W końcu wrócił do pracy. Nie mógł ukrywać się przez wieczność i szczerze liczył na to, że przez te jego wolne i nie wychodzenie z domu, pachołki Stylesa dały sobie spokój. Oczywiście nie oznaczało to, że omega nie zamierzała rozmówić się z brunetem na temat tego, na co ten sobie pozwalał, ale musiał sobie poukładać wszystko w głowie. Mógł być narwany, ale wiedział kiedy musiał skorzystać z rozumu.
Co nie zmieniało jednak, że w jego garderobie znajdowała się jego tarcza i butelka, schowana za wieszakami z jego ulubionymi strojami. Przecież nie zostawi tego na widok, a na szczęście pokrywka ze śmietnika nie była aż taka ogromna i przynajmniej nie wyglądał jak skończony debil, kiedy szedł do klubu.
Do otwarcia była jednak nieco ponad godzina, więc miał jeszcze czas. Zwykle szykował się na pół godziny przed, ale dzisiaj specjalnie przyszedł wcześniej. Nie wiedział, czy pojawi się Styles, czy nie, ale zgadywał, że jeżeli pachołki zobaczą, że wrócił do klubu, na pewno powiadomią swojego szefa.
Ale on tylko na to czekał. Miał już diaboliczny plan, jak zaciągnąć tutaj gangstera i później dokonać swojej zemsty. Bo Louis nienawidził zostawiać spraw niedokończonych. Bo nie interesowało go, czy Styles wiedział, czy nie wiedział o ich naturze. Nie interesowało go to.
I to właśnie dlatego ubrał nawet swoją najbardziej obcisłą kieckę, w której ledwo czasami siedział. Ale to nie były rzeczy, którymi zwykle się przejmował. Musiał przecież jak najlepiej przygotować się do swojego planu, ale liczył jedynie na to, że mężczyzna pojawi się tego samego dnia. Bo szczerze mówiąc nie uśmiechało mu się siedzenie w podobnych strojach przez kolejne dni. Ale w końcu wielka wygrana wymagała największych poświęceń i to właśnie dlatego on był na to gotowy.
Nawet przyłożył się jeszcze mocniej do poprawienia każdej zalety jego twarzy. Musiał w końcu sprawić, że brunet będzie gotowy spełnić każde, nawet jego najmniejsze życzenie. A jeżeli mu się to nie uda, to jak nic nie nazywał się więcej Louis Tomlinson, tylko Louis Dupawołowa. Takie było jego postanowienie.
Zanim nie wyszedł, zatrzymał się jeszcze, spoglądając na swoje wieszaki i myśląc, czy może nie wziąć jeszcze ze sobą boa, które czasami brał ze sobą, gdy miał nastrój i próbował wyglądać jak nieco bardziej skłonny do jakiejś zabawy. A teraz zabawa w kotka i myszkę miała być dla niego czymś więcej. Jednak w tym samym momencie rozległo się całkiem delikatne pukanie do drzwi. Louis wiedział, że nie mógł być to ani Nick, ani Niall, ani żadna inna pracująca omega. Nikt z nich nie zwykł pukać.
Podszedł delikatnie, blokując zamek jak najciszej, nie interesując się nawet tym, czy osoba po drugiej stronie zorientuje się, co właśnie robił.
— Kto tam? — zapytał nieco głośniej i czuł, jak nieco mocniej zaczynało bić mu serce.
— Chyba doskonale wiesz kto.
I tak, Louis wiedział. Właśnie idealnie do jego małej nory przyszedł nikt inny jak Harry Styles. A omega naprawdę nie mogła uwierzyć w to, że spędziła nawet te dwie minuty więcej, aby wyglądać jeszcze lepiej, aby alfa postanowiła od tak go zaskoczyć i zniszczyć całą zasadzkę.
Ale nie zamierzał rezygnować ze swojego pomysłu. Szybko schował jedynie butelkę pod jedną z poduszek ułożonych na ich własnej kanapie, po czym otworzył drzwi. Starał się wyglądać jak najprzyjemniej.
A dosłownie sekundę później wpatrywał się już w alfę, który miał biały garnitur. Louis niemal uśmiechnął się lubieżnie. W końcu na bieli będzie o wiele lepiej widać wszelkie śladu, które pojawią się po jego zranieniach.
— Przybyłeś aż do moich skromnych progów? — zapytał Tomlinson, musząc powstrzymywać swój gniew. Starał się wyglądać tak samo słodko jak za pierwszym razem. — Niesamowite, niemalże jak piesek.
CZYTASZ
✓ | The Art of Seduction
FanficKlub mienił się światłami, a wraz z nimi mienił się Louis. Louis, który był specjalistą w swojej pracy Zwodził i uwodził, wyciągając wiele pieniędzy od mężczyzn, którzy łaknęli jego uwagi ponad wszystko inne. A on uwielbiał widzieć, jak te bogate al...