02

36 6 6
                                    

Szybko analizując ciężar pocisku, prędkości i kierunek wiatru ustalił jak należy wypuścić strzały. Wycelował odrobinę wyżej niż miejsce w które chciał trafić i wystrzelił kilka strzał pod rząd.

- Gaz rozpylony, wartownicy już śpią - przycisnął malutki przycisk na słuchawce i nadał komunikat.

- Zrozumiano - usłyszał odzew. - Przejdź do kolejnej fazy.

- Przyjąłem, bez odbioru.

Z kołczana wyjął specjalną, podwójną strzałę z liną w środku. Jedną część wbił pomiędzy skały, drugą posłał w kierunku twierdzy w Alpach, którą mieli zinfiltrować. Lina napięła się kiedy osiągnęła swój cel. Zawisł na chwilę na sznurze, żeby upewnić się, że wytrzyma jego ciężar. Przyczepił łuk do magnetycznej części kołczana, a z pasa odczepił uchwyt do zjazdu.

Zjechał po linie i wylądował na placu wewnętrznym, zaskakując z liny i wykonując przewrót, żeby nie stracić równowagi. Cyrkowe sztuczki jednak na coś się przydawały.

Zanim pozostała dwójka agentów znalazła się terenie twierdzy zdołał zatkać wszystkie przewody wentylacyjne, poza jednym.

- No cześć - powitał Na... szybko skarcił się w myślach. Jesteśmy na misji, Czarna Wdowa i Kapitan Ameryka - upomniał sam siebie.

- Jak sytuacja? - zapytał Kapitan.

- Wystarczy wrzucić granaty z gazem do środka - oznajmił. - Za minutę wszyscy będą unieszkodliwieni.

- No to do dzieła - Kapitan wydał polecenie. Bez większego doświadczenia w dowodzeniu nie miał jeszcze tej pewności w głosie typowej dla dowódców Tajnej Agencji. Clint miał już na koncie prowadzenie misji i bez głupich podśmiechujek, które kiedyś mu odstawili młodsi uczniowie, zrobił to co do niego należało.

Wrzucił kilkanaście granatów z gazem usypiającym otrzymanych od uczniów kierunku naukowego do szybu wentylacyjnego. Zakleił kratkę specjalną substancją, żeby dym nie wydostał się na zewnątrz.

Wdowa odliczyła minutę, a Kapitan wyważył skrzydło drzwi z zawiasów.

Cała trójka wkroczyła do bazy Hydry. Posługując się planami otrzymanymi od starszych rangą agentów odnaleźli pierwsze przejście na niższy poziom, a potem każde kolejne.

Zadaniem ich grupki zwiadowczej była próba odnalezienia ważnych danych, bez strat własnych i cudzych. Dlatego grupa została złożona tylko z ich trójki, mieli świetne wyniki i potrafili współpracować ze sobą o wiele lepiej niż co poniektórzy, a większość wyposażenia misyjnego była usypiająca i ogłuszająca.

Czym niżej schodzili tym więcej śpiących, lub pół śpiących ludzi Hydry mijali. Wdowa tych jeszcze kontaktujących usypiała za pomocą strzykawek z odpowiednim środkiem.

Do ostatniego laboratorium na najniższym poziomie Kapitan musiał wyważyć drzwi z pomocą swojej tarczy z vibranium zmieszanym z adamantium.

Kilku naukowców leżało na podłodze lub połowicznie na biurkach pełnych papierzysk.

- Ten obraz wisi krzywo - Wdowa wskazała na pejzaż na jednej ze ścian.

Kapitan zdjął ramę ze ściany i mogli zobaczyć sejf.

- Mamy coś do otworzenia tego? - zapytał.

- Na pewno - Czarna Wdowa zaczęła przeszukiwać kieszonki swojego pasa.

- Kod to trzydzieści jeden, osiemnaście, dwadzieścia cztery, zero, jeden - odezwał się czwarty głos.

Agenci TARCZY od razu odwrócili się w poszukiwaniu właściciela.

Kiedy TARCZA i Xavier Łączą SiłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz