Dziecko Uchiha

64 5 0
                                    

うちはの子供 (うちはのこども, Uchiha no Kodomo)

Drzwi rozsunęły się w ułamku sekundy.

  — TOBIRAMA, WSTA...!

  Tobirama obejrzał się za siebie i spojrzał na brata z politowaniem.

  — Dlaczego zawsze tak wcześnie wstajesz? — Hashirama był wyraźnie rozczarowany faktem, iż nie mógł obudzić swojego młodszego brata. — Czy ty w ogóle śpisz w nocy?

  Choć nie mieszkali już pod jednym dachem, Tobirama nie mógł narzekać na brak towarzystwa. Niezapowiedziane wizyty brata były dla niego codziennością. Koniec końców czuł się tak, jak gdyby nigdy nie wyprowadził się z domu.

  — Nie mam czasu na marnowanie dnia — powiedział wymijająco, po czym wrócił do czytania leżącego przed sobą zwoju.

  — Nie masz żony, więc masz aż za dużo wolnego czasu.

  — Nieprawda — zaczął spokojnym tonem wyjaśniać bratu błąd w jego rozumowaniu. — Dzień trwa zaledwie dwadzieścia cztery godziny. Nie każdy jest tobą i może robić to, na co akurat ma ochotę.

  Starszy brat nie dawał za wygraną. Tobirama usłyszał za sobą jego kroki.

  — Teoria przywoływania, tak? — Hashirama spojrzał bratu przez ramię. — Planujesz odnaleźć Górę Myōboku albo Las Shikkotsu? Nauczyć się sztuki pustelników?

  — Niekoniecznie. — Rzucił od niechcenia, po czym dodał fachowym tonem:

  — Dowiesz się, jak tylko to rozpracuję.

  Hashirama zdawał się nie pojmować, co Tobirama miał na myśli poprzez „rozpracowanie", jednak nie przejmował się tym zbytnio.

  — Dzisiaj znów czeka na nas misja.

  Tobirama zwinął zwój i spojrzał na Hashiramę. Nie słyszał o tym wcześniej, co budziło słuszne obawy.

  Zastanawiał się, czy brat przyjął zlecenie za darmo, czy prawie darmo — jak robił to zawsze, gdy nie pytał go o pomoc w negocjacji godnych warunków umowy.

  — Z kim walczymy i za ile?

  Gdy Hashirama uchylił rąbka tajemnicy, lewa powieka Tobiramy drgnęła. Skrzyżował ręce i zwiesił głowę.

  — Bracie... ale z ciebie kretyn.

  Na te słowa to Hashirama zwiesił głowę w geście załamki.

  Dziewiętnastolatek był znacznie bardziej rozgarnięty niż jego starszy brat. Mimo to... spojrzał na Hashiramę z lekkim uśmiechem. W jego wzroku można było dostrzec szacunek i odrobinę współczucia.

  Mężczyźni, chociaż tak różni od siebie, wspólną wizję na przyszłość. Było nią zatrzymanie wszystkich walk, by dzieci nie musiały umierać na polu bitwy. I choć obaj nie byli już dziećmi, nadal pragnęli zrealizować ten sen.

  Tobirama pamiętał, co powiedział swoim braciom po pogrzebie Kawaramy. Od tamtego czasu nie zmienił swojego zdania: shinobi musieli stłumić swoje emocje i dojść do porozumienia. W innym wypadku, opętani chęcią zemsty, wciąż walczyliby ze sobą.

  Było coś zabawnego w tym, że nadal się z tym zgadzał. Pewnych rzeczy po prostu nie trzeba było aktualizować — zdanie sobie z tego sprawy było uspokajające.

  Wrócił myślami do czasów, w których on sam był starszym bratem. Kawarama i Itama zginęli dziewięć lat temu, jednak Tobirama mógł nadal patrzeć na ich dziecinne twarze oczami wyobraźni. Pamiętał wspólne zabawy w ninja.

Burzowy Lis | 嵐の狐 | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz