Monako, 2022
Jak codziennie rano, Victoria stała właśnie w kuchni przeglądając Instagrama. Tego dnia zrezygnowała z kawy w domu, bo postanowiła, że po drodze wstąpi do kawiarni po swoją ulubioną. Był sobotni poranek, co oznacza kolejny dzień w padoku, tym razem dzień kwalifikacji. Dla samych kierowców był to szczególnie ważny dzień, zważając na fakt, że w Monako ciężko jest wyprzedzać więc kluczowe są właśnie kwalifikacje.
Niecałe pół godziny później była już gotowa do wyjścia, przebrana w zespołową koszulkę Red Bulla, a torbę ze wszystkimi rzeczami miała założoną na ramię. Wychodziła dość cicho starając się przy tym nie obudzić brata, ale gdy tylko otworzyła drzwi, z jego pokoju usłyszała:
— Paa, miłego dnia! — krzyknął cicho zaspanym głosem, na co ona parsknęła śmiechem pod nosem i odpowiedziała:
— Dzięki, narazie — po czym wyszła z mieszkania zamykając za sobą drzwi.
Gdy tylko wyszła z budynku, od razu skierowała się w stronę padoku, mając w pamięci, że przed tym wstąpi jeszcze do kawiarni. Szła dość szybkim krokiem, do którego była już przyzwyczajona, a w jej słuchawkach właśnie leciała jej ulubiona playlista. Po kilku minutach drogi przyszła na swoje pierwsze miejsce docelowe, w którym planowała nie być zbyt długo, bo miała tylko zamówić kawę na wynos. Jednak jak się okazało jej wizyta w tym miejscu wcale nie była taka krótka jak mogłoby się wydawać...
Nie zwracając szczególnie uwagi na otoczenie, podeszła do lady, zza której przywitał ją miły barista.
— Dzień dobry, co mogę pani podać? — na początku się uśmiechnął, ale po chwili patrzenia na dziewczynę z lekkim zastanowieniem, uśmiech na jego twarzy poszerzył się nieznacznie.
— Dzień dobry, poproszę karmelowe latte macchiato, duże, na wynos — również odwzajemniła przyjazne spojrzenie i gest chłopaka.
— Jasne, cukier? — zapytał, a ona pokręciła głową i odpowiedziała szybko:
— Nie, dziękuję.
— Jasne — chwycił papierowy kubek do ręki, a w drugiej miał już przygotowany marker. Spojrzał na nią jeszcze raz wnikliwie i powoli powiedział — Przepraszam, ale... — przygotował rękę do napisania jej imienia na kubku, jednak ani na sekundę nie zdjął swojego wzroku z Tori – Victoria, prawda? — od razu po powiedzeniu tego ponownie już się uśmiechnął. Ona z kolei zdezorientowana zwróciła wzrok w jego stronę. Spojrzała na plakietkę z imieniem, przeczytała je, po czym ponownie spojrzała na twarz chłopaka i tym razem to ona się szeroko uśmiechnęła.
— Tak — parsknęła śmiechem pod nosem z komizmu sytuacji i spojrzała na chłopaka, który już zapisywał jej imię na kubku — Julien Laurent... we własnej osobie — powiedziała — nie zmieniłeś się. Muszę przyznać, nie spodziewałabym się ciebie. — posłała mu uśmiech.
— Wiesz, mógłbym powiedzieć to samo, Devis — zaśmiał się cicho — Co ty tutaj robisz? — zapytał jej, po czym dał jej znak ręką, aby przesunęła się trochę, na przeciwko miejsca gdzie akurat zaczął robić jej kawę.
— Pracuję — wzruszyła ramionami — A co u ciebie? Widzę, że nienajgorzej ci się powodzi — rozejrzała się po pomieszczeniu z uznaniem, lecz uśmiech nadal nie znikał jej z twarzy.
— No powiem ci, że całkiem w porządku — kiwnął głową i spuścił wzrok z dziewczyny, aby skupić się na robieniu napoju — Cały czas siedzę w Monako, mam rodzinny biznes...jest dość stabilnie. Ale wiem, że ty masz więcej do powiedzenia. Opowiadaj — teraz na moment zwrócił swój wzrok w jej stronę, po czym dodał — Już wczoraj słyszałem, że jesteś w Monako.
CZYTASZ
Till you're mine ~ Charles Leclerc || Lando Norris
FanfictionMarzenia i plany młodej Victorii Devis legną w gruzach, na skutek znaczących wydarzeń w dzieciństwie. Nagle jest zmuszona zostawić wszystko za sobą. Ale czy na pewno wszystko stracone? A może to właśnie czas próby, w którym musi udowodnić swoją zawz...