>>Xiao<<-Yawn - Ziewnąłem przeciągle przymykając leniwie powieki.
-Xiao! Uważaj - ktoś krzyknął ale było już za późno piłka odbiła się od mojej twarzy a ja poleciałem na podłogę hali sportowej.
-Auch... - jęknąłem podpierając się na łokciach.
-Xiao! Wszystko w porządku? - podbiegła do mnie dziewczyna o krótkich granatowych włosach i pomogła mi wstać.
Z tego co kojarzę nazywała się Xiangling energiczna dziewczyna z mojej klasy kochała gotować więc zawsze miała wyszukany lunch do szkoły i czasem się nim z nami dzieliła.
-Tak wszystko git tylko się trocheee~ - gdy wstawałem zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłem totalnie widoczność poczułem tylko jak uderzam o podłogę a potem już tylko ciemność.
Per. Xiangling
Xiao urwał w połowie zdania i osunął się spowrotem na ziemię. Z nosa spływała mu powoli krew
- Matko Boska! Lekarza! Lekarza! - zawołała Barbara opadając na kolana i składając ręce do modlitwy
Na sali ponowała grobowa cisza nikt się nie odzywał - oprócz patusierskiego kapelusznika który śmiał się że bursztynowooki zemdlał.
-I co tak stoicie?! Idźcie po nauczyciela! - krzyknęłam po czym siadłam obok Xiao sprowadziłam go do siadu i odchliłam mu głowę by krew przestała lecieć.
Po chwili do hali weszła pielęgniarka Qiqi u boku Xingqiu który po nią pobiegł. Qiqi wyglądała jak małe dziecko ale w żeczywistości była o wiele starsza od nas krążyły plotki że jest zombie tak więc otrzymała ksywkę zombiara.
Podeszła do Xiao i sprawdziła tętno.
-Hmm... Niech ktoś go zabierze do mojego gabinetu... - powiedziała zmęczonym tonem
-Ja go wezmę - powiedział chłopak i biorąc omdlałego na ręce. To był Venti miał czarne krótkie włosy z długimi przodami zaplecionymi w warkocze o kolorze błękitu, jest przyjacielem Xiao od podstawówki więc nie dziwię się że postanowił go wziąć.
-Nie dobrze skoro kryzys jest już zażegnany to wznawiamy grę - powiedział pan Ayato który przed chwilą wyszedł z pokoju dla wuefistów po czym rozejrzał się po hali - kredziaż wchodzisz za Xiao - kiwnął głową na Albedo i wrócił z powrotem do pokoju. Gra została wznowiona.
>>Aether<<
Właśnie miałem niemiecki z Shogunicą i myślałem że skoczę przez okno babsko tak przynudzało że dosłownie opracowywałem plan ucieczki przez okno. Jakby was to interesowało to oto jest plan:
1. Otwieram okno i wyrzucam przez nie plecak
2. Staję w oknie i przygotowuję się do skoku
3. Dach jest płaski i nie ma jakiejś dużej wysokości między oknem a dachem więc skaczę i przeżywam
4. Zabieram moje rzeczy i zeskakuję na ziemię
5. Uciekam
-Ja to jednak jestem genialny - powiedziałem nieświadomy że naprawdę to powiedziałem
-Skoro jesteś taki genialny to chodź do tablicy - powiedziała Shogunica z wrednym uśmieszkiem
Niechętnie wstałem i powlokłem się do tablicy.
- Zaproś mnie na randkę po niemiecku - powiedziała z zadowoleniem że mnie upokorzy.
Nie tym razem głupia mendo.
-Möchtest du mit meiner schönen Dame zu einem Filmtermin gehen? - powiedziałem z tak samo chytrym uśmiechem.
-Hmmm versuche mich zu überzeugen - piwiedziała szczeżąc się
Klasa patrzyła się na nas nie rozumiejąc niczego co mówimy
-Wir gehen, wohin Sie wollen und tun, was Sie wollen
-Aber ich habe einen Mann
-Er muss nichts wissen
-ich lehne ab
-Aber ich bestehe darauf
- Siadaj - powiedziała niezadowolona
-A co dostałem?
-Nic po prostu cię sprwdzałm a teraz siadaj - powiedziała oschle
Ugh głupia menda tyle się namęczyłem a ona nic.
***
Gdy stałem przy mojej szafce i brałem książki na następną lekcję jakaś dziewczyna o granatowych włosach mnie zaczepiła.
-Cześć jestem Xiangling chodzę do klasy razem z Xiao - powiedziała z uśmiechem
-Och miło mi cię poznać Xiangling jestem Aether - przedstawiłem się i uścisnąłem jej dłoń
-Um słyszałam że przyjaźnisz się z Xiao więc uznałam że powinnam cię pionformować że Xiao jest teraz u pielęgniarki ponieważ dostał piłką w twarz na w-f i zemdlał - powiedziała gestykulując rękoma
-Co?! O cholera muszę do niego iść - powiedziałem zamykając szafkę - dzięki wielkie że mnie o tym poinformowałaś - uśmiechnąłem się do niej i zacząłem biec w stronę gabinetu.
-Nie ma problemu! - Krzykneła jeszcze za mną ale mnie już nie było pędziłem i łe tchu do pielęgniarki.
Wparowałem do pomieszczenia z hukiem że zombiara prawie upuściła swoje mleko kokosowe.
-Ah... Przestraszyłeś mnie - wydukała łapiąc się za klatkę piersiową
-khe khe Przepraszam bardzo - wydyszałem - przeyszedłem khe do Xiao
- Ach on... Leży tam - wskazała mi kierunek w którym miał leżeć mój... przyjaciel? Odrazu ruszyłem w tamtą stronę i odsunąłem zasłonkę od łóżka i zobaczyłem jak słodko sobie leży.
-Przebudził się wcześniej ale na razie śpi i odpoczywa... - powiedziała zombiara a ja siadłem na brzegu łóżka i złapałem chłopaka za rękę.
________________________________
__________733 słowa
Dłuższy rozdział bardziej na wesoło
(◕ᴗ◕✿)
Mam nadzieję że się podobałJak macie jakieś pytania to możecie mi je tu zadać -------->>>>
Bye