszych osiągnięć -kontynuował wpatrując się w nas swoimi czarnymi ślepiami, które przeszywały nas na wylot. Spojrzałem na swój ranking i wypuściłem delikatne westchnięcie niezadowolenia. Smolista liczba 298 nie napawała mnie zbyt wielkim optymizmem.
-Pod koniec szkolenia najlepsze pięciu zawodników zostanie bezwarunkowo wybranych na Mistrzostwa Świata U-20, które odbędą się za 6 miesięcy. A i tak przy okazji...osoby, które odpadną na zawsze utracą możliwość gry dla reprezentacji Japonii -oznajmił, a część osób poruszyła się jakby chciała usłyszeć tą wiadomość jeszcze raz żeby upewnić się czy na pewno dobrze usłyszeli. 
-To czego potrzebujecie tutaj do sukcesu to EGO! A teraz wykonamy mały test wstępny aby je zmierzyć. Pora na zabawę w berka. -powiedział Ego Jinpachi, a z sufitu spadła piłka prosto pod nogi chłopaka, który wyglądał trochę jak monk. Na ekranie wyświetliło się jego imię i nazwisko. Igarashi Gurimu.
-Macie 136 sekund, ktokolwiek dotknie piłki zostaje berkiem. Osoba, która będzie berkiem kiedy timer dobije zera, zostanie ekspresowo stąd wywalona. Nie wolno używać rąk. Powodzenia, wy nieoszlifowane diamenciki -zakończył czarnowłosy mężczyzna i w pokoju od razu pojawiło się poruszenie. Jedna osoba próbowała nawet się wydostać z pokoju, ale było to bezcelowe, ponieważ drzwi były zamknięte. W tym czasie monk postanowił już, że podejmie rękawice.
-Zrobię to, jeśli odpadnę zostanę w tej głupiej świątyni na zawsze -mruknął do siebie i rozpoczął natarcie na czarnowłosego chłopaka, który był na miejscu 299. Ruszył na niego, ale jego prowadzenie piłki było dosyć toporne. Strzelił w okolice lewej nogi, ale tamten zgrabnie uniknął piłki. 
-To jest niedorzeczne, nie potrafię zrozumieć jak ta gierka ma być "najlepszym treningiem" -warknął białowłosy i rozpoczął swój wywód na temat dlaczego ta gra jest bezużyteczna i głupia. Tymczasem monk zawziął się na wciąż śpiącego chłopaka, który smacznie spał sobie na podłodze. Miał fryzurę na boba z żółtymi końcówkami i ślinił swój kciuk jak małe dziecko. Monk już się zabierał do kopnięcia w niego piłką, gdy...
-BAM! -śpiący chłopak stanął na rękach i sprzedał kopa w twarz monkowi swoją piętą. 
-Ej! To foul przecież! -odkrzyknął kopnięty monk, któremu z nosa zaczęła lecieć krew. Nie myliłby się gdyby chodziło o zwykłą piłkę, ale tutaj jedyną zasadą jaka była to brak możliwości używania rąk. 
-Nie lubię brudnych sztuczek. Walcz uczciwie -zwrócił się pomarańczowo włosy do śpiącej królewny, której wyraz twarzy mocno zakpił z napakowanego wielkoluda. 
-BAM! - piłka, którą kopnął monk podczas tej wymiany zdań trafiła prosto w twarz pomarańczowo włosego. Napis na ekranie się zmienił i teraz widniała tam skarykaturowana twarz Kunigamiego Rensuke. 291 miejsce, był zaraz za Kirą i śpiącą królewną, którzy zajmowali kolejno 289 i 290 miejsce. Zamachnął się z całą siłą swoja lewą nogą i po chwili...
-BAM! - posłał rakietę, która trafiła prosto w brzuch czarnowłosego chłopaka, który został przytrzymany przez Igarashiego. Złożył się w pół i kurczowo próbował łapać oddech. Napis ISAGI YOICHI zawidniało na ekranie, a czas jaki pozostał wynosił minutę i trzy sekundy. 299 miejsce, drugi najgorszy w tym pokoju i drugi najgorszy w całym błękitnym więzieniu. Mimo, że teraz kurczowo łapał oddech to gdzieś głęboko we mnie, coś mówiło mi, że jego miejsce w rankingu nie odzwierciedla tego jaki jest naprawdę. Po chwili łapania oddechu rzucił się do ataku, ale nikogo nie trafił przez dłuższą chwilę. Jego prowadzenie piłki również było mozolne, a uderzenia zbyt słabe. Ja póki co ustawiałem się za każdym razem w taki sposób żeby ciężko było mnie obrać za cel chociaż głęboko w duchu to ja chciałem kogoś wyeliminować. Gdyby nie wizja utraty możliwości gry dla Japonii to już teraz to ja biegałbym za ludźmi z piłką ciesząc się poczuciem adrenaliny i ekscytacji.
-Hej, tutaj masz szansę! -krzyknęła śpiąca królewna, która uwiesiła się na Kunigamim i trzymała go w miejscu. Ten jednak złapał chłopaka i rzucił nim przed siebie. Pech chciał, że upadł na Igarashiego. Kiedy ten wstał zgiął się w pół i syknął z bólu, łapiąc się jednocześnie za kostkę. 
-Teraz Isagi! Wyeliminuj go! -wrzasnął Kira, a Isagi patrzył się na Igarashiego z ciężkim do odczytania wyrazem twarzy. Wszyscy patrzyli się na niego trzymającego piłkę przy swojej stopie. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Uczucie, które miałem w sobie rozkwitło bardziej. Miałem wrażenie, że poczułem zapach, którego nie czułem dawno, a skrawki niebieskiego dymu pojawiły się przy nodze Isagiego.
Noga Isagiego w końcu się poruszyła, a ja westchnąłem cicho czując jak zapach i dym znikają.
-Jesteście tacy nudni -westchnąłem i odwróciłem wzrok od tego cyrku. Nie usłyszałem jednak uderzenia w piłkę, którego się spodziewałem. Spojrzałem z powrotem na Isagiego, który zamarł w bezruchu mając nogę na piłce. Nie sądziłem, że można być jeszcze bardziej żałosnym. Już wykończenie osoby z kontuzją było żałosne, ale to już idzie ponad wszelkie możliwe granice! Chyba nie zamierasz mu odpuścić i końcowo nikogo nie wyeliminować?
-Nie, tak nie można. Przybyłem tutaj by zmienić swoje życie. Przybyłem by stać się najlepszy na świecie. Jeśli nie pokonam kogoś lepszego od siebie, nic się nie zmieni! -krzyknął czarnowłosy i odwrócił się z piłką, a przez moje ciało przeszedł dreszcz podniecenia. Zielony dym okrył Isagiego, który rzucił się na śpiącą królewnę. 
-Lubię cię - powiedział atakowany wskazując na niego palcem. -Rozumiesz to, jeśli chcesz kogoś zniszczyć, musisz celować w najsilniejszego! -odparł i rzucił się odbierając Isagiemu piłkę zanim ten zdążył zareagować, a żółty dym pokrył jego ciało i zaczął przemieszczać się w stronę Kiry. Nie spodziewałem się, że spotkam tutaj takich ludzi. To uczucie, którego nie czułem od dawna...ludzkie ego, właśnie byłem nim przepełniony. Zarówno Isagi Yoichi, jak i Bachira Meguru, którego imię i nazwisko widniało teraz na ekranie powodowały, że moje ciało samo zaczęło biec za Bachirą, który ruszył w stronę Kiry. Posłał strzał, który Kira uniknął, a strzelec zaraz po nim rzucił się na niego próbując kopnąć go w twarz z wyskoku. Ten atak Kira jednak też uniknął, a ja zobaczyłem jak żółty dym Bachiry przemieścił się przed Isagiego. Ustawiłem się tam, a Bachira z piłki, która odbiła się od ściany i podłogi kopnął ją praktycznie stojąc na rękach tak, że zatoczyła wysoki łuk prosto na mnie. A przynajmniej tak sądziłem, bo pomyliłem się jednak o dobre półmetra. Miała ona rotację i skręciła ona na prawo gdzie ustawił się Isagi Yoichi. 

-Najsilniejszy... -wymamrotał do siebie, a całe jego ciało pokrył fioletowo-granatowy płomień, który sprawił, że przełknąłem ślinę. Spojrzałem w jego oczy, te również płonęły.
-Kiedy ostatni raz widziałem ten widok? -pomyślałem uradowany.
-BAM! -wrzasnął Bachira, a w tym momencie Isagi posłał rakietę, która trafiła Kirę prosto w twarz. Ten zachwiał się i padł jak długi na posadzkę, a po dwóch sekundach wydobył się dźwięk gwizdka.
-A więc to jest potęga ludzi znajdujących się w błękitnym więzieniu -pomyślałem czując niesamowite wręcz podniecenie. Całe moje ciało działało na szybszych obrotach, a mój oddech był przyśpieszony. Ego jakie posiadali w sobie Isagi oraz Bachira było tak obezwładniające i potężne, że ciężko było mi zachować racjonalne myślenie. Chociaż nikt ze znajdujących się w tym pomieszczeniu nie mógł tego zobaczyć i pojąć to tylko ta dwójka pokazała jakiekolwiek ego podczas tej gry. I to oni grali pierwsze skrzypce. W tym momencie dla mnie ranking wyglądał kompletnie inaczej niż w rzeczywistości. Na 290 miejscu widniał Bachira Meguru bez zmian, ale 289 miejsce przejął Isagi Yoichi. Ten chłopak...jest w stanie stać się najsilniejszą osobą w tej drużynie. A ja chcę towarzyszyć mu i doświadczać jego destrukcyjnego ego. 



"Nathan Devou doświadczył czym jest błękitne więzienie! Obezwładniającego ego Bachiry i Isagiego przyćmiło jego własne. Tylko dwie osoby ukazały swoje ego, a w grze pozostało jeszcze 9 innych! Czy inni ludzie sprawią, że serce Nathana zabije równie mocno?  I czy będzie on w stanie dotrzymać innym kroku?"


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pożeracz Ego - BLUE LOCK [Alternate Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz