Omega przeglądała się w lustrze, wzdychając cicho. Jego włosy opadały miękko, okalając jego twarz, na której nie było ani jednej skazy. A nawet jeśli była, chociażby najmniejsza i ledwie widoczna, to on od razu ją zakrywał, aby na pewno nikt nic nie zauważył. Teraz odkładał na bok puchaty pędzel, którym poprawiał swoje policzki, nakładając nieco rozświetlacza, wiedząc, że światła w lokalu doskonale podkreślą jego makijaż, nawet jeśli ten nie był jakoś specjalnie mocny. Chciał jedynie podkreślić swoje walory, aby przyciągnąć jak najwięcej bogatych alf, zarabiając jeszcze więcej. Zresztą doskonale wiedział już, co lubili goście przebywający w lokalu.
Louis bowiem był... Ciężko było określić to, czym się zajmował, biorąc pod uwagę, gdzie pracował. Było to miejsce, gdzie bogaci i wpływowi ludzie, najczęściej alfy, mogli spędzać wieczory w przyjemny sposób. Często nawet i cielesny, choć sam Louis nie oferował takich usług. On sam lubił o sobie mówić, że był omegą do towarzystwa. Bo prostytucją nazwać tego nie mógł. Skoro nie sypiał ze swoimi klientami? Służył raczej miłej rozmowie, nalewaniu alkoholu i słodkim wyglądzie. I niech nikt sobie nie myśli, że Louis potrafił jedynie mówić o tym, jak silnym i wspaniałym był alfa, który danego wieczoru wynajął sobie jego towarzystwo. To udałoby mu się może wśród średniej klasy, gdzie problemy codziennego życia mogły szybko zostać przykryte otoczką jego piękna. Choć oczywiście zdarzało się czasami, choć rzadko, i tak, że musiał być właśnie słodką maskotką u czyjegoś boku. Ale z wysoko postawionymi osobami najczęściej było inaczej. Oczekiwali czegoś więcej, tym bardziej od niego, kiedy nie oferował jedynie swojego ciała.
Dlatego też Louis zawsze pokazywał się z jak najlepszej strony, niezależnie od tego jaki miał dzień i jak się czuł.
I to właśnie dzięki swojej zawziętości był gotowy na to, aby rozmawiać o biznesie, polityce czy sztuce. Co więcej, swoje wolne godziny, kiedy nie dbał o swoją urodę czy chociaż krótki odpoczynek, to zaraz poświęcał na naukę, aby tylko wiedzieć jak najwięcej. Kupował książki na pchlich targach, czasami chodził do biblioteki, a to wszystko tylko po to, aby stać się jak najlepszym. Co rano, gdy wracał z pracy, zatrzymywał się, aby kupić najświeższe gazety, a kanał z wiadomościami był chyba najczęściej oglądaną stacją w jego mieszkaniu.
A po wielu tygodniach tej całej nauki, zaczął szybko zauważać efekty. Jego wiedza połączona z subtelnym żartem i przyjemną osobowością dawała więcej niż ktokolwiek mógłby to sobie wyobrazić. Wydawało się, że oczekiwano jego obecności dla jego charakteru jeszcze mocniej niż dla pięknej twarzy czy ciała.
Czasami chodził nawet na drogie bankiety, gdzie równie mocno uwielbiał błyszczeć, przyćmiewając wszystkich dookoła. Jego praca w końcu nie ograniczała się tylko do spędzania wieczoru w lokalu i do popijania słodkich, zwykle bezalkoholowych drinków. Alfy oferowały mu również bycie osobą towarzyszącą, na co on zazwyczaj się zgadzał, głównie dlatego, że otrzymywał jeszcze wspanialsze prezenty oraz więcej pieniędzy. A ponieważ robił to poza swoimi godzinami pracy, nie musiał oddawać nikomu pewnej części zarobionych przez niego funtów. Największą zaletą jednak było to, że większość wiedziała, czym się zajmował, więc nie musiał udawać słodkiej idiotki. Alfy brały go często nawet poważniej niż własne omegi, o ile z takowymi się pojawiały. W końcu wiedzieli, że Louis był inteligenty, oczytany i zdecydowanie wiedział, jak prowadzić rozmowę w odpowiednim tonie. Widział spojrzenia pełne zazdrości, jednak nic sobie z tego nie robił. Znał swoją wartość. Oczywiście rozróżniał taki wzrok od tego pełnego strachu. Rozpoznawał omegi, których życie bywało niczym więcej niż tragedią opakowaną w pieniądze i blichtr. Takim współczuł i starał się czasami pomagać, jednakże jeżeli widział te, które specjalnie zostawały w domu, licząc na życie w ogromnym luksusie, to nie mrugał ani razu, by tylko nie marnować na nich swoich sił.
Spojrzał na telefon, wzdychając. Oczywiście wolałby zostać w domu, móc odpoczywać pod ciepłą kołdrą i oglądać pierdoły w telewizji, zajadając się przy okazji czymś słodkim, ale miał swoje obowiązki. Pieniądze w końcu same się nie zarobią, tym bardziej z napiwków, które zostawały tylko i wyłącznie dla niego.
Wyszedł z pomieszczenia, które lokal oddał do jego własnego użytku. Służyło mu jedynie za garderobę. Nie sprowadzał tutaj żadnych klientów, nawet takich, którzy oferowali mu naprawdę wysokie sumy. Louisa nie interesowały jeszcze większe pieniądze, skoro i tak jego stawki były wystarczające. Obiecał sobie, że nigdy nie złamie swoich zasad i bardzo dobrze się tego trzymał.
Kiedy pojawił się w samym lokalu, siedziało już w nim całkiem sporo osób. Usiadł leniwie przy barze, zakładając nogę na nogę, co pozwoliło jeszcze lepiej wyeksponować szczupłe łydki. Wpatrywał się w swoje paznokcie, czując, że jest kompletnie znużony, chociaż z boku wyglądał zdecydowanie pociągająco i już czuł na sobie wzrok kilku osób. Obrócił się na swoim krześle, rozglądając się po lokalu i czekając, aż znajdzie się gdzieś w pobliżu całkiem bogata alfa, która pozwoli mu na kolejny niezły zarobek tej nocy. Nie po to w końcu jeden z najdroższych drinków w barze należał właśnie do niego.
Ale jeszcze nie wiedział, że spojrzenie jednej z alf, być może teraz nieobecnej, miało spocząć na jego osobie na dużo, dużo dłużej.
CZYTASZ
✓ | The Art of Seduction
FanfictionKlub mienił się światłami, a wraz z nimi mienił się Louis. Louis, który był specjalistą w swojej pracy Zwodził i uwodził, wyciągając wiele pieniędzy od mężczyzn, którzy łaknęli jego uwagi ponad wszystko inne. A on uwielbiał widzieć, jak te bogate al...