10. Ktoś na sali odróżnia Arię i Phoebe?

15 4 0
                                    


Claire z hukiem podniosła się z łóżka, gdy tylko usłyszała dźwięk za oknem, który mógł być pierwszym dźwiękiem jej marszu pogrzebowego. Alex spał na dole na kanapie, więc nie chcąc sama mierzyć się z tym co ją czekało, zbiegła na parter, nie patrząc za okno.

Sukienka nie była do odratowania. Potrzebowała prania w wysokiej temperaturze, a jej zwiewny materiał popsułby się tak, że nie wyglądałaby już tak atrakcyjnie. Aria nawet nie skomentowała tej sytuacji, gdy Alex jej opisał.

Ale nie to teraz było najważniejsze.

Wprowadzili się. Tak jak powiedział Damon, tak się stało.

- Alexander! Wstawaj!- krzyknęła, a jej przyjaciel nawet się nie poruszył.- Alex, głupku!- rzuciła w niego kapciem. Wymamrotał coś pod nosem.

Westchnęła. Być może wczorajszy dzień był dla niego ciężki. Postanowiła zmierzyć się więc z tym sama. Podeszła do drzwi niczym pantera, skradając się. Założyła trampki i wyszła powoli na zewnątrz. Ruszyła do bramy, wciąż mając w głowie przed oczami wielką bramę Castalawów obok.

Ale ta była inna. Niska i w kolorze złota, elegancka i prosta.

Z nowego domu wyszedł mężczyzna i spojrzał na nią z ciekawością. Uśmiechnął się.

Nie miała pojęcia co go tak cieszyło. Podszedł bliżej i dopiero zauważyła, że to na pewno nie jest ojciec Damona.

- Dzień dobry - powiedział do niej, a za nim wyszła kobieta, która też na pewno nie była matką Damona.

- Dzień dobry - odparła Claire po paru sekundach, gdy się ocknęła.

- Dzień dobry - kobieta podeszła i złapała mężczyznę za rękę. Uśmiechnęli się do niej.

Chwilę byli skazani na cisze, bo Claire nie rozumiała nic z tej sytuacji. A potem sama się uśmiechnęła, chociaż było to sztuczne.

- Mieszkam obok państwa - powiedziała, bo nic innego nie przyszło jej do głowy. A potem uśmiechnęła się szczerze i szeroko, bo to na pewno nie Damon będzie mieszkać obok niej. Radość w niej była ogromna i niewypowiedziana. Jej życie nagle nabrało więcej barw. - Jakie szczęście, że państwo tutaj mieszkają!

Spojrzeli na nią lekko zszokowani, ale chyba uznali to za miłe.

- Nam również jest miło - powiedziała kobieta i z domu wybiegł chłopiec, który mógł mieć osiem lat.

- I mają państwo syna - z radości złapała się za głowę, i pomyślała, że to na pewno nie Damon.

- Tak, to jest Pablo - przedstawił go ojciec.

- Ja mieszkam obok z mamą - Claire wskazała swój dom - Zapraszamy na kolację jak już będą państwo mieli spokój. Mama też bardzo chciała poznać i wszyscy się cieszymy, że tutaj mieszkacie - dodała, chociaż mama nie mówiła nic o żadnym zaproszeniu, ani czymkolwiek. Ale to nie było teraz ważne.

- Bardzo nam miło, na pewno skorzystamy - uśmiechnęła się do niej kobieta i Claire wróciła do domu machając im na pożegnanie.

W środku jej mama stała przy ekspresie do kawy i czekała na gorący napój. Zmierzyła ją wzrokiem.

- Gdzie ty byłaś?- spytała.

- Przywitać naszych nowych sąsiadów. Zaprosiłam ich na kolacje - powiedziała od razu.

- Tak byłaś?- kobieta wskazała jej strój. Claire dopiero teraz zwróciła na to uwagę. Poszła tam w piżamie, nie przeglądnęła się nawet w lustrze, a jej włosy żyły własnym życiem.

Dancing on the glass Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz