Rozdział 29

29 3 3
                                    

"The games you played were never fun
You'd say you'd stay but then you'd run"

- Billie Eilish, "Bored"


WTEDY

Miałam dziś sen, że tonę. 

Nie było w nim nic innego poza mną i wodą, która wypełniała moje płuca. Nie widziałam światła, wszystko wokół było mętne i ściągało mnie w dół... Kiedy próbowałam wypłynąć, ręce zaplątywały mi się w wodorosty, a szarpiąc się, pogarszałam sytuację. Dryfowałam więc i powoli umierałam - na pewno wolniej niż to możliwe w przypadku łykania tak dużej ilości brudnej wody. Wydaje się, że tonęłam przez wiele godzin. 

Potem się obudziłam, rozejrzałam się wokoło i wzięłam kilka głębszych wdechów, jakby ten sen naprawdę miał zrobić mi krzywdę. Obok leżał Dion - jego myśli były spokojne. Prawie zawsze wstawał wcześnie, ale dziś to ja go prześcignęłam. Ja i moje wątpliwości. 

Wygląda jak ktoś, za kim uganiałyby się dziewczyny w mojej szkole. Byłby sensacją, jest naprawdę piękny. Kiedy nie kłamie i słodko sobie śpi, jest jedynym co mam ochotę oglądać. I uspokaja mnie, nawet jeśli przed chwilą byłam przerażona. Nie jestem sama. 

Uśmiecham się do siebie, a Dion otwiera niespodziewanie jedno oko i znów je zamyka. 

- Przyglądasz mi się. 

- Tylko trochę. 

- Proszę bardzo, nie krępuj się - mamrocze w poduszkę, a ja sięgam dłonią do jego włosów i przejeżdżam palcami po ciemnych kosmykach. - Connie, nie. 

- Co "nie"?

- Zabieraj rękę. 

- Czemu? - pytam dalej głaszcząc go po głowie. W jednym momencie chłopak się napina i za chwilę jego dłoń obejmuje mój nadgarstek. 

Patrzę na niego wyzywająco kiedy podnosi się do pozycji siedzącej i przyciąga mnie do siebie. 

- Powinnaś choć raz posłuchać - szepcze przy moich ustach, w które po chwili się wpija. Oddaję się temu pocałunkowi pozwalając by rozwiał mój wcześniejszy koszmar w niepamięć.

Dion kładzie mi dłonie na szyi i manipuluje moimi ruchami tak, żebym mu się poddała. Góruje nade mną i kiedy tak leżę, zdaję sobie sprawę z tego, że uwielbiam poranki u niego w domu. Oh, zdecydowanie je uwielbiam. 

Sunę palcami po jego ręce z dobrze znanym mi tatuażem, a on schodzi z pocałunkami na moją szyję. Śmieję się, kiedy jego włosy łaskoczą moją skórę. 

Kiedy wraca z powrotem do mojej twarzy, to ja próbuję teraz przyciągnąć go do pocałunku, ale coś nam przerywa. 

- Cholera. 

- No, cholera - marudzę puszczając go. Dion powoli się ze mnie zsuwa i sięga szybkim ruchem po telefon utopiony między poduszkami. Patrzy na ekran, a potem na mnie i odbiera. 

Nie przeszkadza mi, że wychodzi. Nigdy nie rozmawia przy mnie przez telefon, nieważne kto dzwoni. Ale ma prawo do tej prywatności. 

Kiedy on znika za drzwiami sypialni, ja ubieram się i poprawiam włosy przy wielkim lustrze. Podchodzę do jego szafy i odnajduję za duży biały t-shirt który postanawiam sobie na jakiś czas przywłaszczyć. Delikatnie przejeżdżam palcami po klawiszach fortepianu kiedy go mijam, to taki mój rytuał. Wczoraj graliśmy wspólnie z Dionem przez godzinę, a potem zamówiliśmy coś do jedzenia i spędziliśmy idealny wieczór. 

Nothing To SaveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz