24 - Bunt Harry'ego

483 35 97
                                    

Pierwsze kilka dni po wymierzeniu kary, Harry praktycznie się do mnie nie odzywał. Kontrolowałem go jak tylko mogłem i choć on o tym nie wiedział, czytałem nawet jego korespondencje z kolegami na messengerze. Miałem oczywiście hasło do jego konta, bo pozwoliłem je sobie podejrzeć na jego laptopie, gdy on był w szkole. 

Każdemu pisał, że jestem niesprawiedliwy, że mnie nienawidzi i że najchętniej by się stąd wyniósł. Mocniejsze słowa jednak kierował pod adresem Regulusa. Wyzywał go, obrażał, wyśmiewał. Zupełnie tego nie rozumiałem. Gdy był młodszy, to się dogadywali. Wszystko zmieniło się jakoś po remoncie domu. Stał się wtedy taki oziębły wobec nas. 

Syriusz i Remus dowiedzieli się oczywiście o całym incydencie i podobnie jak Reg, uważali, że przesadziłem. Ten pierwszy dzwonił do mnie w tej sprawie dzień w dzień, przez cały tydzień i przekonywał, że kara jest zbyt surowa i że tylko pogorszę jego zachowanie. Drugi się nie wtrącał, natomiast wyznał, że czuje się winny tego palenia, bo w końcu on daje zły przykład od tylu lat. Choćbym chciał, nie mogłem zaprzeczyć, że tak było. Miałem nadzieję, że mój syn będzie chciał brać przykład z Syriusza, który po prostu lubił przygodę i zawsze rozsiewał wokół entuzjazm, lecz on jednak wziął sobie na wzór Remusa, u którego palenie i przeklinanie stanowiło nieodzowną część osobowości, podobnie jak inteligencja, wraz z mocnym "uziemieniem", czy też realizmem.

Ja z jakiegoś powodu nigdy nie zostałem dla niego żadnym autorytetem. Nie miałem pojęcia, co zrobiłem nie tak, choć domyślałem się, jaki może być powód. Zbyt mocno skupiłem się na moim związku, na Regulusie. Może dlatego go tak nienawidził? Ja tylko chciałem być szczęśliwy, chciałem złapać okazje, które kiedyś straciłem, chciałem odzyskać radość z życia. A gdy to się udało, okazało się, że jednak zaniedbałem to, co powinno być dla mnie najważniejsze. Własnego syna. 

Teraz ponosiłem przykre konsekwencje swoich czynów. On rzeczywiście, z dnia na dzień coraz bardziej się buntował, aż zaczynałem żałować tego, że dałem mu karę. Mimo wszystko, w szkole nie pojawiły się żadne problemy przez cały tydzień, więc uznałem, że może jednak nie postąpiłem wcale źle. W wiadomościach Harry'ego tylko raz napisał o tym do Rona. Wspomniał, że nie chce zostać wyrzucony ze szkoły, więc nawet nie reaguje na zaczepki Malfoya. Ten podobno ciągle próbował mu dopiec. 

W piątkowy wieczór znów postanowiłem zmonitorować wiadomości Harry'ego i zauważyłem, że coś było nie tak. Choć byłem przekonany, że poszedł on do swojego pokoju i tam teraz jest, jego rozmowa z Ronem sugerowała, że gdzieś się umówili i Harry jest w drodze w to miejsce. 

— James, chodź, w telewizji lecą Gwiezdne wojny. — Powiedział Reg, zaglądając do gabinetu. 

— Nie teraz, Harry chyba nam się wymknął. — Oznajmiłem i pochylając się bardziej nad ekranem laptopa. On podszedł do mnie i ze zdziwieniem spojrzał na to, co przeglądałem. 

— Co ty... Czytasz jego prywatne korespondencje? Oszalałeś?! 

— Czytam, bo jak widzisz, nie mam nad nim kontroli i nie można mu ufać. — Westchnąłem. — Robię to dla jego dobra. 

— Puknij się w czoło! Ty już totalnie odleciałeś, po co to robisz?! To nieetyczne, naruszasz jego prywatność!

— Tak? Masz na to jakiś paragraf? — Spojrzałem na niego z oburzeniem.

— Mogę znaleźć, jeśli tego ci potrzeba, żebyś przestał się zachowywać jak wariat. — Skrzyżował ramiona. — Przeginasz. Może jeszcze pójdziesz go szukać, co?

— Mam taki zamiar, owszem. — Wstałem z miejsca i wyłączyłem wszystko na laptopie. — Gdybyś wiedział, co on o tobie pisze do znajomych, stanąłbyś po mojej stronie. — Ominąłem go i ruszyłem do drzwi. — Zadzwonię do pani Weasley, ona pewnie wie, gdzie wyszedł Ron.

Zawsze będę przy tobie [Jegulus]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz