🩸Rozdział 16🩸

322 18 3
                                    

~ Draco ~

Jebany. Uderzenie. Gryfon. Uderzenie.

Miałem gdzieś czy moje tęczówki zmieniły kolor, czy nie. Miałem gdzieś, czy moje kły się wysunęły, a paznokcie zmieniły w pazury. Kiedy tylko wszedłem do Pokoju Wspólnego Ślizgonów odnalazłem wzrokiem jedyną osobę, jaka się tam znajdowała i dopadłem ją. Nie wiem nawet kto to. Moja wampirza natura odpaliła się szybciej niż zdołałem się zorientować. Przez cały czas trwania rozmowy z Potterem krzyczała tylko "Ugryź go!" "Posmakuj jego krwi!" "Zabij!". Przestraszyłem się nie na żarty.

- Draco! Zabijesz go! - usłyszałem z którejś strony. Tylko z której?

- Malfoy, przestań! - poczułem szarpnięcie, ale odepchnąłem napastnika, który odleciał na drugi koniec pomieszczenia i uderzył plecami w ścianę.

Nie kontrolowałem niczego. Straciłem władzę nad ciałem, a jedyne co słyszałem w mojej głowie, i co do mnie docierało to "Zabij." "Wypij krew." Żałowałem, że nie ma tu Fugo. Pewnie siedzi sobie na błoniach z Riddlem i jego przydupasami, albo pieprzy się z brunetem w jakiś krzakach.

Czasami nie mogę zrozumieć mojego bliźniaka, choć bardzo bym chciał. Zastanawia mnie, dlaczego wybrał właśnie Riddla. Może ma najlepszą krew? Zabiera ją od niego, bo widziałem to na własne oczy, jednak jako wampiry nie mamy przypisane być z naszymi ofiarami. Nasza matka wybrała naszego ojca, bo podobno bardzo ładnie pachnie i ją przyciągał swoją postawą oraz krwią. Mamy wrodzony urok, któremu żaden człowiek się nie oprze, ale chyba nie o to chodzi. Mój brat naprawdę jest zakochwny w tym dupku i zrobi wszystko, żeby go przy sobie zatrzymać.

Chciałbym mieć kogoś, kogo mogę chronić..

Ale może niech to nie będzie Potter.

Nie wiem po jakim czasie, nie orientowałem się w tamtej chwili nawet, który mamy rok, ale wyczułem w powietrzu wyraźne feromony mojego brata, a potem silne pociągnięcie i bardzo mocne uderzenie w twarz. Jęknąłem z bólu i upadłem na podłogę. Dotknąłem palcami policzka i spojrzałem przerażonym wzrokiem w górę. Jedyne co udało mi się dostrzec, to mordujący wzrok Fugo i jego zaciśnięte pięści. Wokół niego unosiła się dziwnie nieprzyjemna i straszna aura, która sama w sobie mogła mnie zabić.

Fugo zmienił kolor oczu i pstryknął palcami. W jednym momencie czas się zatrzymał. Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu zamarli, jak posągi, a zegar przestał tykać. Rozejrzałem się, dalej przytrzymując bolący policzek. Moje kły oraz pazury wróciły na miejsce, a oczy przybrały ludzki wyraz. Pzełknąłem ciężko ślinę, która zaległa mi w gardle.

- Co w ciebie, kurwa, wstąpiło?! - ryknął blondyn, a moja wampirza strona stanęła na baczność.

No tak. Mój stwórca.

- Ja.. Nie wiem. Nagle.. straciłem kontrolę..

- Nagle?! Miałeś się uczyć, do cholery! Wiesz jak się poczułem, kiedy usłyszałem od jakiś dzieciaków, że mój bliźniak, czyli podopieczny wpadł w szał i wygląda jak pieprzony demon?! Pomyślałeś o tym, że mogą nas znaleźć, zamknąć i zabić? Hm?! - przysunął się do mnie i złapał za szyję. Rozszerzyłem bardziej oczy i zacisnąłem palce na jego przedramieniu, próbując go odsunąć.

Nie dałbym rady tego zrobić, ponieważ Fugo jest jednym z silniejszych wampirów w całym państwie. Nasza matka była szczerze zaskoczona siłą swojego wampirzego syna, ale i bardzo z tego względu zadowolona. Chciała mieć godnego potomka.. więc ma.

Jego.

Nie mnie.

Jego wyższość dało się czuć w całym Pokoju Wspólnym. Nawet jak zatrzymał czas, jego feromony ogarnęły powietrze, którym oddychaliśmy. Przełknąłem powoli ślinę i przymknąłem powieki. Nawaliłem.

- Nie opuścisz mnie na krok, rozumiesz? Takim występkiem załatwiłeś sobie całodobową niańkę, co wiążę się z moim towarzystwem oraz Toma. Nie zostawię go, bo ty nie umiesz się kontrolować. - powiedział spokojnie, ale na tyle władczo, abym nawet nie pomyślał o sprzeciwie - To sprawka Harrego, prawda? To jego zapach doprowadził cię do obłędu - westchnął ciężko i puścił mnie, podnosząc się - Wyćwiczysz to. Będziesz się z nim spotykał. Zawsze będę w pobliżu, jasne? Jeśli wyczuję, że nie dajesz sobie rady, będę przy tobie. - dodał i spojrzał na nieprzytomnego, nieruchomego Blaise'a - Nie wiem czy to był dobry pomysł przemieniać cię. - westchnął cicho nie patrząc na mnie.

Następnie pstryknał znowu palcami, jego ciało wróciło do ludzkiej normalności, a wyraz twarzy pozostał obojętny. Nagle wszyscy zaczęli ożywać, oddychać i się poruszać. Czułem wzrok tych wszystkich ludzi na sobie, więc spuściłem głowę w zażenowaniu.

- Wracajcie do swoich spraw - oznajmił mój bliźniak, rozglądając się - Zaniosę go do skrzydła szpitalnego. - dodał spokojnie i podniósł Blaise'a, nie pokazując przy tym, że jest dla niego lekki jak piórko. Skrzywił się, kiedy poczuł zbyt blisko zapach jego krwi, ale opanował się. Wyczułem to.

- Ale trzeba go zabrać do Dumbledora! - krzyknęła przerażona jakaś ślizgonka z drugiego roku, wskazując na mnie palcem.

- Zrobię to, ale potem - Fugo spojrzał na nią złowrogo, a następnie posłał mi znaczące spojrzenie i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie na pastwę tych jebniętych ludzi.

Zaczęli szeptać i patrzeć na mnie jak na ostatniego robaka, a kiedy tylko spróbowałem się podnieść, automatycznie się ode mnie odsunęli na bezpieczną odległość. W duchu dziękowałem bratu, że mnie uspokoił, jednak teraz.. będę miał przejebane.

A tym bardziej, jeśli Potter dowie się o tym, co tu zaszło.

-----------------------

Krótszy rozdział, ale wielkimi krokami zbliżamy się do punktu kulminacyjnego tego opowiadania :))

Gwiazdkujcie i komentujcie!
Jesteście wspaniali! ❤️

(Przepraszam za błędy)

Miłego czytania na Wattpadzie <33

Slytherin Vampires // Drarry, Togo [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz