Lucy's POV
Ile mam się męczyć z tym pieprzonym wirusem !? Wszystko przez tego Davida ! Ćpun walony...Mam już dość bycia tutaj ! Dosyć, że jedzenie dają okropne to jeszcze na dodatek nie podejmują leczenia tylko czekają na cholera wie co.Dobrze przynajmniej, że mama ze mną jest.Bez niej nie dałabym rady.Ojciec najlepiej to się powiesił i uciekł od problemów.Została mi tylko mama.Ale jej tu nie ma ! Większość dnia spędza w tej durnej pracy ! Mogli przynajmniej jej dać kilka dni wolnego przecież córka jest w szpitalu, ale nie ! Po co ?! Przepraszam poniosło mnie.3 tygodnie spędzone w tym szpitalu to zdecydowanie dla mnie za dużo. Do tego wszystkiego strasznie tu nudno ! Telefon jest moim jedynym kontaktem ze światem nie wliczając tego, że jest tu też telewizor...puszczają tylko mini mini !
Do pokoju weszła pielęgniarka Magdalene. Ona jako jedyna jest tu na poziomie.
Magdalene : Lucy , złotko przyniosłam ci obiadek.Jajko sadzone z ziemniakami i surówką.
Lucy : Nie lubię.
Magdalene : Zjedz chociaż troszeczkę.
Lucy : No dobrze, dla pani.
Magdalene uśmiechnęła się do mnie i wyszła z sali.
Wzięłam widelec i nabiłam na niego małego ziemniaka po czym włożyłam do ust.Ble ! Odłożyłam obiad na stolik i przykryłam się kołdrą.Zaczęłam przeglądać Facebooka by chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Na stronie głównej był post :
Justin Bieber
I go to hospital. Help me.
(Zdjęcie chłopaka w karetce)
Nie byłam jego fanką, lecz było mi go żal. Chłopak jest naprawdę fajny i tworzy świetna muzykę.Żal mi było też jego fanów.Wyobrażam sobie co oni musieli wtedy przeżywać.
Za oknem słychać było dźwięk karetki.
Podeszłam do okna by zobaczyć kogo przywieźli. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom ! To był Justin Bieber ! Prawdziwy Justin Bieber ! Ten sam co opublikował post i ten sam co śpiewa i koncertuje.Lucy ogarnij się ! To tylko zwykły człowiek.No ale Justin Bieber ! Przestań ! - biłam się z myślami.Położyłam się do łóżka i napisałam sms' a do mojej przyjaciółki Nicki.
Gdy miałam nacisnąć przycisk ,, wyślij " - na ,, łóżku na kółkach " przywieźli Justina do sali obok mnie ! Nie będę nikogo okłamywać. Byłam podekscytowana ! Podsłuchałam kawałek rozmowy lekarzy :
Musimy go reanimować !
Podłączyć inkubator !
Zaraz go stracimy !
Każda sala miała okienko przez które można zaglądać do sali obok, jeśli oczywiście okienko nie jest zasłonięte roletą. W pokoju Biebera akurat nie była zasłonięta więc porobiłam kilka zdjęć by mieć dowód. Nagle zauważył mnie lekarz i zasłonił okienko.Zdenerwowałam się i uderzyłam w nie pięścią.
Nacisnęłam guzik w mojej sali, który służył do wzywania pielęgniarki. Ta za chwilę była już przy mnie.
Pielęgniarka : Coś się stało ?
Lucy : Chciałam tylko porozmawiać.
Pielęgniarka : A więc słucham.
Lucy : Będę mogła odwiedzić pacjenta obok ?
Pielęgniarka : Jest z twojej rodziny ?
Lucy : Nie...
Pielęgniarka : To niestety nie ma takiej możliwości.
Lucy : Ale tam leży Justin Bieber ! Prawdziwy Justin Bieber !
5 komentarzy i jedziemy dalej :D
CZYTASZ
Life out of control
FanfictionPołączyło ich nieszczęście. Pobyt w szpitalu. On - światowa gwiazda popu.Poszkodowany Ona - nosicielka wirusa HIV Tygodnie spędzone w szpitalu, lecz opłacało się. Opłacało się czekać na tego jedynego...