Chatka Wiedźmy

2 0 0
                                    

Bardzo żwawym krokiem przemierzaliście Krwawy Las. Alisha szedł przed tobą. Ogólnie było bardzo spokojnie, jednak nastawienie Alishy zupełnie zakłucało ten stan. Przez jego poważną i bojowo nastawioną minę atmosfera była okropnie napięta. Wogule się do siebie nie odzywaliście przez całą drogę do małej chatki, przy której jak stanęło się na tyłach było widać w oddali miasteczko.

Chatka była naprawdę nie wielka. Zbudowana była z drewna i zarośnięta bluszczem oraz otoczona wieloma wysokimi roślinami. Miała kolor ciemnego, wyblakłego brązu, a liście tak jak w reszcie lasu miały kolor szkarłatnej czerwieni. W małych oknach można było dostrzec lekkie, żółte światło.

Alisha zapukał do drewnianych drzwi. Chiwilę poczekaliście zanim drzwi uchyliły się. Alisha wszedł do środka, a ty niepewnie za nim podążył_ś. Ku twojemu zdziwieniu za drzwiami nie było nikogo, kto mógłby je otworzyć.

- Agnes? Zastałem cię może? - spytał Strażnik, a odpowiedział mu niski, nieco zachrypnięty, żeński głos.

- Alisha? To ty? - Zza rogu wyszła wysoka kobieta w masce. Była tak zakryta, że nie sposób było dostrzec jej cechy charakterystyczne. Miała długą spudnicę i luźną koszulę ze zwisającymi rękawami zakrywającym jej dłonie.

- To nie czas na żarty. Mam do ciebie ważną sprawę.

- Oho! Poważny  Alisha to zły Alisha, czyli coś rzeczywiście jest na rzeczy.  Słucham, o co chodzi? - odparła kobieta.

- Tu masz człowieka.  Nie pytaj o szczeguły, bo ci nie odpowiem.  Trzeba zaopatrzyć ich w ochronę, doskonale wiesz, że jako człowiek nie przeżyje bez tego.

- Oj tak, tak. Chodź dziecko drogie zaopatrzymy cię w jakieś kamyczki i kryształki. - powiedziała, a Alisha przewrócił jedynie oczami.

Agnes zaprowadziła cię do pokoju w podziemiach. Był zdecydowanie większy niż wnętrze, które odwiedził_ś jako pierwsze. Było wypełnione półkami i szawkami pełnymi różnych eliksirów, we fiolkach o różnych kształtach. Jak jednak spojrzało się w drugą stronę na ścianach wisiały różnej wielkości i o różnych barwach kamienie szlachetne. W pomieszczeniu było też wiele różnych roślin i przyrządów do przygotowywania napoi, eliksirów i innych takich rzeczy.

- Dobrze więc, jak się domyślam nie wiesz co się dzieje więc ci co nie co wytłumaczę. Ten świat jest otoczony magią, magiczne stworzenia, magiczne rośliny. Ludzie do magicznych się nie zaliczają, więc nie mają wrodzonej ochrony przed magicznymi zagrożeniami. Co prawda to prawda,  jak widzisz my mimo, że ją posiadamy to nosimy te kamienie. Ale mniejsza o to, chodź, trzeba ci coś wybrać.

Podeszła do biurka, sięgnęła po kilka kamyków i sznurków.  Zaczęła coś przygotowywać, tylko co to było? Po niedługiej chwili obróciła się i podeszła do ciebie z kilkoma, jak ona to nazwała amuletami, złożonymi ze sznurka, drewnianych koralików oraz oczywiście szlachetnego kamienia.

- Masz, weź je. Zapewnią ci podstawową ochronę. Przywiąż sobie do pasa, albo schowaj do kieszeni tak, by na pewno ich nie zgubić. - powiedziała i wręczyła ci je do dłoni, zamykając ją w swoich dłoniach, pełnych zdobionymi pierścieniami - Dbaj o siebie,  dziecko. To dla ciebie początek wielkiej przygody pełnej wzlotów i upadków. Szczęśliwych chwil nie do zapomnienia jak i cierpienia, smutku i rozpaczy. - szepnęła po czym odsunęła się i dała znak, że pora wracać do Alishy.

- No, wreszcie jesteście. - syknął zniecierpliwiony goblin.

- Nie przesadzaj - odpowiedziała mu Agnes.

- Jak na wiedźmę przystało, nigdy nie zdajecie sobie sprawy z powagi sytuacji, do momentu, w którym jesteście zagrożone. - dopoowiedział strażnik przy wyjściu.

- To akurat prawda.. - odparła wiedźma - Ale i tak mnie kochasz~

- Hah.. Oczywiście, że tak. Jak na przyjaciela przystało. - powiedział Alisha już z uśmiechem - Teraz wybacz, ale musimy iść.

- Jasne! Uważajcie na siebie oboje, a ciebie Alisha zapraszam na herbatkę z moją dziewczyną.

- Dzięki, ty też na siebie uważaj- Czekaj.. Dziewczyną?!

- Haha! Wiedziałam, że tak zareagujesz. Dziewczyną, owszem, dałam sobie narazie spokój z mężczyznami. - powiedziała uśmiechnięta i odprowadziła cię do drzwi - A teraz zamykajcie. Do zobaczenia!

Na pożegnanie Alisha uśmiechnął się tylko i machną do niej ręką, w geście pożegnalnym.

Szliście w stronę miasteczka dość okrężną trasą, jednak chyba jedyną gdyż jeżeli była inna droga to zbyt stroma by po niej iść. Barwy lasu zaczęły się zmieniać. Liście nie były już krwistego koloru tylko zaczęły wyglądać bardziej naturalnie. Były jednak w jesiennych barwach. Las wydawał się jaśniejszy oraz mniej ponury i tajemniczy. Z oddali było też już słychać cichy gwar miasteczka. Z nudów zacz_ł_ś gładzić palcami kamienie podarowane przez Agnes. Były niezwykle gładkie i śliskie w dotyku. Jedyne co można było wyczuć innego to szorstki, twardy sznurek i koraliki zawieszone na nim. Kamienie różniły się lekko rozmiarem i kształtem no i oczywiście kolorem. Nie patrząc na nie jednak nie potrafił_ś ich rozróżnić.

- Agnes ci nie opowiedziała zbyt o tych kamieniach prawda? - zapytał znienacka Alisha.

- Nie.. - odpowiedział_ś.

- W takim razie ja to zrobię, wiedźmą nie jestem ale co nieco wiem.

Welcome in NetherworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz