03

774 50 5
                                    

Obecność osobistości takiej, jaką był Harry nie przeszło niezauważenie przez lokal. Kiedy tylko ten pojawił się, na dodatek z Louisem u boku, wzrok wielu osób zwrócił się w ich stronę. W końcu jedna z najważniejszych alf dzisiejszych czasów w ich rejonie, o której co prawda wcale nie było tak głośno, pojawił się z jedną z najpiękniejszych omeg, więc było o czym gadać.

Czarny garnitur, który miał na sobie gangster zdawał się nie odbijać wcale ani najmniejszej cząstki światła. A dzięki rozpiętej do połowy koszuli część tatuaży była doskonale widoczna. Louis za to w swojej ciemnozielonej sukience wyglądał jak niemalże idealna omega dla kogoś takiego jak Styles. Co ciekawe jednak, tym razem nie czuł specjalnej złości z powodu tego, że duża dłoń niemalże w posesywnym geście spoczywała na jego talii, kiedy kierowali się w stronę baru. Może czuł się po prostu zbyt ważny, a jego wybujałe ego mogło wejść na jeszcze wyższy poziom, co wcale nie pomagało.

— Na co masz ochotę, kochanie?

— Hmm, mam tutaj swojego własnego drinka — odpowiedział Louis, udając, że naprawdę się zastanawiał. — Chyba taka alfa jak ty mi nie odmówi, mylę się?

— Zapewne najdroższego w lokalu, aby wyciągać kolejne funty od pijanych alf — odpowiedział Harry, zaciskając delikatnie palce na talii, jednakże nie wydawało się, aby Louis zareagował na to w jakikolwiek sposób. — Ale nie odmówię sobie sprawienia przyjemności tak pięknej omedze.

— Proszę nie mówić takich rzeczy, tym bardziej głośno, panie Styles. Wyda pan wszystkie moje malutkie sztuczki i sekrety — mruknął Tomlinson, chociaż ledwo powstrzymywał cichy chichot. Chociaż nęciło go, aby mówić do alfy po imieniu, tak jak ten chciał, musiał uważać wśród innych gości. Wydawało się, że brunet był z tym zaznajomiony, ponieważ nie skomentował tego w żaden sposób.

— Ach, nie musisz nic przede mną ukrywać, słodka omego. W moim posiadaniu znajduje się kilka lokali o podobnej... atmosferze. Dlatego też doskonale wiem, jak one działają. Jestem na bieżąco z trendami.

Louis spojrzał na niego z rozbawieniem, ale finalnie nic nie powiedział. Nie sądził, aby było to potrzebne, jednakże skupił się za to na tej dłoni, która zdawała się niemal parzyć go przez ciemnozielony materiał. W końcu jednak znaleźli się przy barze, a ręka zniknęła z jego talii. Ale za to teraz Harry stał za nim niemal jak prywatny ochroniarz, gdy omega siedziała wesoło na wysokim, barowym stołku, cmokając, jakby chciał narzekać na powolną obsługę. Mógł tym podenerwować swojego przyjaciela, który nie mógł nic powiedzieć, kiedy byli przy nich goście.

— Bezalkoholowy? — zapytał niemalże z zaskoczeniem brunet, gdy wodził wzrokiem po karcie. Był ciekawy, co też kryło się pod drinkiem, który zawsze zamawiała ta omega.

— Nie pijam w pracy — przyznał bez wahania czy wstydu Louis. — Wolałbym, aby nie doszło do niczego podobnego jak na korytarzu. A pijana omega zawsze jest łatwiejszym celem. Dlatego też również nie pozwalam nikomu robić drinków bez mojej obecności. Lubię patrzeć barmanom na ręce.

— Mhm, to całkowicie zrozumiałe — odpowiedział Harry, nachylając się nieco mocniej tak, że jego ciało niemal w pełni zakrywało szatyna. Ewidentnie wyglądał na zaskoczonego, że nie trafił na głupiutką omegę. — A nawet bardzo mądre.

— Znalazł pan coś, co pasuje do pańskich gustów? — zapytał Louis, wodząc wzrokiem po całkiem dużej dłoni, na której mieniło się kilka sygnetów. Był pewien, że pewnie większość z nich jak nic zjechałaby z jego palców, gdyby sam miał identyczne.

— Być może i znalazłem.

Ich spojrzenia się skrzyżowały, a Louis niemalże wyczuł, że w słowach alfy wcale nie chodziło o coś z karty.

✓ |  The Art of SeductionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz