Miłego czytania, dziękuję że wybrałeś tą książkę by zabić nudę!
✍(◔◡◔
6 październik **** roku. Godzina 11:34
Diana stała oparta o ścianę w barwnej, tłocznej sali zabaw, gdzie dzieci biegały wokół kolorowych, plastikowych zabawek i animatroników. W głośnikach brzmiały przeboje takie jak „I Will Survive" Glorii Gaynor, a w powietrzu unosił się zapach popołudniowych przekąsek – tłustych frytek i gorących pizz. Neonowe światła w pastelowych kolorach rozświetlały wnętrze, a mechaniczne lalki na scenie, takie jak Freddy, Bonnie i Chica, poruszały się w rytm wpadającej w ucho muzyki.
Diana poczuła na sobie przenikliwy wzrok. Gdy obróciła głowę, zobaczyła wysokiego mężczyznę o około 180 cm wzrostu. Jego włosy były czarne i ułożone w charakterystyczny, nieco rozczochrany sposób, z kilkoma pasmami w odcieniach szarości opadającymi na czoło. Miał na sobie białą koszulę z dużymi klapami, z której trzy guziki były rozpięte, oraz czarny krawat, który wydawał się lekko pomięty. Czarne spodnie i buty, lśniące jakby były świeżo wypastowane, uzupełniały jego strój. Na jego palcu widniała srebrna obrączka. Od niego unosił się mieszany zapach – tytoniu, taniej wody kolońskiej i ślad kobiecych perfum, które mogłyby pochodzić z popularnych marek.
Mężczyzna miał zimne, mocno zarysowane rysy twarzy, z cieniami pod oczami, które zdradzały niewyspanie lub znużenie. Jego uśmiech był szerszy niż naturalny, ukazując rząd białych zębów w pełnym blasku neonów.
„Czyli żonaty? Wygląda jak narcyz..." – pomyślała Diana, przyglądając się mu z niechęcią.
Z zamyślenia wyrwał ją lodowaty głos mężczyzny.
-Jesteś tą kobietą, o której mówił Henry? Jak się nazywałaś? Dana? Anna? D... D... D... Cholera, nie pamiętam – powiedział, jego głos był szorstki i pozbawiony ciepła. Złośliwy uśmiech wykrzywiał jego twarz, a wzrok błądził po jej twarzy.
„Wygląda na to, że się nie dogadamy..." – pomyślała Diana, wracając do rzeczywistości.
- Diana – odpowiedziała, wyciągając rękę. William uścisnął jej dłoń, czując jej szorstkość, ale także ciepło. Jego ręce były szorstkie i nosiły ślady ciężkiej pracy, a palce sprawiały wrażenie, jakby były nieustannie w ruchu.
William badał ją uważnie, jego wzrok przechodził od oczu do ust, a potem znowu na jej oczy, gdy uśmiechnął się w sposób, który można określić jako arogancki. Jego palce delikatnie przesuwały się po jej dłoni, wzmacniając uścisk.
„Henry miał rację, ma delikatną skórę..." – pomyślał, wpatrując się w jej szmaragdowe oczy.
-Jestem William. William Afton. Będę ci pomagać, gdy popełnisz błąd – powiedział z złośliwym uśmiechem.
-Bardzo zabawne – odpowiedziała z sarkazmem, puszczając jego dłoń i pewnym krokiem zmierzając w stronę bawialni, gdzie na podłodze z szachownicowym wzorem tłukły się dziecięce zabawki.
William obserwował jej ruchy, patrząc, jak jej biodra kołyszą się przy chodzie. Jego wzrok śledził każdy jej krok, a wyraz twarzy zdradzał pewną pogardę.
6 październik **** roku. Godzina 14:11
Diana stała przy ścianie, nucąc cicho piosenkę, która brzmiała z głośników – „Don't Stop 'Til You Get Enough" Michaela Jacksona. „Ta piosenka naprawdę wkręca się w głowę..." – pomyślała z lekką irytacją. Czuła na sobie nieprzyjemne spojrzenia, które zdawały się przenikać przez jej ubranie. Rozglądała się po sali, gdzie na końcu, w lewym kącie, stał William. Jego postawa była pewna siebie, a uśmiech pełen arogancji, jakby wszystko, co robił, było w 100% zgodne z jego zamiarem.
„Znów ten facet..." – pomyślała Diana, wracając wzrokiem do dzieci biegających po sali, które bawiły się w plastikowym, pełnym kolorów świecie.
Nagle poczuła ciepły oddech na szyi. Odwróciła się i zobaczyła Williama stojącego tuż obok niej. Odsunęła się szybko na bezpieczną odległość.
-Co do cholery?! Chcesz, żebym zawału dostała? – powiedziała, czując, jak jej serce przyspiesza.
William uśmiechnął się złośliwie, jego zęby błyszczały w jasnym świetle.
-Aż tak twoje serce reaguje na moją obecność? Jestem aż tak przystojny? – zapytał, udając zaskoczenie.
-Nie, ani trochę – odpowiedziała z wyraźnym rozdrażnieniem.
W tym momencie do nich podeszła kobieta. Jej elegancka, pudrowo różowa sukienka, była ozdobiona delikatnymi koronkami i falbankami, które lśniły w świetle. Długie, falujące blond włosy były starannie ułożone, a jej delikatny makijaż odzwierciedlał subtelne trendy. Na jej nadgarstku błyszczała złota bransoletka.
-William, przestań być taki szorstki – powiedziała ciepłym, ale stanowczym tonem, który przypominał styl eleganckich kobiet z tamtych lat.
William skinął głową, nie przestając obserwować Diany. Kobieta spojrzała na Dianę z mieszanką ciekawości i współczucia.
-Przepraszam za męża. Jest trochę... wymagający. Nazywam się Clara, Clara Afton. Miło mi cię poznać – powiedziała, wyciągając rękę w stronę Diany.
Diana uścisnęła jej dłoń, czując delikatny zapach jaśminu i róży – perfum, które były wówczas w modzie.
-Miło mi poznać – odpowiedziała Diana, starając się zapanować nad emocjami.
Clara spojrzała na Williama z lekkim grymasem, ale zaraz potem zwróciła się do Diany.
-Henry wspomniał, że zaczynasz dzisiaj. Mam nadzieję, że praca będzie dla ciebie satysfakcjonująca.
-Też mam taką nadzieje...- Ona mruknęła pod nosem, czując, że dzisiejszy dzień może być pełen wyzwań.
_____________________________________________
Mam jeszcze chyba 4 rozdziały, które czekają na publikację! Mam nadzieje że się spodobają <3
CZYTASZ
"Prove it, Darling"
FantasyHistoria opowiada o zakłopotanej dziewczynie, który rozpoczyna pracę w Freddy Fazbear's Pizza. Szybko zdaje sobie sprawę, że dzienna zmiana nie będzie taka łatwa. A szczególnie nie z panem Aftonem. Uwaga Książka zawiera: -Wulgarny język -Krew -Scen...