Rozdział 17

18 3 1
                                    

Rozdział 17

Dwa piórka

Sophie Walters

Czekanie na Williama przez cały dzień było jak przechodzenie przez najgorszą w rodzaju udrękę. Cieszyłam się, że Julie o wszystkim wiedziała i jej jedynej mogłam się zwierzać. Wszystkie lekcje przebiegły tak jak zawsze – myśli były zajęte detektywem, a oczy utkwione w widoku za oknem, pragnące być w zupełnym innym miejscu.

Ostatnia lekcja przyniosła mi najwięcej niespodzianek. Po pierwsze, Claude zaprosił Julie na romantyczną randkę, więc przyjaciółka gadała do mnie bez wytchnienia - ale to mi za każdym razem obrywało się od nauczycieli. Po drugie, dostałam czwórkę z języka angielskiego, co było dla mnie dużą pomyłką. Połowę czasu spędziłam na dyskusji z nauczycielem i wyjaśnianiu, że w wypracowaniu nie zawarłam tezy, tak jak on to twierdził i, że punkty nie powinny zostać odjęte. Nareszcie wywalczyłam piątkę minus i mogłam w spokoju powrócić do swojej ławki, pozostawiając nauczycielkę z czerwonymi wypiekami na policzkach.

- Ale ci nauczyciele mają z nami przesrane. – szepnęła do mnie Julie, która zauważyła moją poprawioną ocenę na kartce.

- Raczej my z nimi. – odparłam, poprawiając swój mundurek. – Nie pozwolę sobie, żeby ktoś stawiał mi niższą ocenę, bo według jej subiektywnej opinii nie zrozumiałam zadania. A ja bardzo dobrze zrozumiałam temat i byłam zajebiście na niego przygotowana.

- Wyluzuj, Sophie. - szturchnęła mnie Julie, chwytając za kartkę. – Przecież dostałaś tę piątkę.

- Powiedziała dziewczyna, która prędzej rozniosłaby tę szkołę w pył, niż pozwoliłaby sobie wstawić niższą ocenę.

- Touché. – Julie przyznała mi rację, szczerząc się do mnie.

Nagle do klasy weszła sekretarka, zdradzając nam kolejną niespodziankę tego dnia.

- Mogę przerwać zajęcia? – zwróciła się do nauczycielki.

- I tak jeszcze ich nie zaczęliśmy. – tym razem pani Ryans popatrzyła na mnie, a ja posłałam jej złośliwy uśmieszek. – Więc proszę bardzo. – wskazała dłonią, by weszła do klasy.

- Mam dla państwa ważną wiadomość. – cała klasa zamilkła, czekając z niecierpliwością, aż sekretarka dokończy swoją całą wypowiedź. – Pan Alfred Turner na chwilę obecną przejmie funkcje głównego dyrektora Akademii.

Po całej klasie rozbrzmiały szepty i niekończące się pytania. Za to Julie od razu się do mnie pochyliła i spytała:

- Wiesz coś o tym?

- Nie widziałam się jeszcze dzisiaj z Willem, ale podejrzewam, co mogło się stać.

- Myślisz, że wywalił ją za romans z Jonem? – próbowałyśmy mówić najciszej, jak się dało, ale w całym w tym rozgardiaszu, trudno było cokolwiek zrozumieć.

- Nie zdradził mi swojego planu, Julie. – uspokoiłam przyjaciółkę. – Spróbuję się dzisiaj czegoś dowiedzieć. – zapewniłam.

- Ale wróć najpóźniej o drugiej, jasne? – wbiła we mnie poważny wzrok, a jej różowe włosy zafalowały, gdy oparła się o krzesło. – Nie wiem, czego możemy się spodziewać po Turnerze.

- Zazwyczaj siedział cicho, gdy władzę sprawowała Heartwell w Akademii. – pokręciłam głową. – Ale nie wiadomo, co może mu odbić, gdy przekazano mu najważniejszą funkcję.

- Dokładnie, dlatego...

- Klasa, cicho! – krzyknęła stanowczo pani Ryans, sprowadzając wszystkich na ziemię i przypominając nam, kto tu miał ostatnie słowo. – Pani chciałaby dokończyć. – pokazała dłonią na młodziutką pracownicę, która swoje bujne loki spięła w koka, a lecące okulary na nos, poprawiła z największą delikatnością.

LATE AFTERNOON /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz