❇Prolog: Leśny duch

113 6 2
                                    

Z dala od domu
Duch błądzący po lesie
Płacze na mrozie

森の亡霊 (もりのぼうれい, Mori no bōrei)

Sumie schyliła się po leżący na ziemi patyk. Wyglądał dokładnie tak, jak noga jej ciotki.

  Dziewczynka zobaczyła tę dziwną nogę w zeszłym roku i już wtedy, w wieku zaledwie czterech lat, mogła stwierdzić, że wyglądała ona co najmniej nienaturalnie.

  Na polu walki zdarzały się różne rzeczy — w tym łamanie kończyn — jednak życie shinobi przynosiło zagrożenie na każdym kroku.

  „Twoje nazwisko może doprowadzić cię do grobu". Sumie przypomniała sobie treść ostrzeżenia swojej ciotki.

  Głos kobiety zabębnił w jej głowie tak głośno, że dziewczynka musiała rozejrzeć się dookoła, by przekonać się, czy nie stała obok. Niestety na leśnej polanie nie było nikogo poza nią samą. W końcu była daleko od domu.

  Nie wiedziała, ile czasu tułała się po okolicy, jednak przebywanie na chłodzie tak długo sprawiło, że nie mogła już zginać palców.

  Przycisnęła do siebie gałęzie, i chuchnęła w dłonie, pocierając je o siebie energicznym ruchem.

  Jedna z gałązek spadła.

  Gdy nachyliła się po nią, upadła druga.

  W dziewczynce zaczęła narastać wściekłość, jednak było za wcześnie, aby się poddać, więc ukucnęła by pozbierać drewno.

  — Jestem głodna... — westchnęła głośno, mając nadzieję, że ktokolwiek ją usłyszy.

  W lesie panowała jednak głucha cisza, przerywana jedynie przez zwierzęta. Sumie spojrzała w górę, lecz nie dostrzegła żadnych ptaków: tylko gałęzie drzew przysłaniające bladoniebieskie niebo.

  „Gdybym przebudziła Sharingana, pewnie udałoby mi się dostrzec coś więcej". Pomyślawszy o tym, ruszyła przed siebie. „Madara by się tak łatwo nie poddał".

  Były to za słabe argumenty przeciw narastającej frustracji Uchihy, bowiem nie minęło pięć minut, nim znowu się zatrzymała. Kije cały czas wyślizgiwały się jej z rąk niczym uciekające węże. Wrzasnęła głośno, po czym upuściła wszystko na ziemię.

  Gdy tylko jej ręce znów stały się wolne, chwyciła się za głowę, kucnęła i zaczęła płakać. Żałowała, że wyszła z domu skoro świt, że przekroczyła nawet rzekę dla kilku marnych patyków.

  Chociaż nigdy wcześniej nie miała podobnie przyziemnych marzeń, w tej chwili myślała tylko o tym, by położyć się pod ciepłym kocem i nie wychodzić spod niego aż nie nastanie nowy dzień. Było to jednak niemożliwe.

  Gdyby była choć odrobinę starsza, nie błąkałaby się po lesie, tylko walczyła ramię w ramię z innymi Uchihami przeciwko Senju albo innym potężnym przeciwnikom. — Na tę myśl wstała i otarła łzy.

  Zdążyła już zapomnieć o zbieraniu patyków dla swojej cioci. Chciała wrócić do domu i pokazać wszystkim, że za nic ma ich wymijające słowa: „pójdziesz walczyć, jak trochę podrośniesz".

  Musiała im wszystkim pokazać, że nie mieli racji. Jednak najpierw musiała znaleźć drogę do domu, a takiej umiejętności jeszcze nie posiadła.

Burzowy Lis | 嵐の狐 | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz