Czy tym razem Harry dotrzymał swojej obietnicy? A i owszem, jakoś mu się to udało.
A czy Louis specjalnie odstawił się jak milion funtów, aby móc przez cały dzień denerwować alfę? Jak najbardziej.
Ale, od początku. Niall i Nick nie zostali u niego na noc. To nie tak, że nie chciał, ale potrzebował snu dla urody i musiał specjalnie wcześniej wstać, aby zrobić się na bóstwo. Oczywiście nie wyganiał swoich przyjaciół, ale dał im tylko tak delikatnie do zrozumienia, że chciał zostać sam. Ci na szczęście zrozumieli, a Horan powiedział jedynie, że póki on osobiście nie zaaprobuje Stylesa, to niech Louis nawet nie myśli o czymś więcej jak trzymanie się za rączkę. Tomlinson spojrzał na niego jedynie, mówiąc, że co najwyżej Harry będzie mógł potrzymać jego palec i finalnie wyszło to chyba bardziej dwuznacznie niż kiedy tworzył taką odpowiedź w swojej głowie.
Najważniejszym jednak było to, że naprawdę się postarał, aby wyglądać odpowiednio. I tak jak w pracy specjalnie dobierał swoje stroje, aby tylko kusić wszystkich dookoła jak najbardziej, tak teraz uznał, że nie może wyglądać, jakby faktycznie był utrzymanką na łasce Stylesa. Co to to nie. Mowy nie było, bo Louis chyba nie zniósłby wzroku innych omeg, które czułyby się lepsze. Bo to on miał być najlepszy.
I to właśnie dlatego specjalnie wybrał takie ubrania, aby samemu podkreślić swój status. Że nie jest zwykłą, biedną omegą zdaną na czyjąkolwiek łaskę. Nie oznaczało to jednak, że miał zamiar wyglądać przy okazji źle czy staromodnie. Louis doskonale wiedział, że przy całej swojej elegancji i nonszalancji, którą włożył w swój strój, musiał również zdecydować się na coś takiego, co sprawi, że Harry nie oderwie od niego oczu. Cóż, akurat to nie było aż takie trudne do zrobieni, bo Tomlinson doskonale wiedział, które części swojego ciała powinien podkreślić.
Finalnie więc postawił na coś całkiem klasycznego, co wyglądało, jakby szedł na rozmowę o pracę albo wychodził z jakiejś korporacji, jednak sprawne oko doskonale rozpozna drogie, luksusowe marki, do których mało kto jednak miał dostęp. Chociaż zdecydowanie wolałby dresowe spodnie i bluzę, w których zwykle chodził, to miał przecież plan do wykonania. A to było dla niego w tym momencie najważniejsze.
Wszystko było idealne, podobnie jak w dzień, kiedy specjalnie chciał ściągnąć na siebie uwagę Harry'ego i dać mu nauczkę za pogryzienie go. Teraz jednak musiał być o wiele bardziej ostrożny i subtelny. Chociaż wiedział, że mógł powiedzieć alfie nawet w twarz, że będzie próbował go uwieść, aby oskubać go z kasy, a ten weźmie to za żart, co było pocieszające, bo miał jednak jakiś margines błędu, gdyby jego złośliwość wzięła nad nim w górę.
Ale obiecał sobie, że tak się nie stanie. No bo kto miałby dać radę jak właśnie nie on sam?
I to właśnie w takim stroju, wyglądając niemal jak aniołek, otworzył brunetowi drzwi. Oczywiście nie miał kompletnie zielonego pojęcia, o której ten się zjawi i właśnie dlatego podniósł się z łóżka bardzo wcześniej, o tej samej porze bombardując telefonami pana, który dzień wcześniej przyniósł jego prezenty.
— Dzień dobry, słoneczko.
— Dzień dobry, chmuro z ulewnym deszczem — odpowiedział Louis, uśmiechając się niemalże słodko.
— No proszę, a wystarczyło nieco cię rozpieścić i już stajesz się milutki — powiedział z lekkim prychnięciem Harry, ale kiedy spojrzeli na siebie, wiedzieli już, że to wcale nie była prawda. Że Louis wcale nie był milutki, z prezentami czy bez nich.
— Zawsze byłem dla ciebie milutki, Harry. Nie dramatyzuj.
— Jadłeś? — zapytał ten, kiedy pomagał omedze ubrać całkiem długi płaszcz, zaraz zawiązując również ten sam, ciemny, ciepły szalik wokół jego szyi.
CZYTASZ
✓ | The Art of Seduction
FanfictionKlub mienił się światłami, a wraz z nimi mienił się Louis. Louis, który był specjalistą w swojej pracy Zwodził i uwodził, wyciągając wiele pieniędzy od mężczyzn, którzy łaknęli jego uwagi ponad wszystko inne. A on uwielbiał widzieć, jak te bogate al...