『9』

284 17 3
                                    

Pov: Pedri

- Gavi, śniadanie! - krzyknąłem, przekładając własnoręcznie przeze mnie zrobione naleśniki z nutellą. Ale ze mnie kucharz.

Minęło już kilka dni od zdarzenia z Robertem. Napisałem Xaviemu o całej sytuacji, pomijając wątek miłości Gaviego do mnie. Zrozumiał wszystko i odpisał, że pojawimy się, gdy będziemy gotowi. Nie byliśmy już na jednym meczu, ale nie mogłem pozwolić, aby wciąż lekko przerażony Pablo grał albo został sam w domu. Na razie mieszkał u mnie, a ja szkoliłem się w gotowaniu.

- Gavi! - powtórzyłem, gdy ten nie odpowiedział. Stanąłem pod schodami ze ścierką w dłoniach.

- Już idę... - usłyszałem zaspany głos chłopaka.

Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do kuchni. Odłożyłem ścierkę i zacząłem myć brudną patelnię i kilka innych naczyń.

Po kilku minutach usłyszałem łomot butów na schodach, a chwilę później poczułem, jak jakiś ufoludek skacze na mnie od tyłu. Wzdrygnąłem się.

- Ej, dzieciaku! - chwyciłem ścierkę, namoczyłem ją i chlasnąłem wodą w stronę młodszego. Pablo zasłonił się rękami ze śmiechem.

- Dobra, już, głodny jestem! - zawołał, robiąc oczka kota ze Shreka. Boże, on to zawsze ma jakieś sposoby...

- Masz szczęście, że mam w miarę dobry humor - burknąłem, odkładając ścierkę i podając mu talerz z trzema naleśnikami. - Jedz.

- Dzięki, Pedruś! - Gavi chwycił talerz i pobiegł do jadalni. Eh, w końcu się kiedyś wywali...

Skończyłem zmywać naczynia, wziąłem talerz i dołączyłem do młodego siedzącego na kanapie i żrącego naleśniki, oglądając jakiś mecz.

- Co tam oglądasz? - zapytałem, siadając koło niego.

- Bilbao - Espanyol - oznajmił z pełną buzią, wskazując palcem na telewizor.

- Aha - odparłem i dodałem cicho naburmuszonym tonem - Może byś się kultury nauczył...

- Co? - spojrzał na mnie.

- Nic. Do siebie mówię.

- Że co!?

- Że pstro! Oglądaj!

Pablo zrobił obrażoną minę, spojrzał na telewizor obrażonym wzrokiem i słowo daję, gdyby mógł, skrzyżowałby ręce na piersi. No, a przedtem by mnie zastrzelił.

- No weeeź, nie obrażaj się. - japierdole, do czego ja muszę się zniżać przy tym chłopaku... 

Pomachałem mu ręką przed twarzą, ale to oczywiście nie zadziałało, tak jak i wyjęcie mu z ręki talerza. Postanowiłem posunąć się do drastyczniejszych metod. 

Posadziłem sobie Gaviego na kolanach, a ten nadal wpatrywał się w telewizor. Zacząłem go więc łaskotać. Zauważyłem, jak wyraz jego twarzy minimalnie się zmienia. Po kilku chwilach takiego ignorowania mnie zaczął się wiercić.

- Przestań, Pedri. - oho, umie mówić.

- A mógłbyś przestać mnie ignorować? - zapytałem.

Gdy nie odpowiedział, wyłączyłem telewizor. Odwrócił się w noją stronę z oburzeniem.

- Oglądałem!

- A ja do ciebie mówiłem. - odrzekłem i nasiliłem łaskotanie.

- Ty cholero... - Gavi próbował złapać moje ręce, co niestety (albo i stety) mu się nie udawało.

- Pedrooo... - jęknął ze zbolałą miną.

- No co tam?

- Mógłbyś przestać?... - poprosił.

- Nie.

- Zsikam się.

- Japierdole...

Puściłem go natychmiast, bo wiedziałem, do czego może się posunąć ta cwana wiewiórka, żeby tylko nie musieć czegoś robić/nie być poddawanym jakiejś czynności/gdzieś nie pójść (niepotrzebne skreślić).

- No i super - przytulił mnie. Prychnąłem, ale oddałem tulasa.

- Wiem, wiem, jestem świetny.

- A teraz drzemka. - O nie, tylko nie to... młody zwinął się w kulkę na moich nogach i zamknął oczy. - Dobranoc, Pedruś.

- Ty cholero mała... Dobranoc.

~~

Halo czemu Zalewski gra jako prawy obrońca
Może tęskni za Kaszem? 🥰

Zawsze przy tobie | Pablo Gavira x Pedri GonzálezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz