98

666 41 7
                                    

Kiedy Pedri mnie zobaczył szybko odwrócił wzrok i natychmiast podniósł się z krzesła, po czym wszedł do domu.

— Ta to ja też już pójdę — Odpowiedział Ángel, robiąc to samo co González chwile temu

— Zimno mi, chodź idziemy do środka Lucas — Oznajmiła Ambar wstając i ciągnąć swojego chłopaka ze sobą

— A ja w sumie jestem już zmęczona — Stwierdziła Rosa, którą widocznie już ktoś poinformował o całej sytuacji, bo gdy kłóciłam się z Pedrim jej jeszcze nie było.

Zostaliśmy z Gavim we dwoje. Sytacja z przed kilkoma sekund jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że wszyscy mnie nienawidzą.

— Gavi naprawdę nie musisz się ze mną zadawać. Przeze mnie ci też się dostaje, poza tym Pedri chyba też jest na ciebie zły — Zaczęłam mówić

— Przejdzie mu. Wiesz, że kiedyś byliśmy już w podobnej sytuacji? Moja była mnie zdradziła, a on na początku trzymał z nią — Wyjaśnił

— Serio? Ile jeszcze o was nie wiem? — Zaśmiałam się

— Widzę tylko jeden fakt, który odróżnia tamtą sytuację od tej... — Oznajmił

— Mimo, że trzymał strone tamtej laski to przynajmniej się z nią nie przespał, a później nie udawał jakby nigdy nic się nie stało — Odpowiedział, a ja nie wiedząc co powiedzieć po prostu siedziałam cicho

— Jak radzisz sobie z wyrzutami sumienia? — Spytał po chwili

— Nie radze... Dlatego się przyznałam, ale i tak cały czas okłamuje Pediego, a to uczucie wyrzutów mnie niszczy, ale jest lepiej, bo przypomniałeś mi, że w mojej sytuacji nie warto zaprzątać sobie tym głowy chodź brzmi to trochę okrutnie... Ale może taka właśnie jestem... zła i okrutna... — Powiedziałam

— W takim razie ja też taki jestem... Zły i okrutny... — Rzekł, a ja się do niego uśmiechnęłam po czym odpowiedziałam
— Obaj tacy jesteśmy... Źli i okrutni...

Chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową, po czym dodał jeszcze

— Jesteśmy my, a oni przeciwko nam — Wskazał głową na domek, gdzie siedzieli pozostali

— My przeciwko całemu światu... — Dopowiedział po chwili, a to stwierdzenie idealnie wpasowywało się w naszą sytuację i momentlnie z uśmiechem kiwnęłam głową, jednocześnie się z nim zgadzając

Jeszcze chwile porozmawiałam z chłopakiem jednak później poszłam się umyć i spać, bo szczerze byłam wykończona dzisiejszym dniem. Stres i nerwy dawały o sobie znawać, bo przez ostatni tydzień moje serce okropnie mnie bolało. Nikomu tego nie mówiłam i nie dawałam nic po sobie poznać, ale prawda była taka, że ledwo wytrzymywałam. Wiedziałam, że długo tak nie pociągnę, ale odwlekałam tę myśl tak daleko jak to było tylko możliwe, jednak kiedy zostawałam sama ze sobą ona wracała jak bumerang.

Obudziły mnie jakieś głosy, które dobiegały chyba z dołu. Przetarłam oczy i spojrzałam na godzinę w ekranie telefonu. W pół do trzeciej.

Co ktoś o tej godzinie mógłby robić na dole, a w dodatku być tak głośno. No chyba, że urządzili jakąś impreze. Postanowiłam to sprawdzić. Przeciągnęłam się i niechętnie wstałam z łóżka.

Powoli otworzyłam drzwi mojego pokoju, a kiedy to zrobiłam zrozumiałam, że tak głośna rozmowa to wcale nie rozmowa tylko raczej kłótnia. Zeszłam na dół i okazało się, że odgłosy dobiegają z kuchni. Postanowiłam nie przerywać awantury i podsłuchać o czym te głosy mówią, a raczej krzyczą...

Siempre contigo || Pablo Gavi || Pedri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz