🌟13🌟

203 16 101
                                    

~Mike

Trzymałem ciepłe ręce szatyn, patrząc w prost w jego piękne zielone oczy, które okazały się nie do końca zielone, a piwne. Nie robiło mi to zbyt dużej różnicy, bo i tak się w nich zatracałem. Widziałem lekki odcień różu na policzkach chłopaka leżącego na przeciwko mnie, co dodawało mu tylko uroku, którego i tak miał już mnóstwo.

- jesteś piękny - powiedziałem, nadal wpatrując się w jego oczy - ostatnio dokładnie to samo mi powiedziałeś na tej kanapie - zachichotał cicho - mówię tylko i wyłącznie prawdę, a to że to się dzieje na tej kanapie to czysty przypadek - odpowiedziałem uśmiechając się do niego - ale z ciebie komplemenciarz - powiedział szatyn - co nie że jestem romantykiem? - zapytałem, po czym obaj się zaśmialiśmy

Śmialiśmy się jeszcze, lecz po chwili z twarzy chłopaka całkowicie znikł uśmiech - ej co się dzieję? - powiedziałem jak najłagodniej i spokojnie jak mogłem - nic po prostu... To głupie i weźmiesz mnie za dziwaka i... - powiedział łamiącym się głosem - możesz mi wszystko powiedzieć, a nawet jeśli byś mi teraz powiedział że kogoś zabiłeś to bym pomógł schować ciało - po mojej wypowiedzi na usta szatyna wkradł się mały uśmiech - po prostu pomyślałem, że kiedyś któryś z nas umrze i już nie będzie tych wszystkich nocowanek, wypadów do kina, nad jezioro i w ogóle nie chce tak myśleć, ale przecież nikt nie wie czy jutro komuś z nas się coś nie stanie - zrobił pause - ja chce po prostu powiedzieć że nie chce cię stracić... - powiedział, a po jego policzku spłynęła jedna łza - ej ja nigdzie się stąd nie wybieram, obiecuję - powiedziałem, ściskając mocniej dłonie, które nadal trzymałem w tych swoich - obiecujesz? - zapytał - obiecuję, a teraz choć wyściskam cię tak, że sam odemnie uciekniesz  - zaśmiałem się, na co szatyn odpowiedział uśmiechem

Usiedliśmy obok siebie przytulając się do siebie, chyba najmocniej jak umieliśmy
- kocham cię - po chwili ciszy odezwał się szatyn, czy ja właśnie się przesłyszałem? Czy on serio powiedział, że mnie kocha
- co? - zapytałem zdezorientowany - no kocham cię, jestes moim najlepszym przyjacielem i to chyba normalne - odpowiedział, nie powiem trochę zabolało - ja ciebie też kocham - powiedziałem, przytulając niższego jeszcze bardziej do siebie

- Mike, udusisz mnie - powiedział rozbawionym tonem głosu - o to mi chodzi - zaśmiałem się - nie!!, proszę zostaw mnie, bo powiem twojej mamie że się nade mną znęcasz - zagroził mi chłopak - ej nie bądź konfitura - powiedziałem, rozluźniając przytulasa
- jestem tak samo słodki jak konfitura - powiedział pewny siebie - to prawda - znowu  powiedziałem to co mi ślina na język niesie - co? - zaśmiał się - uważasz że jestem słodki? - dopowiedział nadal się śmiejąc - no wiesz masz strasznie dziecinną buźkę i to takie urocze i przy okazji jesteś taki malutki - tym to zaśmiałem się - ej ja wcale nie jestem malutki - powiedział udając oburzonego - jesteś - odpowiedziałem, po czym dostałem z poduszki prosto w twarz

Tak właśnie zaczeła się bitwa na poduszki, rzucaliśmy się tak poduszkami, aż moja noga ześlizgnęła się z kanapy, przez co poleciałem na Will'a, który przez to stracił równowagę i tak właśnie spadliśmy na podłogę. Leżałem na chłopaku, a ten się śmiał w najlepszy
- nie śmiej się tak bo się zapowietrzysz - powiedziałem, lecz moje usta i tak ułożyły w maly uśmiech widząc szczęśliwego szatyna - sorry, cie sorry ale to ty na mnie poleciałeś - śmiał się nadal - ale tak na poważnie możesz ze mnie zejść? - zapytał, czy przerwał moje  wpatrywanie w jego malinowe usta - eee tak jasne, już - powiedziałem i podniosłem się  z jego ciała

Jak zdołałem wstać podałem rękę szatynowi, żeby pomóc mu się pozbierać z ziemi - a wlasnie pożyczył bys mi swoją piżamę? - zapytał - jasne już ci przynoszę - powiedziałem i ruszyłem w stronę schodów - zaraz wracam - dopowiedziałem

Why I fall in love with my best friend?|Byler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz