Rozdział 4 "Prawdziwa natura"

73 5 3
                                    

-Hej Isagi...czemu kopnąłeś piłkę? - powiedział Kira, który chyba dalej do końca nie dowierzał w to co się stało. Isagi również wyglądał na zdezorientowanego biorąc pod uwagę wyraz jego twarzy. 
-Ja...piłka po prostu... -jąkał się, nie potrafiąc skleić sensownego zdania. 
-Dobra robota, nieoszlifowane diamenciki. Rezultaty są tutaj wszystkim. Kira Ryunoske LOCK OFF! -oznajmił Jinpachi Ego, który ponownie pojawił się nad nami na wielkim ekranie. Białowłosy dosyć mocno protestował podważając sens tego testu. Nie rozumiem czemu niby był taki dobry skoro nie potrafił zrozumieć podstawowych zalet tego typu gry. Ale cóż, dla mnie widząc te 136 sekund gry w berka nie pokazał nic ciekawego. Nie pokazał żadnego ego ani niczego co mogło tworzyć by z niego kogoś wartego uwagi. 
-Po prostu przegrałeś nic więcej, nic mniej. Osoba, która nie umie się dostosować do warunku i nie wierzy w możliwość odwrócenia swojego losu jest bezużyteczna -mruknąłem i poczułem na sobie wściekły wzrok Kiry oraz zdziwiony wzrok Isagiego. Końcowo białowłosy opuścił pomieszczenie, a Bachira i Isagi zdawali się o czymś rozmawiać. 
-To jest świat rywalizacji. Światowej klasy piłkarze, których podziwiacie muszą się z nim mierzyć codziennie. Jak to jest? Kiedy pierwszy raz naprawdę walczycie o swoją karierę? Boicie się? Jesteście podekscytowani? Tak działa Blue Lock. To oczywiste czyż nie? W końcu pojęliście jak mdława była wasza piłka, prawda? "Tak, przetrwałem!" Takie myśli trafiły do waszych głów. Zapamiętacie je i wyryjcie w swoim mózgu. To właśnie jest zwycięstwo. Za każdym razem kiedy takie uczucie się w was pojawi, wasze ego wzrośnie. Gratuluję zdania testu wstępnego. Jest was jedenastu. Jedenastka, która dzieli to samo przeznaczenie. Raz będziecie współpracować, a raz bezwstydnie zdradzać siebie nawzajem. Rywale będący na granicy przepaści, drużyna Z.


Przez ostatnie 3 dni nie robiliśmy nic innego niż testy wytrzymałości, bieganie, wyskoki czy inne ćwiczenia. Biorąc pod uwagę resztę chłopaków z naszej drużyny trochę od większości z nich odstawałem pod tym względem, aczkolwiek i tak miałem mniejsze problemy niż Isagi i Igarashi, który teraz przez wszystkich był nazywany Igaguri. 
-Eh...znowu natto? -mruknął do siebie Isagi, który przede mną odbierał swoje jedzenie. W zależności od rankingu każdy z nas otrzymywał dodatkowy przysmak. Podstawą był ryż oraz zupa miso. W moim przypadku była to sałatka z warzyw, która smakowała nie tak źle, mimo że najwyższej jakości w niej nie można było się doszukiwać.
-Jeśli chcesz to możemy się wymienić -odparłem, a Isagi spojrzał się na mnie i tylko pokręcił głową.
-Nie, nie trzeba - rzekł i poszedł do swojego stołu zjeść swoje jedzenie. Po krótkim westchnięciu sam zająłem miejsce przy stole i zacząłem jeść mój posiłek. 
Parę godzin później kiedy już spaliśmy, a właściwie reszta spała, bo ja nie do końca byłem w stanie, zauważyłem jak Isagi wymyka się po cichu z pomieszczenia. Po chwili też to zrobiłem i poszedłem na boisko treningowe gdzie on i Bachira już przebrani rozgrzewali się. 
-...ponieważ mam w sobie potwora - słowa garnkowłosego trochę mnie zaskoczyły, ale i tak wszedłem na boisko. Można powiedzieć, że przeszły mnie ciarki spowodowane zażenowaniem tych słów, ale jednocześnie czułem, że kryje się w nich coś ciekawego co może mi pomóc się rozwinąć.
-Yo, nocne trenowanko? -zapytałem tak jakbym kompletnie nie usłyszał poprzednich słów Bachiry.
-Tak, chcesz się dołączyć? -zapytał Bachira, a ja skinąłem głową. 
-Jasne -odparłem, a garnkowłosy uśmiechnął się pogodnie. Przebrałem się w strój do ćwiczeń i rozpoczęliśmy trening. Był on dosyć prymitywny, gdyż polegał on na mijaniu się 1 na 1. Trzecia osoba czekała. Pierwsi byli Isagi i Bachira. Ruchy Bachiry były bardzo sprawne, szybko i precyzyjnie reagował na ruchy Isagiego, który wydawał się dosyć łatwy do obejścia.
-Hej Isagi...nie sądzisz, że powinieneś trochę mniej rozkraczać te nogi? Przy takim ruchu ciałem i bronieniu słabo to widzę... -mruknąłem, a Isagi zmarszczył niezauważalnie czoło. Uśmiechnąłem się z moim prowokacyjnym uśmieszkiem, a Isagim widocznie delikatnie to wstrząsnęło, bo od razu poczułem jak powietrze staje się cięższe. Fioletowa aura pokryła jego oczy i tym razem bardzo agresywnie rzucił się na piłkę. Gdyby nie niesamowity refleks Bachiry bez problemu by ją odebrał. 
-O to dokładnie chodzi. Kiedy się ciebie zachęci grasz kilkanaście razy lepiej. Oby tak dalej -poklepałem go po plecach i zająłem jego miejsce. Bachira spoglądał się na mnie z podobnym uśmieszkiem jak ja przed chwilą. Rzucił się na mnie i zalał moje oczy masą super szybkich nożycowych kiwek. W pewnej chwili po mojej prawej poczułem zapach, którego nie czułem nigdy wcześniej w takiej sytuacji. Zapach błota. Coś błotnistego i wielkiego pojawiło się po mojej prawej, a kiedy skierowałem tam wzrok zrobiłem instynktowny krok do tyłu. Obok mnie stał wielki potwór stworzony z czegoś podobnego strukturą do błota. Był nieźle zbudowany i miał wielkie białe ślepia oraz zęby. Uśmiechał się w podobnym stylu jak Bachira chwilę temu. Ten moment mojego zawahania został wykorzystany przez Bachirę brutalnie. Wpierw jego potwór zamienił się w strugę skondensowanego dymu, która przeszła mi między nogami i za nimi zmaterializowała się ponownie, a chwilę później Bachira założył mi siatkę. 
-I ktoś tu mówił o rozkładaniu nóg -prychnął Isagi, a ja zaśmiałem się pogodnie.
-Wypadek przy pracy, teraz już nie przejdziesz mnie ani razu ,panie z kolegą potworem - wykrzywiłem zęby w uśmiechu, a Bachira wyglądał na zaskoczonego, że podsłuchałem ich rozmowę. Szedł na mnie pewnie, próbując mnie zmylić swoim ciałem, ale rzeczywistość była okrutna. Jego potwór stał na prawo ode mnie. Zamarkowałem ruch w lewo, po czym poszedłem w prawo i odebrałem piłkę. 
-Mówiłem -odparłem.
-Jeszcze raz -powiedział zirytowany Bachira, ale po raz kolejny odebrałem mu piłkę. Powtórzyliśmy to jeszcze parę razy, ale za każdym razem wyszedłem zwycięsko. 
-Co jest, jak ty... -wydyszał garnkowłosy, a Isagi wyglądał na mocno zszokowanego tym co się właśnie wydarzyło. 
-Nie mam powodu żeby ci mówić jak odczytuję twoją grę. Gdybym to zrobił, straciłbym tylko na tym. Poza tym, ty mnie nie interesujesz. W takim stanie, w jakim aktualnie jesteś niedługo napotkasz przeszkodę nie do przejścia. Ale to nieistotne, póki co skupmy się na tym aby...
-Wyniki testów sprawnościowych są już gotowe. Prosimy o powrót do swoich pokojów i sprawdzenie aktualnego rankingu -przerwał mi komunikat odbywający się z wiszących w rogu megafonów. Westchnąłem cicho nie kończąc zdania i kierując się w stronę pomieszczenia.
-Isagi zobacz, wspiąłem się w górę - powiedział Igarashi pokazując swój numer Isagiemu - 275.
-Zresztą zobacz, ty też - powiedział wskazując na numer Isagiego - 274. Spojrzałem na swój własny numer i nie spotkałem się z żadnym zaskoczeniem - 273. 3 dni potrafią naprawdę mocno popsuć im pamięć chyba. Albo mają problemy z matematyką. Skoro zostaliśmy uformowani w drużynę to trzeba założyć że inni gracze również. Początkowo było nas 12 na drużynę, a graczy jest 300. To znaczy że drużyn jest 25. Skoro z każdej odpadł jeden zawodnik to jest nas 275. Biorąc pod uwagę, że różnice między poszczególnymi graczami w ogóle się nie zmieniły to znaczy, że po prostu została zrobiona odsiewka. Ale coś mi tu nie gra...nie każdy przecież jest tak bardzo uzdolniony sprawnościowo. Niektórzy są uzdolnieni w innych kategoriach. Ciężko mi uwierzyć by taki Bachira miał lepsze wyniki niż Kunigami czy Gagamaru, nad którymi stoi wyżej. Chyba, że początkowo bije ich o taką wartość, że nawet ta różnica nie zachwiewa różnicy w tym pseudorankingu. Wątpię by ten cały Ego miał tak bardzo spaczony osąd i ocenę zawodników. Mało tego, czemu ja wylądowałem tak nisko? Bachira nie wydaje mi się ciężkim przeciwnikiem, a jest najwyżej usytuowany w tej drużynie. Może to kwestia tego, że nie grałem w drużynie przez ostatni czas i dlatego mnie to zaniżyło? Wątpię, jeśli tak to w ogóle bym się tutaj nie znalazł. Poza tym kojarzyłem paru zawodników, którzy byli wcześniej w tamtej hali i byłem od nich lepszy. Mimo to jestem najniżej. Nawet zakładając, że to przez brak trenowania w klubie to i tak taki Bachira zrobiłby z nich miazgę. Cóż, zastanowię się nad tym potem...
-Witam moje nieoszlifowane diamenciki -odparł Ego Jinpachi, który pojawił się na ekranie telebimu. 
-Dziękuję za waszą ciężką harówkę. Podoba wam się w Blue Lock? -zapytał, a mocno utemperowany chłopak z krótkimi blond włosami i grzywką po środku wystąpił.
-Chyba cię pogrzało! Serio myślisz że możemy być lepsi w takich gówno warunkach? -reszta ludzi się zgodziła, ale Ego przerwał im brutalnie.
-Warunki są do niczego, bo takie same są wasze umiejętności kretyni! Pochylmy się nad tym jak działa Blue Lock. Składa się on z 25 drużyn ulokowanych w pięciu różnych budynkach. Przy okazji każda drużyna straciła po jednym zawodniku, więc jest nas tylko 275. Pięć pierwszych drużyn znajduję się w budynku pierwszym, kolejne pięć w drugim i tak dalej. Tak samo z zawodnikami, pierwsza 11 znajduje się w drużynie A, druga w B i tak dalej. A więc wasza 11 składa się na drużynę Z najgorszą w całym budynku piątym. Jesteście na samym dnie. Inni gracze mają dostęp do lepszego jedzenia i lepszych warunków. Tutaj królem jest najlepszy piłkarz! A więc zaczynajmy...pierwszą selekcję. Odbędzie się ona w postaci ligi pięciu drużyn, każdy z każdym. Przechodzą dwie najlepsze drużyny, a także czołowy strzelec z trzech przegranych drużyn.
-Mamy zagrać jako drużyna? 11 napastników? - odparł jeden z chłopaków, którego imienia dalej nie pamiętałem. 
Rozpoczęło się zamieszanie, ale ja już byłem w kompletnie innym świecie. Moje ciało drżało z ekscytacji. Czyli jednak po prostu zwykłe mecze, o tak, w takim środowisku to ja będę królował. 
Ego gadał coś o historii i jak kiedyś wyglądała piłka nożna, ale to mnie teraz nie obchodziło, teraz już wszystko zrozumiałem. 
Ten cały ranking to jedna wielka ściema, nic nie wnosi. Jaki byłby sens marnować nawet resztki pieniędzy w tak ryzykownym programie na kogoś kogo z założenia spisuje się na straty? Żeby liczyć na tą jedną, może dwie osoby co dokonają cudu i przetrwają? Czemu lepsi ludzie znajdują się niżej od innych? I czemu ten ranking się nie zmienił. Żeby zniszczyć naszą pewność siebie i sprawić, że łakniemy zwycięstwa i przetrwania. Rozumiem to, bo wykorzystuję podobny model działania. To wszystko to tylko prowokacja by obudzić w nas nasz potencjał. Prawdopodobnie w wyższych drużynach znajdzie się paru faktycznie lepszych zawodników byśmy niczego nie podejrzewali i żebyśmy na nich skupili swoją uwagę, bądź też wierzyli, że resztę osób po prostu pokonaliśmy i staliśmy się lepsi, co jednocześnie będzie nas budowało. Mało tego, przy takim założeniu reszta budynków to też ściema. Istnieje tylko budynek 5. Dokładniej pięć budynków piątych. Nie są od nas o wiele lepsi. Każdy ma przeczucie, że znajduje się na dnie i chce desperacko przeżyć lub też wspiąć się na szczyt. Czyli gdzieś tam, w którymś budynku... gdzieś tam on się znajduje. Spojrzałem się w stronę telebimu z szerokim uśmiechem. Czułem jak moje oczy płoną dzikim i niekontrolowanym płomieniem. 
-Jesteś genialny, Ego Jinpachi... -mruknąłem do siebie i ścisnąłem pięści. Nie ma powodu żebym upewnił się mojej teorii prowokując Ego. To idealne środowisko dla mnie. Zaczynajmy więc. Drużyno X, nadchodzę.


"Nathan Devou przyjął szaloną teorię prawdziwej natury Blue Locka, czy jest ona poprawna? Już za chwilę rozegra swój pierwszy mecz gdzie będzie mógł sprawdzić samego siebie oraz innych graczy. Drużyno Z, do boju! Wasz przeciwnik, drużyna X czeka. Co się wydarzy? Zobaczcie w następnym rozdziale pt. "Król".

 "Król"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pożeracz Ego - BLUE LOCK [Alternate Story]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz