02

777 46 9
                                    

Sobota była oficjalnie dniem, w którym Harry Styles miał zawitać do klubu. Większość ważniejszych pracowników w klubie oczywiście wiedziała, jak ważna była to osobistość, bo jeżeli głowa półświatka wybierze to miejsce, jako swój ulubiony lokal, to już mogli kąpać się w pieniądzach. W końcu część biznesów będzie przepływać przez bar, a chętni do zabawy zostawią jeszcze więcej pieniędzy. Każdy wiedział, że to nie było miejsce dla byle kogo. Nie przychodziły tutaj mało zamożne alfy, a sama śmietanka towarzyska. Louis miał już okazję poznać wielu polityków, lekarzy, czasami nawet i gwiazdy. Jednak szybko zraził się do nich wszystkich, a jego prac była niczym więcej niż grą.

Uwodzenie alf nie było wcale takie trudne. Louis widział wspólne cechy między wszystkimi swoimi patronami, bo ofiary brzmiały w jego głowie zbyt brutalnie. W końcu zabierał im tylko pieniądze a nie życia. Niemalże wszyscy szukali słodkiej i pięknej omegi, rzucającej w ich strony komplementy. Jeżeli wymagała tego sytuacja wdawał się w mądre rozmowy, ale w samym klubie była to rzadkość. Tutaj przychodzili po uwagę i dobrą zabawę. najbardziej jednak lubił wykorzystywać tych, którzy głośno chwalili się swoimi zdradami. Takich naciągał jeszcze mocniej, czując coś nieprzyjemnego w sobie. To jednak powodowało, że tylko bardziej nie chciał alfy i cieszył się ze swojej samotności.

Teraz siedział przy swoim lustrze, poprawiając materiał ciemnozielonego rękawa. Jego twarz była idealna, włosy doskonale, a prezencja nienaganna. Jak zawsze zresztą. Omega sięgnęła po perfumy, które miały imitować jego słodki zapach. Louis nie był szurnięty i używał wszelkich blokerów i tabletek, aby tylko hamować zapach i gorączkę. Zawsze mówił sobie, że ten czas, kiedy mu odbijało spędzi tylko i wyłącznie z alfą, która była mu przeznaczona (o ile taka istniała, w co szczerze wątpił), ale teraz po tych niemalże trzech latach pracy wiedział, że co najwyżej spędzi gorączkę sam ze sobą.

Podniósł się ze swojego miejsca, a materiał jego sukienki na szczęście postanowił z nim współpracować. Louis nie był ich wielkim fanem. Czasami lubił je ubrać, ale przez pracę szybko zaczęły go irytować, szczególnie na początku, kiedy nie miał jeszcze swojej renomy i był tylko omegą do podszczypywania. A sukienka była idealnym strojem do tego, aby wsadzać łapy gdzie nie trzeba. Louis jednak szybko uciął takie zachowania.

Okej, może trochę kłamał, całkiem lubił widok siebie w takich ubraniach, ale po prostu nie lubił, kiedy ktoś inny widział go zadowolonego z tego powodu. Nie i koniec kropka.

No i z dwojga złego wolał to niż bardziej skąpe stroje, które wybierały raczej omegi oferujące swoje usługi również cieleśnie.

W końcu wyszedł, kierując się w stronę lokalu. Wiedział, że Stylesa nadal nie było, ponieważ Nick nie biegał jak oszalały. Oznaczało to, że miał jeszcze trochę czasu. Uznał więc, że zamieni jeszcze słowo czy dwa z Niallem, zanim nie będzie musiał męczyć się przez resztę nocy.

Jednak na korytarzu złapała go jedna z alf. Doskonale go znał, był jednym z polityków, którzy nieco za bardzo uczepili się Louisa.

— Słodki, mały Louis — powiedział mężczyzna, a omega czuła od niego alkohol zdecydowanie bardziej, niż by sobie tego życzyła. Chociaż miał swoją renomę, niektóre alfy i tak próbowały udowodnić chyba sobie i wszystkim dookoła, że miały na szatyna jakikolwiek wpływ.

Mężczyzna szybko zablokował Louisowi przejście dalej. Omega westchnęła ciężko, unosząc delikatnie brew.

— Chciałbym przejść — powiedział Tomlinson, starając się brzmieć jak najbardziej delikatnie, aby tylko nie wypaść ze swojej roli. Niestety był to jeden z minusów jego pracy, ale zawsze dawał sobie jakoś radę.

✓ |  The Art of SeductionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz