Po pierwszej radości związanej z odnalezieniem Louisa, Harry szybko poprzysiągł sobie zemstę. Chociaż nie zamierzał mówić omedze o tym głośno. Widział, że ten nie był w nastroju na żadne rozmowy, a już szczególnie na takie. Jedyne, na co tak naprawdę pozwalał, to na bycie tulonym i zapewnianie, że nie stanie mu się nic złego. Każdego dnia jednak było nieco lepiej. Chyba pomagało to, że nikt dookoła Louisa nie wpatrywał się w niego jak w najgorszego przestępcę, a na dodatek Harry wciąż był obok, zapewniając, że wszystko było w porządku.
Jednego dnia sprowadził nawet do ich domu Nialla i Nicka. Oczywiście ta dwójka wiedziała, co się stało, w porównaniu chociażby do takiego Malika, który również się pojawił, każąc Liamowi nosić całkiem ciężki garnek pełen jedzenia. Payne powiedział mu jedynie, że Louis był chory, a Zayn obiecał sobie, że zajmie się przyjacielem, mówiąc, że alfy na niczym się nie znały. Tomlinson był naprawdę wdzięczny, bo chociaż gosposia w domu alfy gotowała naprawdę pysznie – a przynajmniej tak zgadywał – to nie czuł za wiele w delikatnie przyprawionych daniach. Na szczęście Malik nie folgował sobie w tej kwestii.
A drobne kłamstwo, które sprzedał swojej omedze prokurator o tym, że jego przyjaciel był obłożnie chory, okazało się całkiem prawdziwe, kiedy Louis pociągał nosem albo kaszlał od czasu do czasu. Oczywiście naczelną pielęgniarką był nie kto inny jak sam Harry, niosąc co chwila ciepłą herbatę, tabletki i poprawiając miękki koc. Lekarz również się pojawił, ale na szczęście Louis nie odniósł żadnych większych obrażeń. Co jednak nie zmieniało faktu, że dla większości swoich alf, Styles kompletnie nie przypominał siebie. Był dosłownie na każde jedno kaszlnięcie i większość swoich obowiązków wykonywał w domu.
W tym samym czasie reszta szukała drugiego napastnika. Harry miał swoje dojścia, czasami wykorzystując siłę, aby przekonać je do współpracy, ale dowiedział się, kto za tym wszystkim stał i gdzie można było znaleźć dom, w którym trzymano Louisa. Teraz, kiedy miał więcej informacji, o wiele łatwiej było dojść do źródła problemu niż działać po omacku jak wcześniej. Przecież był pewien, że wyczyścił poprzedni gang z problemów, a te jednak nadal czaiły się na nich za rogiem.
A kiedy Louis budził się w nocy, nie mogąc później zasnąć, Harry jeszcze bardziej obiecywał sobie, że kiedy dorwie w swoje ręce tego drugiego kuzyna i jego kumpli, to ten będzie błagał, aby czas cofnął się o te wszystkie dni. I wcale nie pomagały słowa Tomlinsona, który mówił mu, że tamten wcale tego nie chciał. Styles uważał, że skoro ten miał świadomość jego gniewu, to teraz miał szansę poczuć go na sobie.
Najgorszym jednak było to, że zbliżała się jego ruja i nijak mógł to powstrzymać, choć naprawdę chciał. Wiedział, że to nie był odpowiedni moment, aby mierzyli się z takim stanem. I nawet jeśli nie rozmawiał na ten temat z Louisem, to domyślał się, że omega musiała coś wyczuwać. Harry cały czas zastanawiał się, jak powinien zacząć taką konwersację, ale każdy pomysł w jego głowie wydawał mu się gorszy od poprzedniego. Był nawet gotowy wyjechać z domu, aby przeczekać gdzieś te kilka dni, jednak Louis w swoim aktualnym stanie czuł się źle bez Harry'ego w pobliżu.
Najpierw jednak chciał zająć się sprawą kuzyna, aby upewnić się, że już nic ani nikt więcej nie zagrażał jego omedze.
Aż w końcu pięć dni po odnalezieniu szatyna dostał telefon, że i pan kuzyn się znalazł, a dom gdzie przetrzymywany był Louis, stanął w płomieniach z dobrze zalaną piwnicą. I nie zalała jej wcale woda, a benzyna, która miała pomóc w pozbyciu się ciała. Kuzyna jednak znaleźli w innym miejscu, planującego kolejną zemstę, tym razem nie bacząc na konsekwencje. Harry ucieszył się, ponieważ skoro była to robota jego chłopaków, to oznaczało, że policja nie kombinowała i faktycznie się wycofała. Wolał nie wracać na komisariat i nie wyjaśniać tego w poważniejszym tonie.
CZYTASZ
✓ | The Art of Seduction
Fiksi PenggemarKlub mienił się światłami, a wraz z nimi mienił się Louis. Louis, który był specjalistą w swojej pracy Zwodził i uwodził, wyciągając wiele pieniędzy od mężczyzn, którzy łaknęli jego uwagi ponad wszystko inne. A on uwielbiał widzieć, jak te bogate al...