Pov: Pedri
- Gavi, śniadanie! - krzyknąłem, przekładając własnoręcznie przeze mnie zrobione naleśniki z nutellą. Ale ze mnie kucharz.
Minęło już kilka dni od zdarzenia z Robertem. Napisałem Xaviemu o całej sytuacji, pomijając wątek miłości Gaviego do mnie. Zrozumiał wszystko i odpisał, że pojawimy się, gdy będziemy gotowi. Nie byliśmy już na jednym meczu, ale nie mogłem pozwolić, aby wciąż lekko przerażony Pablo grał albo został sam w domu. Na razie mieszkał u mnie, a ja szkoliłem się w gotowaniu.
- Gavi! - powtórzyłem, gdy ten nie odpowiedział. Stanąłem pod schodami ze ścierką w dłoniach.
- Już idę... - usłyszałem zaspany głos chłopaka.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do kuchni. Odłożyłem ścierkę i zacząłem myć brudną patelnię i kilka innych naczyń.
Po kilku minutach usłyszałem łomot butów na schodach, a chwilę później poczułem, jak jakiś ufoludek skacze na mnie od tyłu. Wzdrygnąłem się.
- Ej, dzieciaku! - chwyciłem ścierkę, namoczyłem ją i chlasnąłem wodą w stronę młodszego. Pablo zasłonił się rękami ze śmiechem.
- Dobra, już, głodny jestem! - zawołał, robiąc oczka kota ze Shreka. Boże, on to zawsze ma jakieś sposoby...
- Masz szczęście, że mam w miarę dobry humor - burknąłem, odkładając ścierkę i podając mu talerz z trzema naleśnikami. - Jedz.
- Dzięki, Pedruś! - Gavi chwycił talerz i pobiegł do jadalni. Eh, w końcu się kiedyś wywali...
Skończyłem zmywać naczynia, wziąłem talerz i dołączyłem do młodego siedzącego na kanapie i żrącego naleśniki, oglądając jakiś mecz.
- Co tam oglądasz? - zapytałem, siadając koło niego.
- Bilbao - Espanyol - oznajmił z pełną buzią, wskazując palcem na telewizor.
- Aha - odparłem i dodałem cicho naburmuszonym tonem - Może byś się kultury nauczył...
- Co? - spojrzał na mnie.
- Nic. Do siebie mówię.
- Że co!?
- Że pstro! Oglądaj!
Pablo zrobił obrażoną minę, spojrzał na telewizor obrażonym wzrokiem i słowo daję, gdyby mógł, skrzyżowałby ręce na piersi. No, a przedtem by mnie zastrzelił.
- No weeeź, nie obrażaj się. - japierdole, do czego ja muszę się zniżać przy tym chłopaku...
Pomachałem mu ręką przed twarzą, ale to oczywiście nie zadziałało, tak jak i wyjęcie mu z ręki talerza. Postanowiłem posunąć się do drastyczniejszych metod.
Posadziłem sobie Gaviego na kolanach, a ten nadal wpatrywał się w telewizor. Zacząłem go więc łaskotać. Zauważyłem, jak wyraz jego twarzy minimalnie się zmienia. Po kilku chwilach takiego ignorowania mnie zaczął się wiercić.
- Przestań, Pedri. - oho, umie mówić.
- A mógłbyś przestać mnie ignorować? - zapytałem.
Gdy nie odpowiedział, wyłączyłem telewizor. Odwrócił się w noją stronę z oburzeniem.
- Oglądałem!
- A ja do ciebie mówiłem. - odrzekłem i nasiliłem łaskotanie.
- Ty cholero... - Gavi próbował złapać moje ręce, co niestety (albo i stety) mu się nie udawało.
- Pedrooo... - jęknął ze zbolałą miną.
- No co tam?
- Mógłbyś przestać?... - poprosił.
- Nie.
- Zsikam się.
- Japierdole...
Puściłem go natychmiast, bo wiedziałem, do czego może się posunąć ta cwana wiewiórka, żeby tylko nie musieć czegoś robić/nie być poddawanym jakiejś czynności/gdzieś nie pójść (niepotrzebne skreślić).
- No i super - przytulił mnie. Prychnąłem, ale oddałem tulasa.
- Wiem, wiem, jestem świetny.
- A teraz drzemka. - O nie, tylko nie to... młody zwinął się w kulkę na moich nogach i zamknął oczy. - Dobranoc, Pedruś.
- Ty cholero mała... Dobranoc.
~~
Halo czemu Zalewski gra jako prawy obrońca
Może tęskni za Kaszem? 🥰

CZYTASZ
Zawsze przy tobie | Pablo Gavira x Pedri González
Storie d'amoreOn, Pablo Gavira, pierwszy raz w progach FC Barcelony. Ale czy na długo? Gavi przychodzi na trening Barçy, aby zaznajomić się z klubem przed podpisaniem kontraktu. W międzyczasie poznaje Pedriego - młodą gwiazdę FC Barcelony. Zauroczenie trafia tak...