Wydawało się, że ta dziwna walka ich dwójka trwała nadal. Nie wyglądało również na to, aby ta miała zakończyć się w najbliższym czasie. W końcu uwodzenie nie było czymś prostym, co można było dokonać w przeciągu kilku dni. Chociaż nie, Louis wierzył, że można było uwieść kogoś w przeciągu kilku godzin.
Jednak z Harrym zamierzał pobawić się nieco dłużej.
Po ich wspólnym wyjściu żaden nadal nie zamierzał czegokolwiek odpuścić. Co prawda Louis już nie otwierał drzwi, znosząc kolejne prezenty do swojego mieszkanka, bo takowe się nie pojawiały, ale za to co rano, punkt dziesiąta (nie żeby specjalnie czekał i sprawdzał, kiedy to wszystko miało miejsce) pod jego drzwiami pojawiało się śniadanie razem z małym bukiecikiem. Omega chciała śmiać się za każdym razem, wiedząc, że przecież zwrócił brunetowi uwagę na brak kwiatów, kiedy widział go poprzednim razem. Jednak słodkie wypieki naprawdę były smaczne, szczególnie, gdy zrobił sobie do nich ciepłej herbaty. Czasami dla odmiany dostawał również pyszne kanapki. Przez moment był nawet ciekawy, skąd Styles był w stanie wytrzasnąć takie smakołyki. Ale że teraz był etap, kiedy Louis udawał niedostępnego, to postanowił nie podejmować żadnej próby, aby się dowiedzieć.
W pracy, cóż, nadal nie miał za bardzo nic do roboty. Całe dwa tygodnie przesiedział, nudząc się i strzelając w Nialla przeterminowanymi cukierkami, które jednego dnia znaleźli. Kto tak bezczelnie porzucił czekoladowe słodkości, to zupełnie nie wiedzieli. Z nieco gorszych rzeczy, to musiał wspomnieć, że nadal miał swoją obstawę, której naprawdę nie chciał w swoim pobliżu. Chociaż ci kryli się całkiem nieźle, to nadal wzbudzali podejrzenia. W końcu nie byli niewidoczni i jeżeli ktoś naprawdę by chciał, zauważyłby ich bez specjalnie wielkiego problemu.
A może to właśnie była taktyka Harry'ego? Sprawić, że Louis nie będzie miał żadnego możliwego wyjścia, jak jedynie coraz bardziej i bardziej zagłębiać się w jego świat? Omedze przeszło to raz czy dwa przez myśl, co sprawiło, że musiał rozważać coraz mocniej każde słowo. Prowadził również swoje małe zapiski, aby naprawdę mieć coś, czym będzie mógł w razie kłopotów podzielić się z odpowiednimi służbami. Wiedział jednak, że musiał mieć coś więcej niż tylko swoje zapiski. Nie był głupi i miał świadomość tego, że to nie byli amatorzy i pewnie doskonale wiedzieli, jak mieli się kryć, aby nielegalne biznesy tuszować legalnymi. A ponieważ alfa czy nie alfa, Tomlinson nie mógł pozwolić sobie na żadne niebezpieczeństwo.
Swój notatnik chował za jedną z poluzowanych płytek w łazience, gdzie był dostęp do liczników związanych z wodą. Kto to tak zrobił, nie miał pojęcia, ale chociaż zwykle na to narzekał, tak w tym momencie dziękował. W końcu kto normalny będzie pukał w kafelki niedaleko szczotki do kibla? No właśnie. Nikt. Nawet jeżeli przyprowadziliby psa, to skoro nie składował nigdzie żadnych narkotyków czy innego gówna, to ten również tego nie znajdzie. A w razie czego miał naprawdę niezłą kartę przetargową między sobą a policją. Może również i między sobą a Harrym, kiedy będzie mógł go zaszantażować.
Na razie jednak żadna osoba z mundurowych mu nie przeszkadzała. Nie to, że szukał specjalnie z nimi spotkania, ale cieszył się, że nie musiał ich znosić. Wolał nie mieć powtórki z rozrywki, choć wydawało się, że sprawa detektywa naprawdę była zamknięta, a on nie musiał się niczym martwić. Nawet nieco pilnej oglądał wiadomości i czytał je na Internecie, ale nie było żadnych poważnych informacji. Pojawiła się jedynie wzmianka o wypadku na jednej z dróg, a data idealnie zgadzała się z wydarzeniem, więc uznał, że musiała chodzić o to.
Być może naprawdę uspokoiło to omegę, ale czuł, że i tak musiał martwić się na przyszłość, tak na zapas. I wiedział, że chyba było jak słowo klucz w tym wszystkim.
CZYTASZ
✓ | The Art of Seduction
FanfictionKlub mienił się światłami, a wraz z nimi mienił się Louis. Louis, który był specjalistą w swojej pracy Zwodził i uwodził, wyciągając wiele pieniędzy od mężczyzn, którzy łaknęli jego uwagi ponad wszystko inne. A on uwielbiał widzieć, jak te bogate al...